Wszystko dzieje się w odpowiednim miejscu i czasie

Niezapomniany "chłopak" z ławeczki w serialu "Ranczo"

Ślązak z dziada pradziada. - Mama urodziła się w Orzeszu, ojciec w Świętochłowicach, jedna babcia była z Rydułtów, druga ze Świętochłowic. Ja przyszedłem na świat w Chorzowie, gdzie nasza rodzina znalazła się tuż po wojnie, ponieważ babcia dostała tam pracę - mówi Bogdan Kalus.

Albo dobrze

Pierwsze 6 lat życia mieszkał w starej kamienicy. - Ależ to były sielskie czasy. Na pobliskiej łące graliśmy w piłkę. Do drzew przywiązywaliśmy koc i robiliśmy namiot Pamiętam deptanie kapusty w beczce, zapach rosołu i klusek na parze, które babcia własnoręcznie ugniatała. Potem przeprowadziliśmy się do bloku. Był trzepak, boisko, zimą na lodowisku graliśmy w hokeja. Nadal uprawiam ten sport Jestem kapitanem Hokejowej Reprezentacji Artystów Polskich. Od lat gramy, wspierając WOŚP, również inne fundacje i hospicja - mówi. Był niekłopotliwym dzieckiem. Uczył się dobrze, nigdy się z nikim nie bił, nikt nie dostał od niego po głowie. - Wychowywała mnie głównie babcia Gertruda, bo mama i tata dużo pracowali. Rodzice poznali się w kościele. Jesteśmy od wielu pokoleń ewangelikami, w Świętochłowicach była nasza parafia - dodaje.

- Babcia miała na mnie wielki wpływ. Do dziś pamiętam jej życiowe prawdy: "tego co zjesz, wypijesz i zobaczysz, nikt ci nie odbierze, po resztę przyjdzie komornik!", albo: "mężczyzna zawsze trzy rzeczy powinien mieć czyste: ręce, buty, a trzecią się dowiesz, jak dorośniesz!" - śmieje się.

W rodzinie obowiązywał jasny przekaz. - Albo coś robimy dobrze, albo wcale. Coś jest białe albo czarne. Nie ma kolorów pośrednich! - wspomina. - Ale mój pomysł na życie brzmiał: robić coś innego niż koledzy z podwórka. W Chorzowie albo się szło pracować do huty, albo do kopalni. Jedyną alternatywą było granie w piłkę nożną w Ruchu Chorzów. Mnie to nie pasjonowało. Trenowałem... koszykówkę. Jak wszyscy grali na gitarze, to ja wybrałem perkusję! - śmieje się. Talent muzyczny odziedziczył po ojcu, który grał w zespole jazzowym na bębnach i na trąbce. Bogdan, oprócz zwykłej szkoły uczył się też w muzycznej. Z kolegami założył zespół Coda...

Po maturze wezwało go wojsko. - Słyszałem, że podczas rekrutacji dobrze jest przyznać się, że umie się coś niezwyczajnego. Potrafiłem pisać na maszynie - śmieje się. - Trafiłem do sztabu w jednostce. Byłem personą!

Po wojsku musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, co dalej robić z pięknym życiem? - Rodzice prowadzili fermę drobiu, chcieli bym z nimi pracował. Ale to mu nie pasowało. Wrócił do grania na bębnach. Zaczął pracować w-Akademickim Centrum Kultury w Katowicach, grał, prowadził różne imprezy. Współpracował z kabaretami: Długi i Derkacz. Na początku lat 90. z kolegami założył pierwszy w Polsce prywatny Teatr Korez. Odnieśli sukces.

Przez 10 lat grał tylko w teatrze, aż przyszły propozycje filmowe i serialowe. Zadebiutował w "Świętej wojnie". Miał pojawić się w jednym odcinku - został aż 8 lat W 2001 r. zagrał niewielką rolę w "Angelusie" Lecha Majewskiego, ale 2 lata później już jedną z głównych w "Białej sukience" Michała Kwiecińskiego. Ważne dla niego filmy to "Król Ubu" Piotra Szulkina, "Klub Włóczykijów" Tomasza Szafrańskiego "Pepa" Jana Novaka. - Byłem jedynym obcokrajowcem i perfekcyjnie mówiłem po czesku - śmieje się.

Największą popularność przyniosła mu rolaTadeusza Hadziuka w "Ranczu". - Cały czas spotykam się z wyrazami sympatii, a to znaczy, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Anegdot z planu mam mnóstwo, ale raczej nie nadają się do druku.

Praca jest ważna, ale najważniejszy jest dom, rodzina. Panią Katarzynę poznał w Rybniku na organizowanych tam co roku Dniach Literatury. Przyjechał z Teatrem Korez. Przedstawili ich wspólni znajomi. Po niespełna roku byli małżeństwem. - Kasia jest nauczycielką języka angielskiego. Zdawała wcześniej do Akademii Teatralnej w Warszawie. Oblał ją mój kolega, z którym dziś gramy w jednej sztuce - Cezary Morawski. Ale nie ma tego złego... Gdyby Kasia została aktorką, pewnie bym się z nią nie ożenił, bo byśmy się nie poznali w tym miejscu, w tamtym czasie. Poza tym jeden aktor w domu wystarczy.

Mielibyśmy się ścigać, kto lepiej i więcej zagrał?

Przez 11 lat żyli w dwóch miastach. - Żona w Chorzowie, ja w Warszawie. Ale kiedy zamieszkała w stolicy, musieliśmy od nowa nauczyć się wspólnie żyć. Pomogły nam rozmowy. Potrafiliśmy siedzieć całą noc, sączyć winko i gadać. Obydwoje kochamy podróże. Najchętniej odwiedzamy Hiszpanię i Włochy. W tym roku jedziemy na 5 tygodni do Azji, uczcić okrągłą rocznicę ślubu - cieszy się.

Mają jedynego syna. - Piotr ma duszę artysty. Gra na wielu instrumentach. Kilka jego utworów funkcjonuje w sieci. Mieszka z narzeczoną, więc rzadziej spędzamy razem czas, ale bywa, że spotykamy się na wspólny obiad. Natomiast dzwonimy do siebie prawie codziennie. Na szczęście coraz rzadziej nasza rozmowa ogranicza się do: "tato, jest taka sprawa... dobra, ile?" - śmieje się pan Bogdan.

Jedną z wielu pasji aktora jest kuchnia. - Szybko zamieszkałem sam. Gotowanie zawsze sprawiało mi ogromną przyjemność. A gdy zorientowałem się, że ta umiejętność pomaga w podrywaniu dziewczyn... Gdy zacząłem więcej podróżować, te, zachęciły mnie mnie do eksperymentów kulinarnych. Jestem też wielbicielem czerwonego wina.

Aktora możemy oglądać w warszawskim Teatrze Capitol (m.in. "Cud", "Klub mężusiów") i w spektaklu impresaryjnym "Przygoda z ogrodnikiem".

**...ważne!

Widzieć innych

Order Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego

Dostrzega potrzeby ludzi dotkniętych przez los. Jest wolontariuszem fundacji Iskierka (pomaga dzieciom z chorobą nowotworową). Prowadzi koncerty, zbiórki, rozgrywa mecze na rzecz hospicjum ..Świetlikowo" w Tychach (KRS 0000324984. nr konta 78 8435 0004 0000 0000 4620 0006). W 2018 roku dostał order Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.

Małgorzata Jungst
Życie na Gorąco
16 lutego 2019
Portrety
Bogdan Kalus

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...