Wszystko jest możliwe

"35 maja" - reż. Paweł Aigner - Opolski Teatr Aktora i Lalki w Opolu im. Alojzego Smolk

Surrealistyczny "35 maja", w którym Śmierć zwycięża inwokacją Adama Mickiewicza to kolejny piękny spektakl w repertuarze Opolskiego Teatru Lalki i Aktora im. A. Smolki.

Dramaturgia Maliny Prześlugi znajduje swoich zwolenników zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych. Niewymuszony styl wypowiedzi, jaki przybierają postacie w jej tekstach, przekonuje do siebie odbiorców i bawi. W przypadku spektaklu „35 Maja" w reżyserii Pawła Aignera mamy do czynienia z tekstem Ericha Kästnera w adaptacji Prześlugi. Tytuł skrócono (oryginał: „35 Maja albo jak Konrad pojechał konno do mórz południowych"), język wypowiedzi uwspółcześniono – i mimo wprowadzenia zmian, przedstawienie wybrzmiewa naturalnie i pozwala akcji wartko się toczyć.

Konrad (Miłosz Konieczny), chłopiec oddany na popołudnie pod opiekę dobrodusznego, lecz nieco ekscentrycznego, wuja Nagietka (Krzysztof Jarota), ma za zadanie napisać wypracowanie o Morzach Południowych. Nigdy wcześniej ich nie widział i nic o nich nie wie, a do tego nieborak ma umysł ścisły. Na szczęście pojawia się rezolutny koń Negro Kaballo (Łukasz Bugowski). Tłumaczy, że wystarczy wybrać się w podróż poprzez wejście do szafy z nadstawką. Zobaczenie Mórz na własne oczy rozwiąże problem chłopca.

Podczas swojej podróży trójka bohaterów poznaje: nieobyte małpy czytające Kanta, leniwego prezydenta, który nie skończył trzeciej klasy, kobietę czyszczącą równik, by go rdza nie wyżarła (przecież Ziemia się rozpadnie), a nawet docierają do Granicy, poza którą nie ma już „nic" (kiedy „gra" odpadnie) – tylko śmierć porywająca do ostatniego tańca.

Rzecz się dzieje w 1932 roku, 35 maja, kiedy wszystko jest możliwe. Muzyka dwudziestolecia międzywojennego wprowadza historyczny klimat, mimo że wydarzenia odpowiadają bogatej dziecięcej wyobraźni. Młodzi widzowie mają szansę usłyszeć fragmenty utworu „Ostatnia niedziela" Mieczysława Fogga, wplecionej w inne songi. Dzięki własnej kompilacji Piotr Klimek zaproponował jakość wspaniale korespondującą z nieprawdopodobnym, a jednak nostalgicznym światem w spektaklu. Sentyment gra istotną rolę. Posłużono się nawet odwołaniem do starego kina grozy, poprzez fragmenty m.in. z „Nosferatu" Herzoga.

Wspaniała scenograficzna maszyneria (zaprojektowana przez Pavela Hubičkę), dzięki grze świateł i projekcji (Krzysztof Kiziewicz), wydawała się być jeszcze bardziej dynamiczna niż w rzeczywistości. Lustrzane półprzezroczyste ściany, zniekształcające odbicie widzów i aktorów tworzyły surrealistyczną scenerię, uniwersalną dla wszystkich, zwiedzanych przez bohaterów, światów. Silnie zapadający w pamięć pomysł zrealizowania postaci dzieci z ogromnymi głowami, jak u lalek pozbawionych oczu, hipnotyzował swoim nieco upiornym urokiem. Dorośli natomiast, ukazani w tym dziwnym świecie ze zniekształconymi ciemnymi twarzami, wydawali się nie wzbudzać wśród dziecięcej widowni większych emocji. Finałowa filmowa sekwencja, w której chłopięcy głos przedstawia opisaną w wypracowaniu podróż, u dorosłych widzów wzbudza wzruszenie, pokazując prostotę i piękno dziecięcej narracji.

Biorąc pod uwagę szereg atrakcji i nawiązań zastosowanych w spektaklu myślę, że warto wybrać się do Opolskiego Teatru Lalki i Aktora i bez względu na wiek zrobić sobie „35 Maja" dzień dziecka.

 

Martyna Friedla
Dziennik Teatralny Opole
21 czerwca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...