Wulkanizacja wrażeń

"Out" i "Cool Fire" - chor. Izadora Weiss - Opera Bałtycka w Gdańsku

Wieczór z teatrem tańca Izadory Weiss zawsze dostarcza niezapomnianych wrażeń. Z każdym rokiem i spektaklem Bałtyckiego Teatru Tańca można mówić o rozwoju artystycznym i estetycznym. Skupiona wrażliwość gdańskiej choreografki pozwala prezentować coraz ciekawsze w formie spektakle, w których precyzja i sublimacja ruchu czy gestu tworzą wyróżnik stylu samej Izadory Weiss, jak również poszczególnych tancerzy. Odświeżone „Out” i premierowe „Cool Fire” w nowym świetle pokazały zdolności i kreację dyrektorki artystycznej BTT.

„Out" prezentowane w maju 2010 roku bazowało na tańcu dwudziestu czterech tancerzy, którzy przedstawili rozbudowaną historię porzucenia społecznego, niosącego szczególny rodzaj osamotnienia pojedynczego człowieka. Wydawało się wówczas, że propozycja Izadory Weiss w warstwie fabularnej została niedopracowana, pozostawiając widza w sytuacji niezrozumienia. Muzycznie spektakl odsłonił ogromną wrażliwość i gust choreografki, czym zdobyła sobie uznanie widzów i krytyków. Technicznie „Out" był dopracowany i pomysłowo oszlifowany.

Ponowne spotkanie z BTT kreującym historię alienacji społecznej, opartej na prawidłach przypisanych grupie i porządkowi świata, przyniosło nowe doznania i przemyślenia. Oto pokazano widzowi dojrzałą transformację formy i treści, esencjonalną, momentami energetyczną, wpisującą się w rodzaj poetyckiej przypowieści o szlachetnym poszukiwaniu miłości. Uwypuklona została dzięki temu rola przeznaczenia, Thanatosa, któremu człowiek poddać się musi, niezależnie od miejsca i roli, jakie zostały mu wyznaczone w świecie ludzi. Tym razem egzystencjalizm nie był nachalnie narzuconą myślą, tylko syntezą przemyśleń, poukładanym zbiorem myśli. Widz jest łagodnie prowadzony przez poszczególne, malarskie obrazy, wzmocnione światłem, chwilą, melodią ruchu. Płynność ruchu doprowadzona do perfekcji jednocześnie zachwyca i zadziwia ujawnieniem spektrum możliwości tancerzy. Niektórzy z nich osiągnęli miękkość ruchów spotykaną wśród naszych braci mniejszych, upodabniając gest do ruchu obserwowanego w naturze. Scena finałowa na długo zostanie w pamięci z powodu prostoty i siły przekazu. Czarne pióra, niesione przez tancerki, delikatnie rozsypujące pióra wokół siebie, ostatecznie pod ich „naporem" zostają „przygniecione". Śmierć dosięga tych, dla których miłość jest najwyższą formą spełnienia.

Nie zawiedli, jak podczas premiery sprzed trzech lat, Michał Łabuś, Beata Giza i Franciszka Kierc, prezentując najwyższy kunszt taneczny, skupienie sceniczne, dodając własną interpretację postaci, wyrażoną mimiką i gestem. Łabuś ponownie był najlepszym tancerzem spektaklu. Niezwykle sprawny i wytrzymały, balansował między własną fizycznością a klimatem i pięknem przekazu, ostatecznie koncentrując się na artystycznej wymowie. Sprawnością i precyzją zachwycili również: Amelia Forrest, Natalia Madejczyk, Filip Michalak i Graziano Bongovanni. Zmniejszenie liczby tancerzy i scen pozwoliło osiągnąć Izadorze Weiss coraz rzadziej spotykany w teatrze wymiar zwartego przekazu, nasyconego energią i smakiem.

Druga odsłona wieczoru to premierowy spektakl „Cool Fire" do muzyki Nigela Kennedy'ego i Jimiego Hendrixa. Izadora Weiss powróciła po latach do stylistyki wirtuoza skrzypiec, udowadniając, że połączenie perfekcji dźwięku z perfekcją ruchu jest możliwe właśnie dzięki tancerzom Bałtyckiego Teatru Tańca. Przedstawiona historia na poziomie fabularnym wydaje się banalna i bardzo uproszczona. Na scenie pojawiają się dwie pięcioosobowe grupy, które niczym w musicalu „West Side Story" rywalizują początkowo o prymat pierwszeństwa, potem ideą staje się wspólnota. Nie ma wątków drugoplanowych ani postaci pierwszoplanowych. Interakcja rozgrywa się wyłącznie na poziomie emocji, które zostają stopniowo ujawniane, w finale doprowadzając do... zabawnego złamania konwencji. Podkreślona zostaje zatem umowność relacji społecznych, które zmierzają do etykietowania, interesownej kreacji i oczywiście do umniejszania wartości tego, co odmienne. Izadora Weiss podążając w stronę filozoficznej wiarygodności, odwołuje się do prostoty, dlatego tancerze pozbywają się zewnętrznych atrybutów i nabierają zdolności do budowania wartości wspólnotowych.

Ogołocenie fabularne pozwala widzowi odebrać we właściwym wymiarze formę i artyzm spektaklu. Rozszerzając formułę, Izadora Weiss wprowadza tancerzy na scenę prosto z widowni, sugerując możliwe podobieństwo spektatorów z postaciami przedstawienia. Każdy z tancerzy ma możliwość zaprezentowania się solo oraz w zmiennych parach, co pozwala na dokładną ocenę możliwości i zdolności utalentowanych członków BTT. Nie ma w „Cool Fire" słabych ról, choć nie zachwyca Sayaka Haruna, od września zakontraktowana w zespole. Pozostali tancerze swobodnie wchodzą w interakcje, widoczne jest skupienie, dbałość o precyzję. Mnie urzekły przede wszystkim: Amelia Forrest i Julia Ławrenowa. Obie mają szczególny dar tworzenia aury postaci, które odgrywają. Z dużą radością obserwowałam Franciszkę Kierc, z wdziękiem grającą wyluzowaną i bezpruderyjną dziewczynę. Natalia Madejczyk miała możliwość ujawnienia swego potencjału, którego wyróżnikami są przede wszystkim dynamizm i wyrazistość kreacji. Michał Ośka coraz lepiej prezentuje się scenicznie, umiejętnie wchodząc w interakcje. Tancerze przechodzą od interpretacji solowej kompozycji Nigela Kennedy'ego do układów w parach i grupowych, stopniując napięcie sceniczne. Umiejętnie dobrana muzyka staje się prowokacją taneczną, wydobywając czytelne sensy, jak prawda o antynomiach w świecie: rozum a instynkt, sztuczność i natura, siła i słabość. Finałowa scena zilustrowała ogromną energię, jaka drzemie w zespole i grupowym tańcu, tym razem zbudowanym w oparciu o przyzwyczajenia widzów do scen rozrywkowych.

Muzyczna dbałość czy raczej elegancja, wirtuozeria ruchu prowadząca tancerza i widza, dążenie do uproszczeń niosących wieloznaczność i wreszcie ogromna dyscyplina sceniczna to główne wyróżniki stylu Izadory Weiss w tych dwóch spektaklach. Nie dziwi zainteresowanie tancerzy z całego świata możliwością dostania się do zespołu BTT, który realizuje wizję i ma swoje miejsce w zawodowym tańcu, czego dowodem było między innymi uhonorowanie Izadory Weiss medalem Gloria Artis. Niecierpliwie czekamy na kolejną premierę - „Snu nocy letniej" do muzyki Gorana Bregovicia, który zostanie zaprezentowany latem w ramach tegorocznego Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
28 lutego 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...