Wybrzeże Sztuki to konfrontacja
7. Festiwal Wybrzeże Sztuki - rozmowa z Adamem Orzechowskim- Najpiękniejsze w teatrze, jest to, że można konfrontować to, co jest stare, z nowym - mówi Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże, o Festiwalu Wybrzeże Sztuki, który rozpocznie się w poniedziałek 3 listopada i potrwa do czwartku 13 listopada.
Łukasz Rudziński: Na tegorocznym Festiwalu Wybrzeże Sztuki pojawiły się tytuły bardzo świeże. Celowo zaprosiliście spektakle tuż po premierze?
Adam Orzechowski [na zdjęciu]: Po prostu tak nam się to wszystko ułożyło. Chociaż można by zaplanować taki festiwal, który miałby najświeższe premiery, ale wszystko niestety jest mocno uzależnione od innych twórców i instytucji. Cieszymy się oczywiście, że będziemy gościć Krystiana Lupę i jego spektakl "Wycinka". Wiemy, że spektakl został przyjęty przez krytykę bardzo entuzjastycznie. Oczywiście sam Lupa dodaje kolorytu swoim spektaklom. Jak wiadomo ogląda wszystkie swoje przedstawienia, jeździ z nimi na gościnne pokazy, jak mu się coś nie spodoba, to potrafi czasem wyjść w trakcie przedstawienia trzaskając drzwiami, bardzo emocjonalnie przeżywa występy. To część wydarzenia.
Nową premierą jest też spektakl Marcina Libera "Stara kobieta wysiaduje" ze Starego Teatru w Krakowie. To wyzwanie zarówno dla reżysera, jak i dla Anny Dymnej, która mierzy się z mitem i "Starą kobietą..." wyreżyserowaną we Wrocławiu przez Jerzego Jarockiego z Mają Komorowską w roli głównej. Przekonamy się jak Liber i Dymna poradzili sobie z tą materią.
Mamy na festiwalu spektakle, które oparte są na klasyce polskiej literatury - "Dziady", "Stara kobieta wysiaduje", czy też "Trędowata. Melodramat", ale w nowoczesnych interpretacjach. To już właściwie pewien trend w polskim teatrze, by klasykę odczytać na nowo.
- Myślę, że to właśnie jest najpiękniejsze w teatrze - można konfrontować to, co jest stare, z nowym. W "Dziadach" Radosław Rychcik odszedł bardzo daleko od pierwowzoru - to jest forma artystycznej deklaracji i odwagi. Nie wiem, czy bardziej ryzykuje reżyser czy teatr, które to wystawia, ale przedstawienie świetnie się w pisało w nurt nowatorskiego odczytywania klasyki. Tekst Heleny Mniszkówny "Trędowata" został też bardzo mocno przetworzony przez Wojciecha Farugę i Pawła Sztarbowskiego.
Dotąd przeważnie na Wybrzeże Sztuki przyjeżdżały spektakle, które pojawiły się na festiwalu Boska Komedia w Krakowie, od paru lat jednym z najważniejszych polskich festiwali. W tym roku jest odwrotnie.
- Faktycznie. Zaprosiliśmy "Człapówki-Zakopane" z Teatru im. Witkiewicza w Zakopanem, spektakl dostał nagrodę w Tarnowie i pojawi się na Boskiej Komedii. Podobnie jak "Wycinka" i "Dziady". Nasze przedstawienia też biorą udział w festiwalowym przeglądzie, zauważmy, że nasz "Broniewski" wrócił niedawno z Festiwalu Prapremier z nagrodą dla Roberta Ninkiewicza, a "Ciąg" budzi zainteresowanie festiwalowe. Wymiana doświadczeń artystycznych po prostu jest potrzebna, a ważne i uznane produkcje są zapraszane na różne ogólnopolskie imprezy.
Bilety na festiwal, choć nie tanie, to i tak są tańsze niż wielu innych tego typu imprez.
- Ostatnio pani minister Małgorzata Omilanowska porusza sprawę szerszego uczestnictwa w kulturze. My się w ten projekt wpisujemy od dawna. Teatr musi działać w symbiozie z publicznością. Nie chodzi o to, by zadowalać widza za wszelką cenę, ale trzeba też dać szansę na konfrontację z teatrami z innych miast.
Jak wygląda w tym roku budżet festiwalu?
- Powinniśmy się zamknąć w okolicach 500 tys. zł. Sprowadzenie dużych zespołów z Polski jest niestety kosztowne. Bardzo bym chciał, by ta kwota nie była górnym progiem naszych możliwości finansowych. Chciałbym też, byśmy doszli w Trójmieście do konsensusu jeśli chodzi o terminy grania i organizowania swoich imprez i żebyśmy zastanowili się czy wszystkie nasze festiwale są konieczne. Może w niektórych wypadkach powinniśmy spojrzeć na tę kwestię na nowo.
Bilety kosztują od 30 do 80 zł (normalne) i od 20 do 60 zł (ulgowe).