Wymowna cisza

"Utwór sentymentalny..."- Teatr Montownia w Warszawie - 44. Kontrapunkt

W repertuarze tegorocznego Teatralnego Przeglądu Małych Form KONTRAPUNKT pojawił się spektakl "Utwór sentymentalny na czterech aktorów" warszawskiego niezależnego teatru Montownia. Szczęśliwcy, posiadający karnety uprawniające do wstępu na przedstawienie, mogli obejrzeć je w środę 22 kwietnia w szczecińskim Teatrze Kana.

Zadziwiająca forma sztuki na ograniczonej, małej przestrzeni scenicznej przykuła uwagę przybyłych, budząc ich ciekawość i skłaniając do rozmyśleń. Niecodziennie przecież komunikujemy się bez słów, niecodziennie też opisujemy rzeczywistość niewerbalnie lecz za pomocą symbolicznych znaków i mowy ciała, jak w przypadku właśnie tejże sztuki. 

A było tak…ciasne pomieszczenie teatru Kana, po brzegi wypełniali niecierpliwie oczekujący na rozwój akcji widzowie. Kiedy zgasło światło, rozpoczęła się nasza podróż wraz z czwórką bohaterów, opowiadających różne historie swego życia…za pomocą gestów i znaków, pełnych znaczenia i sensu. Towarzyszyła wszystkiemu muzyka duetu klarnecisty Pawła Szamburskiego i skrzypka Patryka Zabrockiego, tworzących zespół SzaZa. Muzyka współtworzyła to przedstawienie, niosąc całe bogactwo znaczeń, decydujących o wymowie spektaklu. Przez cały czas słychać było m. in. dźwięk drumli, trąbki, gwizdka czy też gongu. Muzyka grana na żywo decydowała o klimacie, wpływając na uczucia uczestników. Słyszeliśmy co pewien czas dźwięk klaksonu ulicznego, śmiech, chrapanie czy szczekanie psa. Nietypowa i zachwycająca była papierowa dekoracja. Składały się na nią kartonowe ściany, bambusowe sznurki, drzewa, ławka, okno, maszyna do pisania, parasole, a nawet zwierzęta, jak pies czy szczury. Ciekawy efekt stworzyły papierowe różowe szpilki, symbolizujące postać kobiety. Kobiety być może wyczekiwanej, podziwianej i szanowanej, na co wskazywałby ukłon mężczyzny w stronę butów, budzących skojarzenie z kobiecością. 

Dynamiczni, młodzi aktorzy poprzez swą żywiołową mimikę, gestykulację i mowę ciała, opowiedzieli nam historię życia czwórki lokatorów jednego domu. Każdy z nich, posiadał jakiś rys szczególny, który odróżniał go od pozostałych. Jednym z nich był zabawny mężczyzna w przykrótkim garniturze, z papierową teczką w dłoni, przypominający typowego urzędnika, realizującego codzienny schemat wyprawy do pracy i czynności wykonywanych po jej zakończeniu, jak chociażby prysznic. Inny bohater uosabiał bezdomnego, jakiego spotkać można w każdym dużym mieście- człowieka niedbale przyodzianego, z rozciągniętą czapką na głowie, nieogolonego, przykrytego „tekturowym kocem”, którego życie skupiała się wokół zasadniczych kwestii przetrwania i zaspokojenia podstawowych potrzeb. Wszyscy zaangażowani byli w wykonywanie swoich prac i czynności, współistniejąc na scenie i zarazem pozostając w autonomii. Obraz ten ulega zmianie pod koniec przedstawienia, gdy losy ich splatają się, a właściwie ulegają przemieszaniu. Bohaterowie zamieniają się rolami, co stwarza paradoksalny obraz rzeczywistości, w której zdarzają się podobne sytuacje. Na usta aż cisną się słowa: „nic pewnego na tym świecie”. Wyłania się obraz świata, pełnego ludzkich upadków i wzlotów, radości i smutków, powodzenia i nieszczęść. Całość stwarza wrażenie rzeczywistości niedzisiejszej, bo pozbawionej nowoczesności, elementów techniki, odległej od cyberprzestrzeni.  

Wszystko jest takie proste, jakby pochodziło z kreskówki dla dzieci. Postaci przemieszczają się, są ruchome, ale jakieś nierealne, nieme. Zachwycają się dźwiękiem wydawanym przez odlatujące papierowe ptaki, wydają się wyrażać tęsknotę, sentyment związany z przemijaniem, ustawicznymi zmianami wpisanymi w rytm ludzkiego życia. Niby historie ich takie zwyczajne i oczywiste, a jednak mają w sobie coś niezwykłego. Ukazują nam naszą codzienność, dostrzegamy w nich schematyzm, rutynę, ludzkie zakotwiczenie w przyzwyczajeniach, które skądinąd tak lubimy. Sporo w spektaklu tym humoru, który przeplatany był momentami refleksji nad kondycją ludzkiej egzystencji.  

Sztuka ta, pozbawiona codziennego potoku słów, barwy ludzkiego głosu, stwarza ciszę, w której dostrzec możemy to, co zwykle jako nieme umyka naszej uwadze. Byliśmy więc świadkami ciekawego przedstawienia, które aktywizowało nasz umysł i pobudzało jego sprawności, nasze myślenie, koncentrację, kojarzenie. Konkluzja jest prosta- paradoksalnie człowiek może wiele zrozumieć i usłyszeć właśnie w ciszy.

Marta Winnicka
Dziennik Teatralny Szczecin
27 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia