Wyobraźnia bez granic
25 lat pracy artystycznej Małgorzaty SłoniowskiejOpera Wrocławska to jej drugi dom. Jest autorką kostiumów i scenografii, obdarzoną nie tylko zmysłem plastycznym, ale też muzycznym słuchem. Świetnie dogaduje się ze współpracownikami. O MAŁGORZACIE SŁONIOWSKIEJ , obchodzącej 25 lat pracy artystycznej, pisze Małgorzata Matuszewska
Pełne prostoty stroje baletnic w "Córce źle strzeżonej", pyszne kreacje w "Balu maskowym", oryginalne, kojarzące się z eleganckimi prażanami ubrania bohaterów "Pułapki" - autorką projektów kostiumów jest Małgorzata Słoniowska. Scenografka i kostiumografka, od początku związana z Operą Wrocławską, w tym sezonie świętuje 25 lat swojej pracy artystycznej.
Małgorzata Słoniowska pracowała przy ponad 120 realizacjach operowych i baletowych. Opera Wrocławska stała się jej drugim domem.
Zaczynała w 1988 roku, Roberto Skolmowski reżyserował wówczas "Otella", a młodą asystentkę scenografki Barbary Zawady zauroczyły operowe klimaty. - Spektakl był nowoczesny, kostiumy jak z magazynu "Vogue", patchworkowe. Zawsze lubiłam muzykę operową, do dziś "Otello" to mój ulubiony spektakl, przepiękny muzycznie -wspomina artystka. Współpracowała ze Stadttheater Gorlitz i tamtejszym choreografem Franzem Huyerem. W Gorlitz zaprojektowała kostiumy do ponad 30 spektakli baletowych. Tworzyła scenografię i kostiumy w wielu teatrach, m.in. w Operze Lwowskiej, Operze na Zamku w Szczecinie, Teatrze Wielkim w Łodzi.
Późniejsza plastyczka o mało nie została germanistką, bo szybko uczyła się obcych języków. Ale Kazimierz Trojnar, jej ojciec i fizyk, którego hobby było malowanie akwareli, pokierował karierą córki. Zawsze wiele rysowała, więc pokazał jej prace znajomemu rzeźbiarzowi. - Miałam problemy z matematyką, a fizyki wcale nie pojmowałam - śmieje się Małgorzata Słoniowska.
Studiowała na Wydziale Ceramiki i Szkła w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Zawsze chciała pracować w teatrze. Dziś rok liczy od września do czerwca, bo to teatralny sezon. Zapytana o inspiracje, opowiada o malarstwie, które zawsze było jej bliskie. - Jest ogromną inspiracją - mówi. - Lubię Chagalla, to, co malował, jest przekorne, teatralne. Fascynuje mnie Bosch-dodaje. I nieczęsto sięga do magazynów mody, choć zauważa, że wielu projektantów mody czerpie z teatralnych projektów i odwrotnie. Choć to zaskakujące, nie przepada za szyciem. - Z krawcami świetnie się rozumiemy, muszę przecież dostosować moje wizje do krawieckich problemów - opowiada.
- Ale nie lubię, kiedy ktoś z domowników prosi o przyszycie guzika-śmieje się.
Chyba najczęściej przygotowywała scenografię do "Dziadka do orzechów". - Kiedy zaczynam kolejnego "Dziadka...", zastanawiam się: co tym razem pokazać? - śmieje się. Jednak z nieograniczoną wyobraźnią Małgorzacie Słoniowskiej nie brakuje oryginalnych pomysłów.
- Każdy fragment kostiumu do kolejnej premiery jest stworzony z czegoś innego. Nigdy nie mówi, że czegoś nie da się zrobić - podkreśla Ewa Michnik, dyrektor Opery Wrocławskiej.
- Jest scenografką, która umie słuchać reżysera - dodaje Adam Frontczak, reżyser współpracujący z Małgorzatą Słoniowska.
14 października o godz. 12 w Operze planowane jest spotkanie z artystką. Od 23 do 28 października - przegląd spektakli z jej scenografią i kostiumami (program: www.wroclaw.naszemiasto.pl).