Wyścig z monodramem
jeśli do teatru, to koniecznie na monodram!Rok 1966 okazał się przełomowym dla życia teatralnego Wrocławia. Wiesław Geras wpadł na pomysł pozbycia się ze sceny wszelkiego nadmiaru personalnego, uproszczenia formy i powierzenia całego ciężaru spektaklu barkom jednego aktora. Zorganizował festiwal, którego minimalizm początkowo przyciągał tylko młodych, polskich aktorów, a który teraz urósł do miana wydarzenia międzynarodowego i na stałe wpisał się do kalendarza imprez Wrocławia.
Trzydniowe ‘święto’ rozpoczął turniej na słowa i gesty. Ogólnopolski Festiwal Teatrów Jednego Aktora o nieco krótszej od WROSTJI tradycji po raz 38 ściągnął do Wrocławia studentów szkół teatralnych i aktorów, którzy chcieli spróbować swoich sił w monodramie. W konkursie wzięło udział 9 śmiałków. Wyciskające pot, krew i łzy zmagania na deskach Małych Scen Capitolu zakończył pokaz mistrzowski Bartosza Zaczykiewicza pt. „…Podszyty”.
Poziom uczestników tegorocznego festiwalu był bardzo zróżnicowany. Obok paru amatorskich popisów widzowie zobaczyli również profesjonalne i doskonałe wykonania. Wśród swoich kolegów zdecydowanie wyróżniali się Krzysztof Grabowski („Miłka”) i Paweł Aksamit („Nieruchomo- czyli miłość jako znak równości”). Bardzo wysoki poziom zaprezentowała Martyna Rozwadowska ze swoim autorskim spektaklem „Amede”. Serca widzów podbił również Jacek Bała („K!”) podchodzący do spraw politycznych i państwowych z dużym dystansem. Artyści w swoich przedstawieniach nie unikali podejmowania tematów trudnych, choć wielu z nich nie sprostało wyzwaniu samodzielnego poprowadzenia spektaklu oraz przedstawieniu wybranego problemu. Oglądanie poszczególnych monodramów umilała muzyka grana na żywo przez zaangażowanych w projekt artystów.
Oceny aktorów podjęli się Lech Śliwonik (przewodniczący), Janusz Degler, Bogusław Kierc, Krzysztof Kuliński, Bartosz Zaczykiewicz. Każdy z członków jury miał do rozdysponowania 2000 zł, które według własnego uznania mógł przyznać któremuś z uczestników.
Przewodniczący oraz Bartosz Zaczykiewicz przyznali trofeum Krzysztofowi Grabowskiemu („Miłka” na podstawie „Piaskownicy” Michała Walczaka), który w pełni profesjonalnie i z charyzmą przedstawił relacje między kobietą a mężczyzną, w których mimo dojrzałego wieku wciąż mieszkają małe i nieporadne dzieci. Z mistrzowską precyzją naszkicował spór płci i pokazał miłość, jaką te mimo niezaprzeczalnych różnic się darzą. Kolejną nagrodę, przyznaną przez Janusza Deglera, zgarnął spektakl „… jak początek umierania” w wykonaniu Aleksandry Tomaś. Przedstawienie posiłkowało się nieumiejętnie wykonanymi tekstami piosenek Katarzyny Nosowskiej. Jednak atutem Aleksandry okazał się ciekawy pomysł i zabawna forma, która prześmiewczo potraktowała współczesny kult piękna i przeciętności. Kolejnym wyróżnionym w festiwalu uczestnikiem okazał się Jacek Bały z występem pt. „K!”. Swoje działania, zakrojone na szeroką skalę, rozpoczął już podczas wchodzenia widowni do sali. Wspierał go zespół muzyczny oraz malujące na twarzach widzów biało- czerwone flagi kobiety. Spektakl Bały widocznie różnił się od pozostałych. Jacek do swojego tematu podszedł z dużym dystansem i humorem. Zrobił dosyć kontrowersyjny spektakl o Polsce, przejaskrawiając warunki i standardy życia oraz obcesowość niektórych grup społeczeństwa. Ostatnia nagroda za sprawą Krzysztofa Kulińskiego powędrowała do znanej wrocławskiej publiczności z Teatru Muzycznego Capitol Justyny Szafran, która zaprezentowała się w spektaklu „Rzecze budda chinaski” wg Charlsa Bukowskiego. Świetna kreacja aktorki wprawnie nakreśliła mroczny klimat barowego życia wyrażający tęsknotę za prawdziwym uczuciem.
Zdania widzów na temat pokazanych spektakli były podzielone. Niektórzy rozpływali się w zachwycie nad banalnymi historiami, inni doceniali zmagania z niełatwym materiałem i wyczucie artystyczne poszczególnych aktorów.
Wyniki OFTJI są już znane. Zaskoczyły niewielu. Teraz pora na ujawnienie się talentów wypatrzonych przez wprawne oko Wiesława Gerasa na polskich i zagranicznych scenach. Spektakle będą się odbywać przez najbliższe dwa dni. Zobaczmy, jak nasi rodzimi artyści wypadną na tle światowym!