Wyspiański, perkusja i gitary

"Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi" - reż: S. Maciejewski -Teatr Horzycy w Toruniu

Już sama okładka programu sugeruje kontaminację postaci, syntezę tekstu. Spogląda z niej Sławomir Maciejewski w stroju pana młodego z wianuszkiem, welonem i bukiecikiem goździków w dłoniach

A także z ślubną obrączką na palcu. Z tą obrączką gra zresztą całe przedstawienie. Wierność sobie? Wierność ojczyźnie? Rozmaicie można to interpretować.

Autor przedstawienia posłużył się fragmentami różnych kwestii bohaterów „Wesela” do zaprezentowania nam w jednym monologu, przerywanym piosenkami, obrazu Polski. Nie tylko tej z epoki Wyspiańskiego, ale i, może nawet bardziej, współczesnej.

Odnajdujemy tu aluzje do głupoty rządzących, współczesnego antysemityzmu, homofobii. Jest też sporo pięknych refleksji o patriotyzmie, miłości…

Pomimo wielu satyrycznych czy wręcz komicznych scen, wydźwięk całości jest bardzo gorzki. Destrukcja i marazm dusznego polskiego piekiełka dominują nad wszelkimi pozytywnymi odruchami i działaniami.

Niezwykle mądra i głęboka to refleksja na temat naszej błazeńskiej,  a przez to tragicznej rzeczywistości.

Przedstawienie grane jest dla niewielkiej grupki widzów we foyer drugiego piętra. Na potrzeby spektaklu zaadaptowano naturalne warunki stylowego wnętrza. W dwóch wnękach, napięte wzdłuż linii oddzielającej kolory czerwony i biały - polskie flagi. Znak podziałów i napięć społecznych? Trzecia pusta. Symbol obojętności wobec spraw narodowych?

Nie tylko talent decydował o doborze muzyków. Jeden z gitarzystów- Robert Chylicki - Gąsowski przypomina efeba, drugi - Brian Massaka jest Mulatem, perkusista Wojciech Zadrużyński o wyglądzie współczesnego inteligenta, usytuowany w centralnej niszy,  oddzielony jest od sceny szybą. To akcenty wzmacniające wymowę spektaklu; sygnalizujące aktualne problemy społeczne.

Przedstawienie to wachlarz różnorodnych nastrojów: żartu, kpiny, ironii, refleksji, zadumy. Aktor w wielu przypadkach łamie rytm i melodię języka Wyspiańskiego, aby wydobyć zeń współczesne treści, aby dosadniej wskazać narodowe choroby.

„Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi” to dzisiejsza polska szopka z przyśpiewkami oparta na wspaniałej poezji wieszcza, wsparta rewelacyjną muzyką wybitnego światowej sławy kompozytowa Bartosza Chajdeckiego. Nie zabrakło w niej nawet postponujących narodową flagę polskich kibiców.

A jak w tej szopce odnajduje się główny i jedyny jej bohater? Powszechnie wiadomo, że Sławomir Maciejewski jest znakomitym aktorem i w każdej kolejnej roli pokazuje sporą gamę nowych, ciekawych środków. Ale tu, zaprezentował całą ich kaskadę. Przy tym ze smakiem i bez najmniejszej przesady. Nawet kokietowanie publiczności jest uzasadnione. Z jednej strony to nawiązanie do stosunków inteligencko-chłopskich w bronowickiej chacie, z drugiej aluzja do podlizywania się społeczeństwu naszych władz przed wyborami.

Fakt, że poczynaniom artystów na premierze towarzyszył straszliwy zaduch w małej przestrzeni sceno-widowni, przy odrobinie dobrej woli można uznać za zabieg celowy, gwoli oddania klimatu naszej współczesnej polskiej rzeczywistości politycznej i społecznej. Mimo to, żal mi było zlanego potem Sławomira Maciejewskiego w trakcie przedstawienia swego życia. Może zamiast wdrapywać się pod dach, trzeba było zejść do podziemi?

Anita Nowak
Teatr dla Was
22 czerwca 2011

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia