Wyworząc swoje zwłoki

11. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu

Miřenka Čechową i Radim Vizvary współpracujący ze sobą od lat, w swojej twórczości kładą duży nacisk na kontynuację tradycji czeskiej pantomimy, poszerzając ją o nowe formy odkrywane na drodze indywidualnych poszukiwań i doświadczeń zdobywanych na całym świecie. Wspólnie są założycielami zespołu Teatro Tantehorse, z którym w tym roku pojawili się na XI Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Mimu prezentując spektakl pod tym samym tytułem.

Publiczność zajęła już miejsca na widowni, wypełniając ją do ostatniego krzesła. Oczekiwanie przerywane jest raz po raz wchodzącymi gośćmi, którzy próbują znaleźć dla siebie choć skrawek wolnej przestrzeni. Punktualnie o 20.30 drzwi zostają zamknięte, choć i tak większość przybyła do teatru już o wiele wcześniej. Gasną światła.                                             

Na scenie pojawia się wiklinowy kosz, który przesuwa się z jednego miejsca na drugie, aż w końcu znajdując wybraną przestrzeń zastyga na moment. Wtedy drzwi wejściowe od strony widowni otwierają się z rozmachem. Widzimy w nich gospodynię domową- potężną kobietę w szlafroku z papierowymi wałkami na głowie, graną przez Radima Vizvarego. Gospodyni ma na sobie wysokie buty na koturnach, trochę takie jak okobo noszone przez uczennice gejsz, Maiko. Oprócz tego niesie ze sobą duży wiklinowy kosz z praniem, który widocznie jej ciąży. Wchodzi więc w interakcje z publicznością, co krok podając komuś niewygodny przedmiot, z prośbą o potrzymanie lub podanie. W końcu z pomocą publiczności udaje jej się przedostać na scenę, gdzie zaczyna zajmować się swoimi codziennymi sprawami, w tym wypadku wieszaniem prania.

W trakcie okazuje się jednak, że powieszone na sznurze ścierki znikają gdzieś niepostrzeżenie. Gospodyni nie spodziewa się, że jest to sprawka małego chłopca który ukrył się w wiklinowym koszu, próbując spłatać jej figla. Kobieta w pewnym momencie, wyciąga chłopca z kosza i zawiesza go na sznurze- nie patrząc jednak w jego stronę myśli, że powiesiła kolejną ze ścierek. Po chwili gdy okazuje się, że na sznurze wisi dziecko kobieta wpada w szał, odkrywając poczynania nieznośnego urwisa. Przeprosiny łobuza  szybko jednak chwytają gospodynię za serce, która po chwili przebacza mu jego wybryki.

Na scenie widzimy teraz rudowłosego chłopca ( granego przez Irina Andreva), w spodniach na szelkach, który cały czas kurczowo trzyma swoją ukochaną zabawkę- białego konika z drewna. W dalszej części spektaklu gospodyni po awanturze zrobionej chłopcu, który zawinął się w pranie udając biegnącego konia, przynosi wielki telewizor. Ostatecznie po kilkukrotnej zmianie kanału, w telewizorze ukazuje się postać generała ( grana przez Miřenkę Čechową). Okazuje się, że nie jest to tylko telewizyjny obraz który w każdej chwili można wyłączyć- generał bowiem próbując przebić się przez szklane okno w końcu osiąga swój cel. Jest już właściwie w połowie drogi pomiędzy rzeczywistością a telewizyjnym światem ułudy, gdy nagle telewizor zostaje wyłączony.

Sytuacja wydaje się już opanowana, z związku z czym gospodyni opuszcza scenę. Zostaje na niej chłopiec, którego tragedia ma się właśnie rozpocząć. Przypadkowo wrzuca on swoją ukochaną zabawkę w otchłań telewizyjnego wiru, który zabiera go bezpowrotnie. Chłopiec próbując odzyskać drewnianego konika, przedziera się do świata mediów, w którym zastaje okrutnego generała, wraz z towarzyszącym mu żołnierzem ( granym przez Radima Vizvarego). W świecie tym rządzącym się całkowicie innymi prawami, jego dziecinna moralność  zostaje wystawiona na próbę. Chcąc odzyskać ukochaną zabawkę musi przedrzeć się przez świat okrucieństwa i bezlitosnej tyranii, podejmując decyzje, która nawet dorosłemu spędzałyby sen z powiek...

Spektakl przedstawiony przez zespół Teatro Tantehorse z założenia jest spektaklem plenerowym. Ze względu na warunki pogodowe został jednak zagrany na scenie Teatru Na Woli. W związku z tym, przestrzeń teatralna i związane z nią ograniczenia, uniemożliwiły aktorom osiągnięcie w całości zamierzonego celu i wrażenia. Nie skupiając się jednak na brakach, wywołanych nieodpowiednią przestrzenią, można z całą pewnością stwierdzić, że zaprezentowany spektakl był przedstawieniem wyjątkowym, łączącym w sobie różne tradycje, techniki i nastroje.

Początkowo utrzymany był w konwencji farsy z licznymi gagami rozgrywającymi się pomiędzy postaciami o zróżnicowanym charakterze. Gospodyni domowa o wielkich gabarytach na podwyższonych butach, poruszająca się ze względu na swą tuszę dość ociężale oraz mały, rudy, zwinny chłopiec o dużej energii i ekspresji. Ich wspólne spotkania oparte były nie tylko na różnorodności postaci, których zestawienie od razu wprawiało widzów w śmiech ale także na dobrze skomponowanym żarcie sytuacyjnym, wykorzystującym odmienne temperamenty bohaterów. Oprócz tego początkowe interakcje z publicznością które od razu wprawiły ją w dobry nastrój pozwalając na zbudowanie odpowiedniej atmosfery utrzymującej się jeszcze przez część spektaklu.
Sytuacja zaczęła się zmieniać wraz z pojawieniem się generała. Jego postać wprowadzając niepokój, a może nawet strach, dała wyraźne znaki przemianom które miały się za chwilę dokonać. Już po zmianie przestrzeni z rzeczywistej na wirtualną, napięcie znacznie wzrosło. Wprawdzie generał, o dość dużych rozmiarach, nie potrafiący przemieszczać się bez kul i pomocy swojego żołnierza, pojawiał się w wielu komicznych sytuacjach; od początku jednak jego postać naznaczona była znamionami grozy i okrucieństwa, którego bez chwili wahania był w stanie użyć.

Ciekawym zabiegiem było przeplatanie sytuacji dramatycznych komicznymi, które dzięki tak dużemu kontrastowi zyskiwały na sile wyrazu. Oprócz tego w spektaklu znalazło się kilka scen prawdziwie lirycznych przełamujących fabularny ciąg zdarzeń, który został nasycony elementami metafizycznymi i poetyckimi. Interesujące było także poszerzenie zakresu prezentowanej pantomimy o dźwięki wydawane w trakcie poszczególnych scen. Miały one charakter czysto organiczny, wynikający z potrzeby użycia dlatego ich zastosowanie było całkowicie naturalne i zasadne, wręcz pożądane w niektórych sytuacjach.

W cały spektakl wkomponowane zostały bardzo ciekawe rozwiązania i zabiegi sceniczne, połączone z widowiskowością prezentowanych gagów, znajdujących się często na pograniczu pantomimy, tańca i akrobatyki. Niezwykłe były momenty z przesuwanym koszem, z dzieckiem zawieszonym na sznurze, z prezenterką telewizyjną którą zasłaniał nieustannie przemieszczający się kwiat; oprócz tego akrobatyczne popisy generała i jego pomocnika, a także taniec żołnierza z chłopcem wykonywany w celu zadowolenia dowódcy.

Przedstawienie oprócz tego, że w dużej mierze oparte na gagach poruszało ważne problemy z którymi boryka się świat współczesny: bezsensowne wojny, okrucieństwo i tyrania,wirtualny świat zastępujący często rzeczywistość, wybory moralne dokonywane każdego dnia.                 

W ostatniej części spektaklu generał postanawia zmusić chłopca do użycia broni- kiedy jednak ten odmawia, za niewykonany rozkaz chce go od razu zastrzelić. Wtedy na ratunek rzuca się żołnierz który zasłaniając dziecko własnym ciałem, umiera od kuli przyjaciela. Chłopiec wrzuca jego ciało na taczkę i wyjeżdża z nią ze sceny; w połowie drogi żołnierz jednak wstaje i zastępując chłopca, sam wyworząc swoje zwłoki. Dziecko wraca więc do zrozpaczonego generała, jednak już po chwili oboje giną od kul wymierzonych przez ukrytego nieprzyjaciela.

Na sam koniec okazuje się, że wysiłek włożony w odzyskanie zabawki i wiara w to, że drewniany koń jeszcze się odnajdzie, zostaje wynagrodzona. Oto na scenie, po śmierci dziecka, widzimy ogromnego białego konia, który przychodzi do nieżyjącego. Już w zaświatach chłopiec a właściwie jego duch, lub bytujące po śmierci ciało, podnosi się w kierunku zwierzęcia, którego przybycie jest spełnieniem najskrytszych marzeń dziecka. 

Przedstawienie Tantehorse, którego premiera przypadła właśnie na XI Międzynarodowy Festiwal Pantomimy, był z pewnością ciekawym wydarzeniem, które ze względu na swą specyficzną formę , środki wyrazu i wykorzystywaną tu pantomimę, na długo pozostanie w pamięci widzów tym bardziej, że był to kolejny spektakl na festiwalu obdarowany tak gromkimi brawami ze strony publiczności.

Magdalena Młynarczyk
Dziennik Teatralny
24 sierpnia 2011

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia