Z martwego Detroit do Bydgoszczy..

"Detroit. Historia ręki" - reż. Wiktor Rubin - Teatr Polski w Bydgoszczy

W taką podróż już w tę sobotę i niedzielę zabierze nas Teatr Polski. "Detroit. Historia ręki" to najnowsza produkcja naszego teatru. A stoi za nim niezwykły duet, uhonorowany w tym roku Paszportem Polityki czyli dramaturg Jolanta Janiczak i reżyser Wiktor Rubin. - To miasto jest metaforą życia - uważa Janiczak. - Życia współczesnego, które odbywa się jak na taśmie produkcyjnej w fabryce Forda w Detroit.

Na warsztat wzięli Detroit, miasto w Stanach Zjednoczonych, które wiatach 50. było jednym z najbogatszych i najlepiej prosperujących miast w Ameryce i w którym istniały ogromne zakłady produkcyjne, między innymi Henry'ego Forda. Miasto, jako pierwsze i jedyne na świecie w 2013 roku ogłosiło swoje bankructwo.

Janiczak i Rubin chcą wrócić do początków nowoczesności, rozkwitu przemysłu, który koniec końców doprowadził miasto do tego, czym jest teraz. Jako ramę spektaklu twórcy wykorzystują bardzo znany mural Diego Rivery namalowany w latach 30. w The Detroit Institute of Arts.

- Mural powstał w czasach wielkiego kryzysu w Stanach - mówił Wiktor Rubin. - My go odświeżamy, pokazujemy na nowo. Byliśmy tam w te wakacje i zobaczyliśmy puste, wymarłe miasto. Ale na jego ruinach dojrzeliśmy też, jak rodzą się nowe rzeczy, nowe pomysły.

- To miasto jest metaforą życia - uważa Janiczak. - Życia współczesnego, które odbywa się jak na taśmie produkcyjnej w fabryce Forda w Detroit. Z jednej strony ta produkcja napędza i ludzi i przemysł, z drugiej tworzy pustkę wynikającą z tego, że sami stajemy się produktami i zapominamy, żeby po prostu żyć. Detroit to jedynie symbol tego, co się dzieje w tej chwili na świecie. Jeśli nic nie zrobimy to wydaje mi się, że podobny los może spotkać niektóre miasta w Polsce. Nas interesuje, co może wydarzyć się dalej. Co teraz może się stać np. w takim Detroit, które spadło na samo dno?

- To trochę przestroga dla nas wszystkich - mówi Rubin. - Żebyśmy sami nie zaczęli postrzegać siebie jako produktu, żebyśmy pamiętali, że jesteśmy ludźmi, a nie tylko trybikami w machinie.

Bardzo ważnym elementem spektaklu jest muzyka. Muzyka, która ma w Detroit wielkie tradycje. Odpowiedzialna za jej dobór jest Aśka Grochulska. - Produkcja muzyki była tam ogromna, niemal taśmowa - opowiada. - Więc i w naszym spektaklu będzie jej mnóstwo - od funku, przez soul, hip-hop, house aż do techno, które wywodzi się właśnie z odgłosów maszyn na halach produkcyjnych. Cieszę się, bo będzie to chyba pierwszy w Polsce spektakl, w którym usłyszymy techno.

W tworzenie spektaklu jest zaangażowanych około 30 osób. Efekt ich pracy można będzie obejrzeć przedpremierowo w sobotę. Premierę zaplanowano na niedzielę. Później zobaczymy "Detroit" jeszcze 30 i 31 grudnia.

Joanna Pluta
Gazeta Pomorska
18 grudnia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...