Z przymrużeniem oka

Rozmowa z Olafem Lubaszenką

Aktor filmowy, serialowy, teatralny, reżyser i producent opowiada o swojej funkcji dyrektora artystycznego Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach .

Podobno Łódź jest panu bardzo bliskim miastem?

- Jest mi bliska pod względem zawodowym i po ludzku, i wierzę, że dla tego miasta przyjdą bardzo dobre czasy, a tymczasem z wielką przyjemnością spotykam się z łódzką publicznością na deskach Teatru Nowego i w nowym sezonie teatralnym będę miał przyjemność grać tam w dwóch, a może w trzech nowych spektaklach.

Był pan po raz piąty dyrektorem artystycznym Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. Był skromny budżet, festiwal finansował lokalny samorząd...

- Każda edycja ma swoje trudności, z którymi trzeba sobie radzić, rozwiązywać problemy. Ten festiwal jest jednym z nielicznych na świecie, który nie ma zewnętrznych sponsorów. Pracujemy przy wykorzystaniu środków samorządowych plus minimalny sponsoring prywatnych firm komercyjnych. W tym roku spełniałem podwójną rolę, bo dyrektora i aktora biorącego udział w premierowym spektaklu, specjalnie zrealizowanym na Festiwal Gwiazd. Była to "Kolacja na cztery ręce", w której wcieliłem się w rolę Jana Sebastiana Bacha. Do premiery byłem trochę rozdwojony, ale późnej osiągnąłem wewnętrzne skupienie.

Na czym polegała zasadnicza trudność w przygotowaniu festiwalu?

- W tym roku mieliśmy wyjątkowo opóźniony proces przygotowawczy ze względu na zmiany personalne, jakie zaszyły w Międzynarodowym Domu Kultury w Międzyzdrojach, jak i rok wyborczy, który w samorządach miał miejsce w 2014 roku. W związku z czym decyzje budżetowe były późniejsze niż zwykle.

Publiczność kupuje zaproponowaną przez pana formułę festiwalu?

- Myślę, że tak, co widać na podstawie frekwencji. Bilety sprzedają się szybko, a publiczność żywiołowo reaguje na to, co ogląda.

Jest także wielka gala na czerwonym dywanie z odciskaniem dłoni artystów. Jak pan ją traktuje?

Z przymrużeniem oka. Jest to zjawisko, które mieści się w szeroko rozumianym show-biznesie jako poważny element, ale nie może być celem samym w sobie. Dla mnie najpierw jest program, a potem czerwony dywan.

W tym roku odciskający dłonie na Promenadzie Gwiazd byli ubrani niezbyt stosownie do charakteru gali. Czy jako dyrektor ma pan na to wpływ?

- Gwiazdy same się ubierają na galę, ja w to nie ingeruję. Ale w przyszłym roku zasugeruję, że ich kreacje będą przez pana wnikliwie oceniane.

Nie widzieliśmy tegorocznej gali w telewizji. Dlaczego?

- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo zajmowała się tym specjalna firma. Gdy byliśmy przygotowani z repertuarem, aby zwrócić się do mediów, to one miały już pozamykane plany.

Jako aktora oglądaliśmy pana we wspomnianym spektaklu "Kolacja na cztery ręce". Jak powstawał?

- Ja i Emilian Kamiński, grający rolę Haendla, wybraliśmy się w podróż artystyczną w głąb swoich postaci i spotykaliśmy się na próbach wstępnych w jego Teatrze Kamienica w Warszawie, potem pojechaliśmy na Mazury, do domu reżysera Krzysztofa Jasińskiego, aby w całkowitej izolacji od wszystkiego próbować niełatwe zadania aktorskie.

Było skupienie i dobra energia i mam nadzieję, że coś przeniosło się na efekt końcowy. Emilian jest wspaniałym, inspirującym partnerem. Inny rodzaj energii wniósł Maciej Miecznikowsłri, znany do tej pory przede wszystkim jako piosenkarz. Sztuka będzie teraz grana w Teatrze Kamienica w Warszawie. Premiera warszawska we wrześniu.

Najbliższe plany? - Chwila odpoczynku, potem kontynuacja serialu "Strażacy" i nowe odcinki serialu "Blondynka", w której gram księdza. W teatrze po wrześniowej premierze "Kolacji na cztery ręce" premiera w Krakowie w Teatrze Stu w listopadzie.

Na koncie ma pan mnóstwo ról filmowych i serialowych. Czy mimo to jest pan ciągle głodny grania?

- Jestem, ale przede wszystkim w teatrze.

Dlaczego mniej w filmie?

- Przez parę lat było tak, że pośpiech nie pozwalał odpowiednio wejść w rolę, popracować nad nią wystarczająco długo, aby stała się naprawdę inspirująca. Podobnie jest z reżyserią filmową. Jakiś czas temu stwierdziłem, że muszę sobie zrobić przerwę od kina i na razie udaje mi się w tym wytrwać.

Bogdan Gadomski
Expres Ilustrowany
1 sierpnia 2015
Portrety
Olaf Lubaszenko

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia