Z radością wracam do Łańcuta

rozmowa z Bogusławem Kaczyńskim

Bogusław Kaczyński po wieloletniej przerwie na tegorocznym 49 Muzycznym Festiwalu w Łańcucie poprowadził inauguracyjna galę operową.

Dlaczego tak niestrudzenie popularyzuje pan muzykę? Na festiwalach – niegdyś w Łańcucie, a teraz w Krynicy, w swoich książkach, licznych audycjach w radio i telewizji?

Mam bardzo głębokie przekonanie, że nie jesteśmy narodem głuchym, ale wrażliwie wyczulonym na piękno muzyki. Tak, jak gromadzimy książki, powinniśmy zbierać płyty z muzyką wartościową i piękną. Niemniej ktoś powinien być przewodnikiem po tym świecie, umieć wskazać, co warto mieć, żeby posłuchać. 

Nie uważa pan, że często nadużywamy słowa festiwal? Dajmy na to w odniesieniu do lokalnego przeglądu koncertów na fujarkach bądź harmonijkach ustnych?

Tak! Tej nazwy często się nadużywa. Festiwal, to nie tylko kilkanaście nawet najlepszych koncertów, ale dodatkowo jeszcze szczególna atmosfera, której nie da się wyrazić słowami. To coś wyjątkowego i ulotnego. Na festiwalach sztuka najwyższego lotu unosi się gdzieś w powietrzu, pozornie jest nieobecna, w istocie wszechobecna.

Jak doszło do tego, że stworzył pan w Łańcucie w latach 1981-91kolejno dziesięć festiwali?

Na początku lat 80. prowadziłem w Filharmonii Rzeszowskiej jakiś koncert. Podczas spotkania po jego zakończeniu zaproponowano mi dyrekcję Dni Muzyki Kameralnej w Łańcucie, mówiąc, że impreza ta umiera i szkoda byłoby ją stracić bezpowrotnie. 

Zgodził się pan na artystyczne zagospodarowanie łańcuckiego zamku i już I Festiwal Muzyki – bo taką nazwę przyjęto, miał rozgłos w całym kraju!

Tak, ukazało się kilkanaście świetnych recenzji, choć nie szczędzono mi również słów gorzkich. Połynęły one... z rzeszowskich „Nowin“. Prasa centralna była pełna zachwytów nad łańcuckim festiwalem. Telewizja transmitowała wszystkie koncerty. Był rok 1981. 

Te festiwale dość szybko stały się imprezami o dużym rozgłosie i znaczeniu miedzynarodowym. Dalczego?

Zdecydował o tym ich program, zainteresowanie telewizji, a także i to, że zamek łańcucki jest obiektem niezwykłej urody, wielkościowo stworzonym do urządzania takich festiwali. Niemniej jest w nim i tak za mało miejsca by pomieścić wszystkich miłośników muzyki. Dlatego zawsze marzyłem i spełniło się to, że festiwal w Łańcucie był imprezą telewizyjną. Koncerty adresowaliśmy do milionów ludzi.

Wielu recenzentów wyrażało entuzjastyczne opinie o walorach festiwalu, artystycznych i towarzyskich. Był to poza tym festiwal gwiazd. Które z nich mógłby pan wspomnieć?

 Było ich wiele, bardzo wiele! Wspomnę Krzysztofa Pendereckiego i jego prorocze słowa: „Łańcucka impreza otrzymała potężny, świeży impuls. Skromne Dni Muzyki Kameralnej stały się najsłynniejszym w Polsce festiwalem!”. Na estradzie gościli m.in. Barbara Kostrzewska, Helena Scuderi, Katia Ricciarelli, Stefania Toczyska, Seta del Grande, Bella Dawidowicz, Adam Harasiewicz, Garrick Ohlsson, Dymitr Sitkowiecki, Gilbert Becaud i Juliette Greco. Słuchano orkiestr Jerzego Maksymiuka, Karola Teutscha, Wojciecha Rajskiego – chyba wielu z nas pamięta do dziś słynne „Cztery pory roku” Vivaldiego w interpretacji Kai Danczowskiej, Barbary Górzyńskiej, Konstantego Andrzeja Kulki i Krzysztofa Jakowicza! Występowali Irena Eichlerówna i Nina Andrycz, Gustaw Holoubek i Tadeusz Łomnicki, Zbigniew Zapasiewicz i Daniel Olbrychski. Najmłodsi oklaskiwali mistrzowskie spektakle baśniowych oper i baletów, jak m.in. „Czerwony Kapturek”, „Jaś i Małgosia” i „Dziadek do orzechów”. Były wieczory wspomnień Haliny i Wojciecha Dzieduszyckich, Lody Halamy, Marty Eggerth-Kiepura, Miry Ziemińskiej – Sygietyńskiej, która przyjechała wraz z „Mazowszem”.

„Mazowsze ledwo mogło pomieścić się na sali balowej! Jak pan postrzega dzisiaj – z odległości – dalsze koleje łańcuckiego festwalu? Jaki powinien być w przyszłości?

W ogóle nie postrzegam, gdyż nie wiem co się tutaj przez te wszystkie lata działo. Kolejni dyrektorzy nie tylko nie zapraszali mnie do Łańcuta, ale nawet grzecznościowo nie przysyłali programów. Dopiero w tym roku nowa dyrektor Filharmonii Rzeszowskiej - pani Marta Wierzbieniec, zaproponowała mi poprowadzenie 22 maja przed zamkiem w Łańcucie wielkiej gali operowej, która zainauguruje festiwal. Nie muszę akurat panu mówić z jaką radością wracam do Łańcuta. Zostawiłem tam przecież kawał swojego życia i serca. Bardzo się cieszę, że po latach znów spotkam się z cudowną, festiwalową publicznością! 

Bogusław Kaczyński - wybitny popularyzator muzyki, jedna z najbardziej znanych twarzy telewizji i głosów radiowych. W latach 1981 - 91 był dyrektorem artystycznym Festiwalu Muzyki w Łańcucie, imprezy pełnej gwiazd o światowym rozgłosie, która rozsławiła to miasto w całej Polsce i zagranicą. Honorowy obywatel Łańcuta. Laureat prestiżowych nagród (m.in. trzykrotnie telewizyjnego „Wiktora“ i „Super Wiktora“ oraz trzech „Złotych Ekranów“). Krytyk, publicysta, autor bestsellerowych książek o muzyce. Był dyrektorem Teatru Muzycznego Roma w Warszawie. Ożywił Krynicę organizując i prowadząc Europejski Festiwal im. Jana Kiepury.

Rozmawiał Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
24 maja 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...