Za grubymi nićmi szyte

„Szewcy" - aut. Stanisław Ignacy Witkiewicz - Witkacy - reż. Stanisław Melski - Teatr Polski we Wrocławiu

Dramat Witkacego to duże wyzwanie. "Czysta forma", którą artysta chciał prezentować w swoich pracach, miała wywoływać u widza odbieranie sztuki wolne od kulturowych konotacji i logicznego myślenia. Na szczęście niedorzeczny przerost formy nad treścią nie przerósł artystów z Teatru Polskiego we Wrocławiu. Spektakl "Szewcy" w reżyserii Stanisława Melskiego szokuje, obrzydza, zaciekawia i nie daje odpowiedzi - właściwie po jego obejrzeniu mamy tylko więcej pytań.

Mocną stroną widowiska jest opracowanie i kompozycje muzyczne Izabeli Kuriaty-Matuszewskiej i Piotra Matuszewskiego. Piosenki, które według zamysłu Witkacego mają śpiewać bohaterowie, zostały zaprezentowane w przyjemnych dla ucha jazzowych i swingowych aranżacjach. Niestety, niejednokrotnie trudno było zrozumieć teksty tych utworów, czy to przez niewłaściwe nagłośnienie i zlewanie się słów z podkładem muzycznym, czy też przez braki dykcyjne aktorów. Duże wrażenie robi scena z krakowiakami, łącząca break dance, techno i biały śpiew. Jest ona tak niespodziewana i hipnotyzująca, iż ma się ochotę oglądać ją kilka razy, by uchwycić cały kunszt wykonania. Na docenienie zasługuje również muzyka w tle, współtworząca klimat niepokoju, absurdu i grozy rewolucji.

Choreografia Arkadiusza Buszko urozmaica sztukę i pomaga widzowi w jej zrozumieniu. W świecie absurdu nie można polegać na słowach. Płynny, przemyślany ruch sceniczny jest pomostem, łączącym groteskowe widowisko z pozostającymi w realnym świecie widzami. Niestety nie zabraknie tu nadmiernego, wulgarnego erotyzmu. Jednakże w większości scen ruch będzie raczej uzasadniony, czytelny i zrozumiały dla widza, czego nie można powiedzieć o eklektycznym do bólu języku utworu ocierającym się o bełkot.

Scenografia Marianny Lisieckiej-Syskiej - choć minimalistyczna - jest bardzo trafiona. Surowy, jakby mosiężny tron, postawiony na podwyższeniu, prosty stół stanowiący warsztat szewski i ścianka z pryczą jako cela więzienna świetnie wpasowują się w modernistyczny charakter dramatu.

Gra aktorska sprawia, iż mimo niezwykle męczącej treści, uwaga widza jest skupiona. Napięcie zbudowano w taki sposób, że z ciekawością obserwuje się - niekiedy pozbawiony ciągu przyczynowo-skutkowego - rozwój wydarzeń. Marcin Piejaś, grający Roberta Scurvy'iego, tworzy bardzo wyrazistą postać, wywołującą wiele sprzecznych uczuć. Prokurator potrafi rozbawić, obrzydzić, wzbudzić współczucie. Oglądanie tragicznych losów postaci daje prawdziwy dyskomfort, nie można przejść wobec niej obojętnie. Zastanawiającym zabiegiem była zamiana Czeladnik II Jędrka na rolę żeńską i choć Martyna Witowska wypada na scenie bardzo energicznie i charyzmatycznie, postać jest niespójna - raz zachowuje się i mówi jak kobieta, innym razem jak mężczyzna. Być może reżyser uznał, że w tym i tak absurdalnym dramacie nie będzie to miało większego znaczenia.

"Szewcy" w wykonaniu Teatru Polskiego we Wrocławiu to dziwny sen, z którego przyjemnie się w końcu wybudzić. Nie należy on ani do koszmarów, ani do proroczych wizji zmieniających życie, przypomina bardziej majaczenie w gorączce, ale z rodzaju tych, które wspominamy później z zaciekawieniem.

Urszula Laszczyńska
Dziennik Teatralny Wrocław
3 lipca 2024

Książka tygodnia

Ulisses
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
James Joyce

Trailer tygodnia