Za wolność też się płaci

"Raj dla opornych" - reż. Krystyna Janda - koprodukcja Teatru Wybrzeże w Gdańsku i Teatru Polonia w Warszawie

Obawy przed warszawską premierą zwiększały doniesienia i omówienia co po niektórych recenzentów, którym nie do końca przypadła do gustu realizacja Krystyny Jandy, po pokazach w Teatrze Wybrzeże.

"Raj dla opornych" to koprodukcja dwóch teatrów - gdańskiego i Polonii w Warszawie. Kolejne obawy podsycał również fakt, że tegoroczne wybory repertuarowe Krystyny Jandy - może z wyjątkiem "Porozmawiajmy po niemiecku" - nie do końca satysfakcjonowały również piszącego te słowa. Proszę sobie zatem wyobrazić jakież musiało być moje zdziwienie, kiedy spodziewając się "pełnej klapy", zamiast "zakalca" obejrzałem nie pozbawione czułości - co nie znaczy, że ckliwe - przedstawienie o parze zwykłych ludzi, dla których najważniejsze jest - po dwudziestu sześciu latach małżeństwa - przywiązanie do siebie, do przeszłości, do tego, co razem przeszli i z niemałym trudem osiągnęli. Choć nigdy nie były to w sensie zamożności jakieś szczególnie imponujące kokosy.

Nie są już młodzi, a pierwsze zauroczenia mają już dawno za sobą. Są - można powiedzieć - na zakręcie, jako że Karolowi w związku z utratą pracy grozi przedwczesna emerytura i utrata sporej części dotychczasowych zarobków. Dla nawykłego do oszczędzania człowieka to zawsze duży stres związany z bojaźnią o majątkowe bezpieczeństwo. Tymczasem obydwoje z Barbarą, która poświęciła się domowi i wychowaniu dzieci, zawsze marzyli o starości nie tylko pogodnej, ale i w miarę dostatniej. Ta kryzysowa jak by nie było sytuacja stawia im nowe wyzwania i wymusza na nich dokonanie rewizji dotychczasowych relacji, które bardzo często nie wychodziły poza czysto konsumpcyjne wartości i do nich się wielekroć sprowadzały. I to jest w dramacie Michele Riml perspektywa pozwalająca na dużo szerszy kontekst, na postawienie bohaterów wobec pytań o sens ich egzystencji, o realizację celów, które mogą budować harmonijność związku i jego uporządkowanie społeczne, ekonomiczne i życiowe. Oczywiście tekst młodej kanadyjskiej dramatopisarki nie rości sobie pretensji do jakiejś szczególnej psychologicznej głębi, jest w nim lekkość dialogu, umiejętność ciepłego oglądu swoich postaci, sporo też sytuacji zabawnych, wziętych prosto z życiowych obserwacji, które budzą niekłamany i szczery śmiech na widowni. Aktorom to wystarcza, by stworzyć sympatycznych bohaterów, których chce się słuchać, z którymi chce się razem śmiać i którym chce się współczuć, kiedy dokonują nierzadko bolesnego rozrachunku swoich wspólnie spędzonych dni. Rozrachunku, do jakiego dochodzi w przestrzeni dość niekonwencjonalnej dla tego typu wiwisekcji - podczas tygodnia, który postanawiają spędzić na łonie natury, nad jeziorem, nie w domowej sypialni, a w specjalnie na tę okazję kupionym namiocie; jak się jednak bardzo szybko okazuje nie potrafią oddać się tylko samemu relaksowi, rozkoszowaniu się przyrodą i czystym powietrzem - odpryski codziennego życia w mieście, hałaśliwego w cywilizacyjnym pędzie i pogoni za materialnym dostatkiem, przybywają na pole campingowe wraz z nimi i z problemami, których wcześniej nie przepracowali.

Inny rodzaj spojrzenia na bycie dwojga ludzi i korzystania z dobrodziejstw tego świata pojawia się wraz z niespodziewanym przybyciem Diany, siostry Barbary, która nawołuje przede wszystkim do szeroko pojętej wolności, nawet w sferze erotycznej. Jej spontaniczność i nieposkromiona żywotność udzielają się w końcu nawet samej Barbarze, która brawurowy "taniec z motorem" okupi niezaplanowaną kąpielą w jeziorze. Kto w tym rodzinnym tercecie jest tak naprawdę szczęśliwy warto przekonać się idąc do Teatru Polonia. A przekonywać będą wspaniale wcielający się w swoje role aktorzy - Mirosław Baka i Dorota Kolak do bólu prawdziwi - i to już dzisiaj nikogo nie dziwi. Natomiast aktem wyjątkowej odwagi ze strony Krystyny Jandy było powierzenie postaci Diany Aleksandrze Koniecznej, aktorce na stałe związanej z TR Warszawa i znanej do tej pory z zupełnie innego rodzaju ról, zdecydowanie mniej charakterystycznych czy komediowych. Zawsze jednak wspaniałych i pozostających na długo w pamięci. Tym razem Aleksandra Konieczna ma okazję pokazać swoje umiejętności warsztatowe w repertuarze zdecydowanie odmiennym. I jest we wszystkim co robi, jak gra ciałem i głosem swój niepohamowany pęd do czerpania pełnymi garściami z życia - choć ono wcale jej nie rozpieszcza - szalenie rozwibrowana, ekspansywna, żywiołowa i pełna wigoru, co w zderzeniu z dużo bardziej zachowawczymi postawami Karola i Barbary, budzi ogromną dozę autentycznej i szczerej sympatii dla jej kolejnych zwariowanych pomysłów, nawet tych związanych z wyjazdem do Afryki.

Tak, w Teatrze Polonia powstał kolejny rozrywkowy spektakl, tyle że tym razem wcale nie tak banalny, jak to się niektórym wydaje.

Wiesław Kowalski
Teatr dla Was
23 lipca 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia