Zabawny bieg przez plotkę

"Plotka" - reż. Norbert Rakowski - Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

Towarzyska plotka wywraca do góry nogami życie bohaterów najnowszego spektaklu kaliskiego teatru, a jednocześnie obnaża charakter współczesnych relacji międzyludzkich.

Sytuacja jest przedziwna, ale życie lubi przecież pisać różne scenariusze: Pignon (Zbigniew Antoniewicz) to życiowy fajtłapa. Żona go zostawiła, syn nie utrzymuje z nim kontaktu, ale jest jeszcze praca. Ostatni bastion względnej stabilizacji. Chociaż życie Pigniona i tak jest przeraźliwie nudne. Jest księgowym, koledzy traktują go jak kozła ofiarnego, a on sam - gapowaty i nijaki, pogodził się z tym, że nie pasuje do wizerunku "młodego i dynamicznego zespołu" - tak bardzo, że nie ma go nawet na wspólnym firmowym zdjęciu. Zresztą i tak chwilę później dowiaduje się, że pracę straci. W akcie desperacji idzie za głosem sąsiada (Lech Wierzbowski), który przekonuje go, że zachowa posadę, jeżeli tylko rozpuści plotkę, że jest homoseksualistą. Co to zmienia? Wszystko.

Norbert Rakowski na warsztat wziął tym razem "Plotkę" Francisa Vebera, zgrabny scenariusz filmowy. Kinowa "Plotka" to historia opowiedziana szybko, kaliski spektakl jest dłuższy, a komediowej historii nadaje gorzkawego posmaku. Wieść o tym, że Pignon jest gejem, nie tylko ożywia relacje w firmie, ale też obnaża strukturę tych kontaktów. Na zaistniałej sytuacji każdychce coś ugrać, oczywiście kosztem innych. Etatowy ciamajda nagle staje się pupilkiem prezesa, który Pignona traktuje jak żywą reklamę swojej fabryki kondomów i wysyła na paradę mniejszości seksualnych. Pozostali pracownicy uderzają w kadrowego Santiniego (Marcin Trzęsowski), który przyznaje się do homofobii, a Pignona

wcześniej po prostu nie lubił. Teraz jego niechęć można dookreślić i wykorzystać, przymuszając Santiniego do podlizywania się nielubianemu koledze. Santini wie, że także może wylecieć z pracy, w końcu homofob nie pasuje do wizerunku fabryki produkującej prezerwatywy. Homoseksualista - jak najbardziej.

Spektakl trudny temat, nadal pozostający w sferze tabu, traktuje lekko, obśmiewa paradoksy współczesnego świata, a jednocześnie poddaje w wątpliwość usprawiedliwianie złośliwości graniczących z przemocą słowną. Nie liczy się człowiek, a etykieta. Wychodzi to wszędzie: rodzina Pignona w końcu zaczyna go zauważać, bezpośrednia przełożona dostrzega w nim mężczyznę, a Santini i Pignon, postawieni w sytuacji granicznej, są sobie nagle bliżsi niż kiedykolwiek. To zresztą udany duet aktorski. Role Zbigniewa Antoniewicza i Marcina Trzęsowskiego wybijają się na tle innych kreacji. Antoniewicz swoją postać rysuje subtelnie i wiarygodnie rozwija. Punktuje to Lech Wierzbowski, grający sąsiada, jakby lekko rozczarowany przemianą Pignona w człowieka, dla którego liczy się tylko efekt. Trzęsowski z kolei od początku buduje rolę charyzmatyczną i zasadniczą, a później -kiedy życie wywraca mu się do góry nogami - zagubioną i niepewną.

Niepewna jest także widownia. Można to oczywiście zagłuszyć śmiechem, bo w spektaklu nie brakuje gagów sytuacyjnych i językowych, a cała historia zbudowana jest tak, że teoretycznie wszystko rozchodzi się po kościach. Jednak reżyser odbiera widzom komfort dystansu: nie tylko zbliżył ich do sceny, tłocząc po obu stronach skromnej scenografii (z bieżnią jako głównym elementem), oddającej powierzchowność relacji zabieganych" bohaterów, ale też sprytnie wprowadził do spektaklu, mówiąc: jesteście częścią tej firmy.

Ciężko jednak mówić o premierze, bo Rakowski "Plotkę" w Kaliszu już wystawiał. Spektakl z identyczną scenografią przyjechał tu z łódzkiego Teatru Powszechnego na Kaliskie Spotkania Teatralne w 2009 roku. Nietrudno więc o przykre wrażenie, że widzowi serwuje się nie prawdziwą sztukę, a gotowy produkt.

Mirosław Zybura
Ziemia Kaliska
29 grudnia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia