Zabijmy to miasto

"Disco pigs" - reż. Karolina Maciejaszek - Stowarzyszenie Teatr Rawa w Katowicach

16 sierpnia podczas 2. Lata w Malarni odbyła się premiera spektaklu pt.: „Disco Pigs" w reżyserii Karoliny Maciejaszek. Przedstawienie zostało przygotowane przez Stowarzyszenie „Teatr Rawa" z Katowic.

W rolach głównych widzowie zobaczyli Annę Konieczną – absolwentkę krakowskiej Szkoły Aktorskiej i Telewizyjnej „SPOT", aktorkę Teatru Nowego w Zabrzu oraz Grzegorza Sowę – absolwenta Wiedzy o Teatrze w Akademii Teatralnej w Warszawie.

Najnowszy spektakl jest czwartą produkcją Stowarzyszenia i szóstym tytułem w repertuarze. „Disco Pigs" zostało zrealizowane na podstawie najgłośniejszego dramatu irlandzkiego pisarza Endy Walsha. Jest to historia dwójki związanych ze sobą w niezwykły sposób nastolatków. Oboje urodzili się w ten sam dzień, w tym samym szpitalu, razem wychowali, stworzyli własny świat, w którym posługują się zrozumiałym tylko dla siebie kodem językowym - a wszystko po to, aby oderwać się, zbuntować i odrzucić otaczającą ich rzeczywistość oraz nadchodzącą dorosłość. Tworzą dziwny duet – Prosiaka i Świniaka mieszkających w murach miasta Świnica. Mają po siedemnaście lat (akcja rozgrywa się w dzień pieczołowicie celebrowanych  urodzin)  i za wszelką cenę pragną zatrzymać czas w tym momencie.

Bohaterowie są  od siebie uzależnieni, wzajemnie karmią się swoją energią podczas nocnych wędrówek ulicami znienawidzonego przez siebie miasta. Ich znakiem rozpoznanym jest Piggy Dance, wykonywany w rytm transowej muzyki. Każdego wieczora lądują w ciemnej „dziurze", gdzie diabeł mówi dobranoc, zamawiają chipsy, piwo i jazda!

Dla Świniaka istnieje tylko Prosiak, a dla Prosiaka tylko Świniak – to wyjaśnia, dlaczego na scenie występuje tylko dwoje  aktorów; inne osoby: przypadkowo napotkani ludzie, znajomi, wrogowie, a nawet  rodzone matki to dla nich jedynie cienie przemykające przez wspomnienia. Tak naprawdę liczą się tylko oni  – młodzi, wściekli i wulgarni – pragnący żyć poza wszelkimi zakazami, pętającymi ich zasadami, konwenansami czy przepisami. W stworzonej przez nich rzeczywistości panuje zimne prawo najsilniejszego. Rządzi przemoc i instynkty, żądze muszą być zaspokojone „tu i teraz". Mogłoby się wydawać, że wrażliwość, delikatność i chęć bycia kochanym są dla nich czymś zupełnie obcym. Jednak świat Sinead i Darrena nie jest czarno-biały, wypełniony tylko najgorszymi uczuciami. Choć oboje wykrzykują postulat, że w życiu liczy się tylko zabawa, to skrycie pragną miłości.

„Disco Pigs" Teatru Rawa od pierwszych chwil trwania spektaklu nie tylko porusza, ale też  „mocno daje po pysku". Nie brakuje ostrego języka, dwuznacznych gestów i krzyków. Nie istnieją słowa, których nie można głośno wykrzyczeć, fizjologia i przemoc nie są tematami tabu. Młody zespół aktorski doskonale oddaje ekspresywną i chaotyczną naturę głównych bohaterów sztuki. Aktorzy, Anna i Grzegorz, tworzą na scenie  rozbieganą i wybuchową mieszankę ubraną w puchowy szlafrok z prosiaczymi uszami. To na ich barkach spoczywa główny ciężar znaczenia, dlatego też brak tu bogatej scenografii mającej oddawać brzydotę Świnicy. Dzięki minimalizmowi na scenie cała uwaga widza może być skupiona na Prosiaku i Świniaku.

Szalenie istotną rolę odgrywa muzyka. Po utworach The Prodigy i Die Antwoord pojawiających się na samym początku historii przychodzi kolej na romantyczne, melodyjne kompozycje będące odbiciem rozkwitającej młodzieńczej miłości.

Sztuka wyreżyserowana przez Karolinę Maciaszek nie jest raportem opisującym współczesną młodzież, nie jest to również studium toksycznego związku. Nie można powiedzieć, że postacie stworzone na scenie to ci „źli" i „niedobrzy" nastolatkowie snujący się po mieście do później nocy z piwem w ręku, którymi straszy się dzieci, kiedy nie chcą iść spać. Wydaje się, że to po prostu dwójka pogrążonych w chaosie  (w końcu sami odrzucili wszelkie zasady) zagubionych ludzi uciekających od dorosłości i naznaczonych piętnem Piotrusia Pana. Jak podkreśla Karolina Maciejaszek, to nie spektakl o problemach związanych z okresem dojrzewania i buntu, ale odzwierciedlenie mającego znacznie większy zasięg pokoleniowego bólu dwudziesto-, trzydziesto-, a nawet czterdziestolatków bojących się dorosnąć.

Urszula Kosiór
Dziennik Teatralny Katowice
26 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia