Zagrać całym swoim wnętrzem

"Pomalu, a jeszcze raz" - reż: Robert Talarczyk - Teatr Rozrywki w Chorzowie

Jeśli chcecie przeżyć 2 godziny śmiechu do łez koniecznie musicie się wybrać do Teatru Rozrywki w Chorzowie na spektakl pt: "Pomalu, a jeszcze raz"

Scenariusz jest prosty. W czasie prób do premiery umiera jeden z aktorów. Pozostała trójka pilnie poszukuje kogoś, kto go zastąpi. I zaczyna się zabawa. Aktorzy, którzy grają samych siebie dzwonią do swoich kolegów z teatru z propozycją zastąpienia zmarłego kolegi. Chociaż nie padają żadne nazwiska to bywalcy Teatru Rozrywki bez trudu rozpoznają, z kim rozmawiają. Niestety żaden z aktorów nie może zagrać, ponieważ mają inne, dużo lepiej płatne zajęcia np. organizowanie kuligów. Gdy wydaje się, że premiery nie będzie Marynia przypomina sobie o swoim przyjacielu Słowaku mieszkającym w Pradze. Robert, jej mąż, jest nastawiony do tego pomysłu sceptycznie, ale widząc, że jest to jedyna szansa ulega i Marynia dzwoni do Igora.

Nagłe przybycie Igora stawia próby na głowie. Nieporozumienia językowe, alkohol, namiętność, zazdrość zaczynają dominować i utrudniać przygotowania do spektaklu, którego premiera zbliża się dużymi krokami. Przed premierą Marynia oświadcza Robertowi, że odchodzi z Igorem, czym wprawia w zaskoczenie nie tylko Roberta, ale też Igora. Wydaje się, że wszystko skończone, ale nie. I tutaj pojawia się prawdziwy, poważny przekaz tego jakby nie było komediowego przedstawienia – najważniejszy jest teatr! I mimo nieporozumień aktorzy zgodnie wychodzą na scenę i brawurowo wykonują piosenkę „ Tanie dranie”. Taka w dużym skrócie jest fabuła tego spektaklu.

Sztuka „Pomalu, a jeszcze raz” została napisana specjalnie dla Marii Meyer, Elżbiety Okupskiej i Roberta Talarczyka przez Igora Sebo. Aktorzy grają samych siebie i daje to naprawdę niesamowity efekt. Oglądając spektakl miałam wrażenie, że zupełnie przypadkiem znalazłam się na prawdziwej próbie i mam okazję zobaczyć to, co normalnie widzę już do perfekcji dopracowane na premierze. Być może próby są trochę przerysowane, ale na pewno w jakiejś części wygląda to właśnie tak. Trudno nawet powiedzieć, że aktorzy zagrali, bo oni chyba w dużej części byli sobą i można było odnieść wrażenie, że bawią się równie dobrze jak publiczność. A publiczność przestawała się śmiać tylko podczas piosenek, które dzięki mądrym tekstom były naprawdę refleksyjnymi przerywnikami, pozwalającymi trochę odpocząć od śmiechu i odnaleźć w przedstawieniu głębszy sens. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie piosenki w wykonaniu Marii Meyer oraz Roberta Talarczyka.

,„Więc nie myśl o jutrze, gdy aktor, znów gra” - te słowa wyśpiewane przez Elżbietę Okupską rewelacyjnie oddają magię teatru, którą odczuwają wszyscy jego miłośnicy.

Wychodząc z Małej Sceny Teatru Rozrywki, po obejrzeniu „Pomalu, a jeszcze raz”, oprócz świetnego humoru, w który przedstawienie niewątpliwie wprowadza wiedziałam, że otrzymałam także niezwykłą lekcję o teatrze i aktorze. Dla aktora przez wielkie A to teatr i widz powinni być najważniejsi i pomimo kłopotów osobistych czy nieporozumień i konfliktów w dzień premiery musi wyjść na scenę i zagrać całym swoim wnętrzem…Dla widza, dla sztuki, dla siebie.

Iwona Knopik
teatrdlawas.pl
27 września 2010

Książka tygodnia

Musical nieznany. Polskie inscenizacje musicalowe w latach 1961-1986
Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Grzegorz Lewandowski

Trailer tygodnia