Zależnie od pogody
13. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FetaPiątkowe prezentacje upłynęły pod znakiem kolorowych parad; w sobotę w roli głównej wystąpił ulewny deszcz - tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta już za nami
Piątek na gdańskim Starym Przedmieściu był "dniem paradnym". Atmosfera - jak pogoda - była gorąca i radosna. Paradujące grupy z Belgii, Hiszpanii i Izraela dały popis aktorskiej sprawności i nieskrępowanej wyobraźni. "Lluvias de verano" ("Letnie deszcze") grupy Artristras z Hiszpanii przeniosły zebrane tłumy do bajkowego lasu, gdzie miłość dwóch węży zaowocowała jajkiem, które muzykujące gnomy uratowały przed złym czarownikiem i potężnym żukiem. Aktorom udało się nawiązać bardzo bliski kontakt z publicznością - zostali nawet wpuszczeni do jednego z prywatnych mieszkań, aby z jego okien obsypać wszystkich kwiatami. Wesołej muzyce i bajecznie kolorowym strojom towarzyszyły niezliczone ilości fajerwerków.
Z niezwykłą w formie i treści paradą/spektaklem wystąpił izraelski Arma Theatre. "Resurrection of Hontzivalldina" ("Wskrzeszenie Honcivalldiny") to wyjątkowo plastyczne widowisko, które jest wynikiem poszukiwań w początkach kultury Izraela, Babilonu, Ziemi Canaan i Asyrii oraz z inspiracji duchowymi symbolami religii - czterema żywiołami: wodą, ogniem, powietrzem i ziemią. Grane blisko widza, stawiające odważne pytania o miejsce i rolę kobiety w społeczeństwie czy prawo jednostki do odrębności było najciekawszym punktem drugiego dnia festiwalu.
Wielkiego uroku nie można tez odmówić paradzie/widowisku "L\'Ebadiscaphe" dwuosobowego belgijskiego zespołu Cie Ebadidon, którego aktorzy osiągnęli mistrzostwo w wyzwalaniu uśmiechu u publiczności za pomocą para-aktorskich gagów. Występ polskiego Teatru A "Exultet" dla części publiczności okazał się zbyt ambitny w przekazie, choć stworzył bardzo piękne sceny: "ognistego" ukrzyżowania, próby ognia i wody - elementów inicjacji głównego bohatera tego misterium.
Dużym powodzeniem cieszyły się występy japońskiej grupy Ojarus. Oryginalni klowni z Tokio robili na widzach wrażenie nie tylko dzięki charakterystycznym długim nakryciom głowy i specyficznemu makijażowi, ale też dzięki swej nowatorskiej sztuce. Ich performance opierał się przede wszystkim na kpinie z - nadal silnie obecnej w ich kulturze - tradycji. Najpierw sami odgrywali kilka dowcipnych scenek przy największych światowych przebojach, m. in. Jamesa Browna, Edith Piaf, czy Deep Purple, potem do zabawy zapraszali kogoś z publiczności. Wyjątkowym poczuciem humoru i spontanicznością z łatwością zjednywali sobie widzów w każdym przedziale wiekowym. Występ kończył się pokazową walką samurajów, oczywiście w konwencji pół serio. Japończycy z zespołu Ojarus mogą z pewnością uznać swój pierwszy udział w gdańskiej Fecie za sukces.
Program kolejnego, sobotniego dnia Fety stanął pod znakiem zapytania z powodu ulewy, która zaczęła się około godz. 16. Z jej powodu skrócona została parada "Uccelli" Teatro Pavana (Holandia/Włochy) oraz występ hiszpańskiego zespołu Cal y Canto zatytułowany "A-TA-KA!", któremu deszcz uniemożliwił wykorzystanie głównego elementu przedstawienia - czyli wielkich barwnych latawców. Z powodu ulewy odwołano także spektakl "The Station" w wykonaniu Bash Street Theatre z Wielkiej Brytanii.
Z powodu niesprzyjającej pogody FETA poniosła jedną niepowetowana stratę - występ niemieckiego Theater Anu, którego świetlisty spektakl "Lichtspuren" z kilkoma symultanicznymi planami akcji miał się odbyć w sobotę przy Reducie Wilk. Co prawda aktorzy do maksimum wykorzystali piętnastominutową przerwę w ulewie (udało im się nawet "odpalić" ognisty labirynt, a zebrana publiczność mogła podziwiać magicznie oświetlone drzewa), jednak ostateczny kształt spektaklu pozostanie dla nas nieznany.
Słowa uznania należą się jednak nie tylko aktorom i organizatorom, którzy robili, co mogli, aby uratować plan festiwalu. Niezwykle dzielna była tez festiwalowa publiczność, która, mimo deszczu zebrana bardzo licznie, czekała na chwilowe choć przejaśnienie. Nagrodą za cierpliwość był dwukrotnie grany - za dnia i późnym wieczorem, spektakl "OndeOceane" niemiecko-francuskiego teatru Spheric E-motion. Dwie tancerki unoszone na wodach Motławy przy Żabim Kruku w przezroczystych kulach były niczym dwa łabędzie, wykonujące dumny, powolny taniec. Szczególnie pięknie wyglądało to po zmierzchu, gdy oświetlone różnobarwnym światłem przeniosły widzów na chwilę w poetycki, magiczny świat.