Zamek, mur i spór sąsiadów. Słynna komedia hrabiego Aleksandra Fredry.
„Zemsta" – aut. Aleksander Fredro – reż. Waldemar Śmigasiewicz – OCH Teatr w Warszawie 28.02.2023„Niech się dzieje wola nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba" "Zemsta" została wystawiona po raz pierwszy w teatrze w 1834. Satyra obrazuje przywary polskiej szlachty. Historia bazuje na prawdziwych wydarzeniach i wiąże się ze sporem o zamek Kamieniec w Odrzykoniu. Dokumenty potwierdzające autentyczność owych wydarzeń autor odnalazł w kufrze z pamiątkami rodzinnymi swojej żony, stały się dla niego wielką inspiracją. Ponadczasowość tej historii pozwoliła na uplasowanie się tego dzieła na pewnej pozycji w kanonie polskich lektur.
Sztuka została napisana w całości wierszem. Autor przedstawił bohaterów w różnym wieku, pochodzących z innych warstw społecznych, o zróżnicowanym stanie majątkowym. Właścicielami dwóch części zamku są Cześnik Raptusiewicz i Rejent Milczek, to właśnie między nimi toczy się zacięty bój, ponieważ nie są dla siebie wymarzonymi sąsiadami.
Największą kością niezgody, jest jednak mur graniczny rozdzielający połowy zamku. Kiedy Rejent zatrudnia murarzy, którzy mieliby naprawić nadgryzioną zębem czasu granicę, Cześnik traktuje to jako osobistą wycieczkę i robi wszystko by pokrzyżować plany sąsiada. Równolegle rozgrywają się miłosne perypetie. Raptusiewicz radzi się swojego bliskiego przyjaciela Dyndalskiego, czy lepiej poślubić młodziutką Klarę, czy dojrzalszą już Podstolinę. Ostatecznie wybiera tę drugą damę, a jako swojego posłańca wysyła Papkina, który ma przekonać kobietę, iż Cześnik jest świetnym kandydatem na męża.
Miłość kwitnie też wśród młodych. Na scenie będziemy obserwować potajemną wieczorną schadzkę Wacława (syn Rejenta) i Klary (bratanicy Raptusiewicza). Ich zakazana w pewnym sensie miłość będąca ponad nienawiścią sąsiadów będzie przyczyną wielu zaskakujących wydarzeń. W swojej interpretacji reżyser Waldemar Śmigasiewicz nieco odświeżył tę komedię. Początkowa scena ukazuje nam Dyndalskiego (Mirosław Wieprzewski) słuchającego w radiu audycji, gdzie odczytywany jest „Pan Tadeusz" Mickiewicza, z rozrzewnieniem wysłuchuje o losach Gerwazego, zdaje się utożsamiać z tą postacią, jako tego który dzierży pieczę nad tradycją szlachecką. Z kolei poprzez postać Cześnika i Rejenta chciał zwrócić odbiorcy uwagę na dwie największe polskie przywary skrajną religijność zakrawającą o dewocję i skłonność do wybuchów agresji.
Papkin z kolei to uosobienie zapatrzenia w siebie i skłonności do przechwałek niemających żadnego pokrycia w rzeczywistości. Podstoliną z kolei pokazuje interesowność, gdyż dla pieniędzy jest w stanie poślubić tego, kto więcej zaoferuje. Dwaj główni bohaterowie przez cały utwór toczą między sobą wojnę podjazdową, widzimy scenę ostentacyjnego trzepania dywanu na wrogą część podwórka. Czy plucie na drugą stronę przez murarzy Rejenta.
Modlitwy o nieszczęście dla nieprzyjaciela, myślę że bardzo dobitnie oddaje to obraz współczesnego katolicyzmu. Ostatecznym przesłaniem jest to, że tak naprawdę od setek lat stoimy w miejscu i pielęgnujemy w sobie te wady narodowe, zamiast raz a dobrze je wyplenić.
Muszę przyznać, że przesłanie współczesnej interpretacji Zemsty nie było dla mnie od razu oczywiste. Mogło być to spowodowane tym, iż komedia ta jest tak lekka w formie jaką prezentuje nam Śmigasiewicz, aż trudno skupić się na przesłaniu, które tak naprawdę jest dość gorzkie i powinno pozostać w widzu przez pewien czas po obejrzeniu spektaklu.
Bardzo ciekawy jest za to dobór obsady. Na scenie obejrzymy wielu aktorów których doskonale kojarzymy z ikonicznych już wręcz seriali. Mimo świetnej pracy jaką wykonują nie sposób nie mieć w głowie obrazów tych postaci w innych sceneriach z ekranów telewizorów. W Cześnika wcielił się Cezary Żak, jako służący Raptusiewicza, czyli Papkin, wystąpił Artur Barciś. Aktorów tych znamy z seriali „Miodowe lata" i „Ranczo" gdzie razem grali główne role. Na scenie pojawia się też Wiktor Zborowski jako Rejent Milczek, dla którego ta rola zdaje się być wręcz skrojona. Fenomenalnie gra pobożnego, ale zarazem zawistnego sąsiada, a jego potężny wzrost, wzmaga uczucie respektu względem tej postaci. Bardzo dobrze ogląda się również Violę Arlak w roli Podstoliny, nieco dojrzalszej od Klary, ale nadal atrakcyjnej i kokietującego kobiety, aktorka wyśmienicie oddała charakter tej postaci.
Byłam jednak trochę rozczarowana doborem aktorów do roli Wacława i Klary. Mimo niewątpliwie świetnych umiejętności aktorskich Michała Pieli i Lidii Sadowej, spodziewałam się nieco młodszych aktorów, gdyż zarówno czytając książkę jak i oglądając filmową miałam poczucie, że te postacie są znacznie młodsze.
Uważam że komedia Aleksandra Fredry to pozycja obowiązkowa na liście każdego rodaka, który chce uchodzić za człowieka kulturalnego. Warto zapoznać się z reinterpretacją tej romantycznej sztuki, reżyser udowodnił, że przesłanie autora jest ponad czasowe i możemy, poza uśmiechnięciem się podczas scen komizmu sytuacyjnego, wyciągnąć wnioski dotyczące naszej bieżącej historii, która sami tworzymy. Serdecznie polecam to widowisko w szczególności uczniom którzy przerabiają tę lekturę aktualnie na lekcjach języka polskiego.
Z pewnością obejrzenie losów bohaterów na deskach teatru pomoże w interpretacji tego dzieła. Będzie również okazją do spędzenia miło czasu i intelektualnej rozrywki.