Zapomnieć o realu

"Trzej muszkieterowie " - reż. Konrad Imiela - Teatr Muzyczny Capitol

Publiczność chętnie ogląda musicale, nie tylko te filmowe ale także klasyczne. Potwierdzeniem tego są bilety wyprzedawane z kilkutygodniowym, a nawet kilkumiesięcznym, wyprzedzeniem. Takimi wynikami mogą pochwalić się największe teatry muzyczne w Polsce, wśród których jest i wrocławski Capitol. Wystawiany w stolicy Dolnego Śląska musical „Trzej Muszkieterowie" od października 2015 roku przyciąga takich właśnie wielbicieli i dlatego, mam nadzieję, będzie gościł na deskach tej sceny długo, bo być może za kilka miesięcy z chęcią obejrzę go raz jeszcze.

Reżyserem oraz współautorem scenariusza „Trzech Muszkieterów" jest Konrad Imiela, dyrektor naczelny i artystyczny Capitolu. Tworząc w kierowanej przez siebie instytucji to niemal monumentalne widowisko po raz kolejny potwierdził, że nieprzypadkiem od ponad dziesięciu lat sprawuje swoje stanowisko. Jego musical to przedstawienie przemyślane, dopracowane, piękne.

Widzowie zgromadzeni na widowni Teatru Muzycznego Capitol na prawie cztery godziny zostają przeniesieni do siedemnastowiecznej Francji, którą włada Ludwik XIII. Obserwują dworskie intrygi, knowania marzącego o władzy kardynała Richelieu i współpracującej z nim tajemniczej Milady. Głównymi bohaterami musicalu pozostają najdzielniejsi królewscy muszkieterowie: Atos, Portos, Aramis i oczywiście d'Artagnan bo najważniejszą rolę grają odwaga, przyjaźń, honor i poświęcenie.

Spektakl „Trzej Muszkieterowie" bazuje na słynnym dziele Aleksandra Dumasa (ojca). Fani jego twórczości, jak i widzowie nie znający prozy francuskiego powinni być zadowoleni. Imiela i Kocot stworzyli scenariusz umieszczając w nim najważniejsze wątki pochodzące z literackich „Trzej Muszkieterowie" oraz „Dwadzieścia lat później". Znajdziemy tam walkę o honor królewskiej pary, dbałość o interesy Francji, bo jest i polityka, i historie miłosne podszyte zbrodniami. Bez względu na to, który aspekt przypada do gustu najmocniej, wszystkie wybrzmiewają należycie, oddając istotę życia na jakie skazani są owi rycerze.

Na sceniczną moc „Trzech Muszkieterów" składa się kilka czynników. Najważniejsze oprócz samej fabuły są oczywiście muzyka i teksty piosenek. Za skomponowanie wspaniałych utworów Krzesimirowi Dębskiemu należą się wyrazy uznania, ponieważ w dźwiękach stworzonych na potrzeby widowiska oprócz samego muzycznego piękna odnaleźć możemy wszelkie emocje towarzyszące bohaterom spektaklu, a także atmosferę siedemnastowiecznej Francji i Anglii. Podkreślając świetność „starej Europy" stanowiły doskonałe podłoże tekstów piosenek. Za ich treści, kształt i barwy odpowiadają Konrad Imiela i Marek Kocot. Nie można pozostać obojętnym słuchając pięknych, mądrych, zapadających głęboko w pamięć i duszę piosenek. Sceny zbiorowe od prologu, poprzez pieśń marszu na La Rochelle, aż do manifestu równości, braterstwa i wolności zaśpiewanego na imponujący finał zabrzmiały wprost imponująco, a duetu „Miłość silniejsza niż śmierć" Magdaleny Wojnarowskiej i Marcina Januszkiewicza nie powstydzono by się nawet na West Endzie.

Scenografia jest ascetyczna ale funkcjonalna, za pomocą ruchomych platform udało się twórcom wykreować wnętrza pałaców, oberży, ulice, wojskowe okopy. Elementy dekoracji są proste w kształcie, oszczędne w barwach. Mimo tego, a może dzięki temu oraz dzięki założonej mobilności dopełniają klimatu musicalu. Ich surowość stanowi idealne tło dla treści poszczególnych scen. Szare mury wydają się trwałe jak potęga przyjaźni.

Występujący artyści noszą olśniewające kostiumy, wykonane z dużą starannością i dbałością o szczegóły autorstwa Anny Chadaj. Bogate w detale, zachwycają oko, podkreślają charakter i pochodzenie każdej postaci. Niewątpliwie najwspanialsze przygotowano dla postaci Anny Austriaczki i Milady, choć na uwagę zasługują również stroje muszkieterów i policji kardynała Richelieu. W scenach walki okazują się zaskakująco elastyczne, nie krępując ruchów wykonywanych podczas dynamicznych pojedynków. Zestawienie surowości scenografii z bogactwem kostiumów i dopełniająca tego plastycznego dzieła gra świateł nieomal wbija w fotele oglądających to plastyczne cacko widzów.

Trzeba także przyznać, że Capitol ma jeden z najlepszych zespołów artystycznych wśród polskich teatrów specjalizujących się w musicalach. Artyści etatowi wspierani talentem aktorów współpracujących, których miałam okazję zobaczyć w „Trzech Muszkieterach" to ludzie znający się na swojej pracy. Wrócę do Magdaleny Wojnarowskiej, której głos był perłą zdobiącą musical. Ewa Szlempo jako Konstancja jest czarująca, zaś towarzyszący jej Piotr Bondyra swoim śpiewem nie tylko wzbudza sympatię jako d'Artagnan ale i zapewne porusza serce niejednej zachwyconej siedzącej na widowni dziewczyny. Błażej Wójcik jako demoniczny kardynał Richelieu to zdecydowanie moja ulubiona postać. Zwłaszcza gdy gra w szachy z Ludwikiem XIII, tocząc krwawy bój nie tylko na planszy.

O „Trzech Muszkieterach", ciepło i z zachwytem można opowiadać jeszcze długo i co ważniejsze, ten musical w pełni na uznanie to zasługuje. Jest wart każdej chwili spędzonej na widowni Capitolu, każdej minuty podczas której słuchamy pochodzącej z niego muzyki. Przedstawienie wyreżyserowane przez Konrada Imielę jest szlachetne w swojej formie, stanowi prawdziwą ucztę dla oczu i uszu. Realizatorzy zaangażowani w jego stworzenie przenieśli na scenę Capitolu swój kunszt i sceniczne doświadczenie, zaś aktorzy i wokaliści sprawiają, że widzowie niemal zapominają o realu. Liczą się tylko honor, przyjaźń i odwaga. Na cztery godziny przenoszą nas do musicalowego świata. Ten zaś znajduje się we wrocławskim teatrze.

 

Agata Białecka
Dziennik Teatralny
1 marca 2017
Portrety
Konrad Imiela

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia