Zaproszenie
12. Wakacyjny Przegląd Przedstawień w Teatrze RozrywkiOderwanie od rzeczywistości nie jest tylko problemem artystów, ale też całej polskiej inteligencji. Obraz Polski widziany z Warszawy czy kilku innych dużych miast jest niepełny i zafałszowany. Większość elit nie domyśla się nawet, z kim współzamieszkuje polskie terytorium - mówią reżyserka Monika Strzępka i dramaturg Paweł Demirski
Monika Strzępka, reżyserka, absolwentka Wydziału Reżyserii Akademii Teatralnej w Warszawie. Debiutowała „Polaroidami” Marka Ravenhilla na Scenie Polskiej Tesinskégo Divadla w Czeskim Cieszynie (2004).
Paweł Demirski – to dramatopisarz i dramaturg, absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Od roku 2007 pracują razem. We wrocławskim Teatrze Polskim, opolskim Teatrze im. J. Kochanowskiego i jeleniogórskim Teatrze im. C. K. Norwida, ale przede wszystkim – na scenie Teatru im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu.
I właśnie wałbrzyskie inscenizacje duetu Strzępka – Demirski proponuje Teatr Rozrywki w ramach 12. edycji naszego letniego przeglądu.
Jaki jest teatr z Wałbrzycha?
Powołany do życia bodaj w roku 1964, fredrowską „Zemstą” zainaugurował swą niełatwą działalność. Przez lata całe na repertuar teatru składały się na przemian lektury szkolne, Szekspir i Witkacy. Było trochę współczesnego dramatu amerykańskiego, był i Mrożek. Zdarzały się sezony wybitne, ale były też takie, o których lepiej zapomnieć. Ot, typowa historia teatru „prowincjonalnego”. Dużo zmieniło się, gdy dyrektorem artystycznym został w roku 2002 Piotr Kruszczyński.
Kruszczyński wydźwignął teatr w Wałbrzychu, bo postawił na Klatę, Kleczewską, ale też zaczął robić teatr dla kogoś – dla publiczności. Podjął z nią rozmowę serio. Podobnie jak uczynił to kilkanaście lat temu Jacek Głomb w Legnicy. Najciekawsze realizacje teatralne odbywają się dzisiaj poza rzeczywiście skostniałą stolicą. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że gdy duet Strzępka-Demirski wystawi w końcu jedno ze swoich dzieł (wśród których są przecież literackie perełki), w upragnionej Warszawie, to dojdzie do jakieś kulturalnej rewolucji. Prowincja to przecież jedynie stan umysłu, na co dowodem mogą być chociażby wydawane przez ogólnopolskie wydawnictwa i w dużych nakładach książki pisarzy pochodzących z Wałbrzycha, czy świetnie sobie radzący, jeden z najlepszych teatrów dramatycznych w Polsce
(Mateusz Mykytyszyn, Nowe Wiadomości Wałbrzyskie)
Dziś Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego ma na afiszu szesnaście interesujących tytułów (w tym cztery autorstwa Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego) i znakomite recenzje. Przegląd jest więc doskonałą okazją, by poznać współautorów sukcesu wałbrzyskiej sceny.
W ramach 12. Wakacyjnego Przeglądu Przedstawień zostaną zaprezentowane 4 spektakle:
30 lipca 2010, godz. 17.30
„Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej” – to najnowsza, wałbrzyska produkcja duetu Demirski / Strzępka. Autor pisze o przestawieniu tak: Przysłowie mówi, że o gustach się nie dyskutuje. My chcemy dyskutować właśnie o guście, a co za tym idzie – o polskiej kulturze. Chcemy skonfrontować przeszłość ze współczesnością, mity dotyczące polskiej kultury z postulatami nowych twórców. Poszukać odpowiedzi, co właściwie znaczy dobry gust? W jaki sposób się kształtuje. (…) BYŁ SOBIE ANDRZEJ… jest spektaklem o legendach polskiej kultury, o polskim teatrze, o narracjach tworzonych przez artystów do opisania polskiego społeczeństwa, jest wreszcie próbą odpowiedzi na pytanie o relacje pomiędzy twórcą a widzem.
Spektakl jest próbą podjęcia rozmowy na temat autorytetów, ich potrzeb, ich zawłaszczania i pauperyzowania się. Odsłania mechanizmy funkcjonujące w polskim światku filmowym, demaskuje piekiełko bezwzględnej walki o stołki i cokoły.
31 lipca 2010, godz. 17.00 i 19.30
„Diamenty to węgiel który wziął się do roboty” - rzecz zaczyna się „after Czechow: Wujaszek Wania”. Jak wiadomo, przysłowiowa czechowowska strzelba wystrzeliła w akcie czwartym. Sprawca wystrzału, dedykowanego prof. Sieriebriakowowi – Iwan Wojnicki (wujaszek Wania) spudłował… Dwa razy! Gdyby trafił, ta historia z diamentami nigdy by się nie wydarzyła. Ponieważ jednak nie trafił – można wręcz powiedzieć, że chybiwszy, podarował nowe życie profesorowi. Nowe życie, które profesor wykorzystał do wprowadzania przemian na skalę ogólnoświatową, ogólnoeuropejską, ogólnokrajową i prywatną. Gdyby wujaszek trafił, to poszedłby do więzienia, a historia skończyłaby się na cmentarzu przy grobowcu profesora pogrzebanego wraz z nadziejami. Szczęśliwy jednak traf (nie-traf?) sprawił, że profesor bez uszczerbku opuścił dom własny swojej córki i mógł podjąć heroiczną działalność na niwie ekonomii, geologii i jubilerstwa. Szczęśliwy trafi (nie-traf?) sprawił, że dziś po osiemnastu latach – wraz z całą rodziną (i nie tylko!) profesora możemy oczekiwać jego przyjazdu ze stolicy do małego miasta.
W atmosferze radosnego podekscytowania oczekujemy więc na przyjazd wybitnego naukowca i serię wykładów o hodowli diamentów…
1 sierpnia 2010, godz. 17.00 i 20.00
„Był sobie Polak Polak Polak i diabeł” - bulwarówka polityczna nie sili się, by być czymś innym, niż z lekka skrzywionym odbiciem mało budującej rzeczywistości. Nie można więc oczekiwać, że łamać będzie prawa własnego gatunku, że wstąpiwszy w progi „świątyni Melpomeny" nabierze ogłady i wyszlachetnieje. Bo przestałaby być bulwarówką.
A zatem, spodziewać się MOŻNA: aluzji politycznych, raczej współczesnych, postaci, które kogoś wyraźnie przypominają, nawiązań do historii, zwłaszcza nowszej, nawiązań do wydarzeń aktualnych, cokolwiek kontrowersyjnych, języka ulicy, z wulgaryzmami włącznie, wielu innych rzeczy, zdarzeń i osób, które kompletnie nie przystają do potocznych wyobrażeń o „sztuce wysokiej”…
Czego się NIE MOŻNA spodziewać? Poprawności: politycznej, etycznej, językowej, wzniosłych opowieści o jednoznacznie pozytywnych (lub negatywnych…) bohaterach, wyrafinowanych metafor zdobiących doskonale poprawny język, olśniewającej blichtrem scenografii, wartkiej akcji, prostej fabuły, wielu innych rzeczy, zdarzeń i osób, które zazwyczaj kojarzą się ze „sztuką wysoką".
2 sierpnia 2010, godz. 20.00
„Niech żyje wojna!!!” – to spektakl inspirowany kultowym serialem, zrealizowanym na podstawie powieści Janusza Przymanowskiego pt. „Czterej pancerni i pies”. Nie jest to jednak teatralna adaptacja popularnego tematu, ale zupełnie nowy obraz wojny, stworzony w pewnej opozycji do sielankowego niemal wizerunku, wykreowanego w powieści i serialu. Twórcy przedstawienia nikogo nie rozliczają, nie próbują narzucić swojej wersji wydarzeń, swojej opinii, próbują się tylko upomnieć o to, co w historii przemilczane, odrzucone, zapomniane, zmanipulowane. Nie po to, by wypominać, ale aby ocalić...