Zbyt porywisty wiatr
"Ifigenia. Nowa Tragedia ...", Teatr Stary w KrakowieSpektakl Zadary przewrotny jest już od samego początku. Przyczyną u Racinea niemożności wyruszenia na Troję była flauta, zaś w "Ifigenii" Zadary i Demirskiego jest to zbyt porywisty wiatr. Tragedia jawi się tu jako utwór dramatyczny, jednak okraszona sporą dawką żartu i ironii. To nie tylko uwspółcześnienie tekstu, lecz stworzenie dla niego nowego języka, który będzie podstawowym elementem, jak i równie ważnym tematem przedstawienia.
Ekrany zamieszczone w każdej części sceny przez cały czas trwania spektaklu wyświetlają tekst mówiony przez aktorów. Idąc dalej, można powiedzieć, że to aktorzy czytają tekst wyświetlany na ekranach. Dokonują próby jego zobrazowania, ukazania w sposób wyrazisty, przesadzony, emocjonalny. Efektowność, która została stworzona poprzez rewelacyjną grę aktorów, przesłania nieco treść tragedii, a raczej na równorzędnej pozycji stawia formę i język, jakim bohaterowie o tragedii mówią.
Akcja rozgrywa się w obozie wojskowym przed najazdem na Troję, który opóźnia się ze względu na szalejący huragan. Agamemnon, usłyszawszy z przepowiedni Kalchasa, że wiatr uspokoi się, gdy ten poświęci córkę, próbuje zwabić ją podstępem, obiecując rychły ślub z Achillesem. To jednak okaże się niepotrzebne, gdyż Ifigenia, dowiedziawszy się o planach, sama pragnie posłać się na śmierć, by dodać sobie chwały. Jedynie matka, Klitajmestra (świetna Anna Radwan-Gancarczyk), będzie próbowała (zbyt) teatralnymi gestami, powstrzymać próbę zabicia córki. Zadara pokazuje współczesne zakłamanie, fałsz, sztuczność i dbałość o własne wpływy. Bohaterowie nie poszukują prawdy, a blichtru, troszczą się jedynie o sławę, o to, jak wypadną w oczach innych. Uwydatnia to właśnie sposób mówienia bohaterów: przesadna emocjonalność, zbytnia emfaza, teatralność gestów. Jakby każdy chciał swoim niekonwencjonalnym zachowaniem przyciągnąć na siebie wzrok widza, sam zaś, czytając tekst, poddany jest temu, czego uniknąć nie może. Wyświetlany tekst jest niejako dla aktorów współczesną odmianą przeznaczenia.
Zadara sprawdza także żywotność mitów. Pokazuje, jak mocno traci wagę to, co było istotą w starożytnej tragedii: śmierć, granica poświęcenia, ingerencji bogów. Szalejąca burza i huragan, wprowadzone dosłownie na scenie, będą nieraz ważniejsze od bohaterów, zagłuszając ich kwestie, zasłaniając ich działania. Zadara buduje spektakl poprzez krzyk, wrzawę, zgiełk. Dokładnie odwrotnie niż robili to jego poprzednicy. Bo i wydźwięk jest tu inny. Ifigenia, która szykuje się do śmierci jak do występu, gdy dowie się, że nie zostanie jednak zabita, będzie o zgon się prosić. Także poprowadzenie aktorów w końcówce spektaklu będzie zaprzeczeniem wymowy tragedii. Unikniecie katastrofy, ukazane poprzez totalne rozluźnienie aktorów (ostatni monolog Ulissesa- Romana Gancarczyka) nie prowadzi do żadnych wniosków. Skończyło się dobrze, i tyle - mieliśmy szczęście.
Spektakl, tragiczno-groteskowy w swej wymowie, skonstruowany ciekawie i pomysłowo, ma jedną zasadniczą wadę- w pewnym momencie zaczyna być nużący. Gdy już odkryliśmy zasady jego funkcjonowania i scenicznej kreacji, oczekujemy rozwinięcia, wprowadzenia jakiegoś zaskoczenia, ruszenia akcji do przodu czy powiewu świeżości. W drugiej części przedstawienia powiew zostaje jednak tylko ten dosłowny, stwarzany poprzez urządzenie wywołujące silny wiatr. Być może przydałyby się tu jakieś reżyserskie cięcia, by widz nie miał wrażenia, że miał zostać złapany tylko na tani efekt i dowcip. Niemniej jednak "Ifigenia" to spektakl inteligentny, ciekawy, świetnie zagrany i poprowadzony sprawną reżyserską ręką. Mówiący treścią o formie lub formą o treści- w dzisiejszych czasach bowiem, granica ta się zaciera.
Teatr Stary w Krakowie
Paweł Denimski i Michał Zadara
"Ifigenia. Nowa Tragedia (wg. wersji Racine\'a)"
reżyseria: Mikołaj Grabowski
reżyseria, scenografia, wideo, światła: Michał Zadara
kostiumy: Julia Kornacka
muzyka: Dominik Strycharski
Obsada: Ewa Kaim, Anna Radwan-Gancarczyk, Barbara Wysocka, Małgorzata Zawadzka, Arkadiusz Brykalski (gościnnie), Juliusz Chrząstowski, Roman Gancarczyk, Jan Peszek, Andrzej Rozmus, Krzysztof Zawadzki
Premiera: 27 czerwca 2008 r.