Zdarzenia metropolitalne
12. Międzynarodowy Festiwal ZDARZENIA im. Józefa SzajnyMiędzynarodowy Festiwal Zdarzenia im. Józefa Szajny odbył się już po raz dwunasty ku aplauzie miłośników teatru w Tczewie i Gdańsku. Ten teatralny projekt metropolitalny zyskał sobie w tym roku przychylność ambitnym podejściem do materii teatralnej, szukając różnorodności i kreując dyskusję na tematy ważne w polskiej przestrzeni artystycznej
Jury w składzie : Nikolai Georgiew, Agnieszka Koecher-Hensel, Teresa Nawrot oraz Fabio Omodei wyłoniło zwycięzców konkursowych zmagań o najlepszy spektakl. Grand Prix przyznano „Projektowi: Trzy siostry” w wykonaniu aktorek z PWST z Krakowa, Wydział Teatru Tańca w Bytomiu (więcej o wynikach) . Gdańska publiczność miała możliwość oglądnięcia dwóch pełnowymiarowych, pozakonkursowych spektakli w Teatrze Wybrzeże oraz instalacji zatytułowanej „Miasto możliwe”.
„Białe małżeństwo” autorstwa Tadeusza Różewicza w reżyserii Krzysztofa Rau zaprezentowane zostało przez studentów ostatniego roku Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku, Akademii Teatralnej z Warszawy (premiera w lutym tego roku). Koncepcja potraktowania całości jako studium seksualności z badaniem przyczyn i dochodzeniem do punktów granicznych została dobrze przyjęta przez publiczność, choć sama technika grania okazała się nużąca i nieco archaiczna. Poszczególne postaci dramatu odzwierciedlały inny typ seksualności, od pensjonarskiej po perwersyjną. Każdy z bohaterów został naznaczony cielesnością, która kłóciła się z pozycją, jaką zajmował i wyobrażeniami o moralności świata, w jakim funkcjonowali wszyscy. Ksiądz, narzeczony, matka czy ojciec swobodnie ulegali porywom hormonów, balansując na krawędzi sprawnie i za przyzwoleniem. Bianka, niewinna i osamotniona w przeżywaniu swojej kobiecości, ostatecznie musi przyjąć postawę obronną, podpatrzoną i wyuczoną, która nie współgra z jej naturą. Buntuje się wyrzekając swej seksualności. Świat pokazany przez Rau pozbawiony został jednak dynamiki, jaka towarzyszy dramatowi ogałacania z niewinności. Zezwierzęcenie zilustrowano jednowymiarowo poprzez trzymanie i nakładanie masek mających oddać charakter animalizacji poszczególnych postaci. Wspólnotowe rozpasanie nie przerażało widza, ponieważ zdawało się znajdować uzasadnienie w lękach postaci. Spektakl tłumaczył zjawisko, zabrakło jednak miejsca na zdecydowane wyrażenie zdania o marginalizacji humanizmu i godności człowieka. Otrzymaliśmy poprawnie zagrane przedstawienie, w którym „po bożemu” nie ma Boga, gdzie bohaterowie zdają się być przewidywalni w swoim zniewoleniu.
Dyplomowy spektakl studentów z Białegostoku nie przytłoczył wielością znaczeń i rozwiązań scenicznych. Raczej uboga, ale funkcjonalna scenografia tych znaczeń również nie dodawała. Po wielu udanych próbach adaptacji teatralnych przez zespoły o rodowodzie lalkarskim, ten spektakl dziwi brakiem ciekawych rozwiązań. Niepokojącym zjawiskiem jest odchodzenie przez teatry czy studentów wydziałów lalkarskich od poszukiwania technik, gdzie lalka jako forma stanowi oś napędową spektaklu i kiedy widać ten wyjątkowy świat teatru, w którym ożywia i personalizuje się lalki.
Drugi spektakl, „Spettatori”, prezentowany w Gdańsku przez Scuola Teatro Dimitri ze Szwajcarii, wzbudził ogromne zainteresowanie publiczności, która w całości wypełniła widownię Teatru Wybrzeże. Przedstawienie grane od kilku lat w różnych krajach Europy skupia nadal uwagę swoją dynamiką, której źródłem jest ruch i dźwięk. Kilkoro aktorów odgrywa nie powiązane fabułą scenki, których genezą jest doprowadzone do absurdu oczekiwanie. Spettatori czekając, przeobrażają się w animatorów historii spotkania. Bohaterowie poznają się, „obwąchują”, odpowiadają na zaczepki i zaloty, gotowi są do ryzyka pierwszej miłości. Każda z postaci wnosi do wspólnego oczekiwania swoje lęki i niedoskonałości. Niczym spadkobiercy Charlie Chaplina parodiują, naśladują i uprawiają ekwilibrystykę niemal cyrkową, aby zilustrować emocje. Wszyscy aktorzy tworzą muzykę, grając na różnych instrumentach oraz wykorzystując elementy scenografii.
Niewerbalne przedstawienie Szwajcarów jest dowodem na to, że umiejętności aktora są niewyczerpane. Śpiew, taniec, gra na instrumentach, wyrazista mimika, lekkość sceniczna i ruchowa to zdecydowane atuty całego zespołu. Rzadko się zdarza, aby wszechstronne przygotowanie dramaturgiczne, ruchowe i muzyczne aktorów znajdowało odzwierciedlenie w jednym przedstawieniu. Dla publiczności atrakcyjne były ruch i gest sceniczny potraktowane jako sztuka cielesnego wyrażania całego wachlarza emocji. Ciało było nośnikiem słów, dlatego transformowało się. Posłużono się papierowymi kukłami, aby udowodnić, że ciało stracić może swoją ustaloną fizyczność, jednak nadal pozostanie źródłem energii w komunikacji. Spektakl, którego finałem jest zrównanie się aktorów z widzami, bardziej promuje formę jako sposób kreacji. Ważniejsza jest forma niż jednorodny przekaz ideowy, co wiązałoby się z pretensjami do zajmowania głosu w sprawach zasadniczych. Szwajcarzy bawią się udanie w teatr, który ma pozostać tajemnicą.
„Miasto możliwe” pokazane na finał gdańskich Zdarzeń to instalacja i performance, gdzie tematem przewodnim były miasto i woda. Kilkudziesięciu tancerzy ubranych w białe uniformy przedstawiło kilka grupowych scenek przy dźwiękach głośnej, komputerowej muzyki i wizualizacjach Łukasza Borosa. Ponad dwudziestominutowa instalacja, którą można było oglądać przy Nabrzeżu Centralnego Muzeum Morskiego, była niefabularnym zlepkiem scen, gdzie powtarzalność układów choreograficznych ostatecznie znużyła widzów. Pomysł wart kontynuacji, jednak nie wykorzystał możliwości, jakie stwarzało miejsce i czas wystawienia. Oglądany miesiąc wcześniej w ramach Fety spektakl „Water fools” francuskiego zespołu Iltopie wysoko ustawił poprzeczkę „czarów” na wodzie.