Zemsta w czerwono-białych barwach

"Zemsta" - reż. Waldemar Śmigasiewicz - Och-Teatr w Warszawie

"Zemsta" to obok "Ślubów panieńskich" najczęściej i najchętniej wystawiana komedia Aleksandra Fredry. Teatry często włączają ten utwór do repertuaru mając nadzieję na liczną szkolną frekwencję, choć wiadomo również, że to arcydzieło literatury polskiej daje twórcom szerokie pole do nowych, współczesnych interpretacji. Dowodem na aktualność komedii hrabiego Fredry jest spektakl "Zemsty" w "Och-Teatrze" w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza.

Twórcy przedstawienia nawiązują kilkakrotnie do wątków, które znane są każdemu Polakowi. Rejent Milczek jest typowym polskim katolikiem, który "modli się pod figurą, a diabła ma za skórą". Znakomity w tej roli Wiktor Zborowski, świętujący 40-lecie pracy artystycznej, ubrany jest w szaty pielgrzyma, na nogach ma sandały, założone zresztą na różowe skarpetki. Papkin w przepastnej podróżnej torbie nosi szalik kibica. A w finale przedstawienia, kiedy powinno dojść do zgody między zwaśnionymi sąsiadami, scena pozostaje pusta, nikt w swej zajadłości nie chce podać sobie ręki. Oto polska scena narodowa.

Spektakl w "Och-u" jest niezwykle dynamiczny, akcja toczy się wartko, aktorzy wypowiadają swoje kwestie w tempie karabinu maszynowego. Cezary Żak jako Cześnik jest typowym raptusem, który najpierw powie, a potem pomyśli. Krzykliwy i zrzędliwy potrafi jednak z wdziękiem emablować płeć przeciwną. W tym wypadku nie razi nawet przerysowanie postaci i momentami zbytnia ekspresja, granie na krzyku.

"Zemsta" w "Och-Teatrze" jest aktorskim popisem Artura Barcisia w roli Papkina. Aktor umiejętnie zarysowuje postać tchórzliwego, łasego na pieniądze, przebiegłego megalomana, który robi wokół siebie strasznie dużo szumu. Jest usłużny, ale wtedy, kiedy czeka go nagroda; przechwala się swoimi wyczynami, kiedy w rzeczywistości boi się własnego cienia. Barciś bawi wdziękiem, lekkością, zwinnością, czarem każdego wypowiadanego słowa. Kiedy jest niezadowolony podskakuje na scenie jak piłeczka, a kiedy wszystko idzie po jego myśli kręci piruety jak baletnica.

Twórcy przedstawienia nowatorsko zinterpretowali postać Klary i Wacława, obsadzając w tych rolach buńczuczną, ubraną na chłopczycę Zofię Zborowską i słusznej wagi oraz wzrostu Michała Pielę. Klara nie jest więc wiotką, ufryzowaną panienką, ale współczesną dziewczyną, która nie musi ubierać się już w długie, niewygodne suknie. Wacław za to nie może pochwalić się emploi amanta. Zborowska obdarzyła postać Klary cechami współczesnej, młodej dziewczyny, która nie czeka i nie wzdycha, tylko bierze sprawy miłości w swoje ręce. Piela pomimo sporych gabarytów zaskakuje lekkością i prezentuje z talentem swoją siłę komiczną.

Niestety nie wybrzmiewa w spektaklu słynna scena pisania listu Cześnika do Rejenta. Wojciech Pokora jako Dyndalski jest jakby nieobecny, zatopiony w swoich myślach. Jedynym jego zajęciem jest słuchanie w radiu Gustawa Holoubka, czytającego fragmenty "Pana Tadeusza".

Ciekawym pomysłem Macieja Preyera, scenografa i autora projektów kostiumów, jest połączenie stylów. Aktorzy ubrani są albo współcześnie, tak jak Klara i Podstolina, albo noszą kostiumy z epoki połączone ze współczesnymi elementami, jak Cześnik czy Rejent.

"Zemsta" w "Och-Teatrze" nie jest spektaklem wybitnym, ale na pewno warto to przedstawienie zobaczyć ze względu na znakomite role Zborowskiego i Barcisia.

Kama Pawlicka
Teatr dla Was
20 lutego 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia