Zemsta, wino, kobiety i śpiew

"Malavita..." - reż: P. Szumiec -Teatr im.Słowackiego w Krakowie

Mafia w Teatrze Słowackiego. Włoska. Nie żąda haraczu. Nie przeprowadza egzekucji. Mafia się bawi, mafia śpiewa. Z zadumą pochyla się nad swą egzystencją. Z dumą mówi o swej egzystencji. Bo udział w mafii to przywilej - nie każdy może do niej należeć. Jedyne prawdziwe dziedzictwo to śmierć. I zemsta. O tym śpiewa mafia w Teatrze Słowackiego.

Członkowie Malavity („złe życie”), mafii, której capo jest don Aldo Turi (Feliks Szajnert), grają w pokera. Żona jego bratanka, dona Ciccia (Barbara Kurzaj), oczekuje wieści od swego męża Nino, przebywającego w więzieniu. Don Aldo oznajmia jej, że ten niebawem powróci. Do bawiących się mężczyzn przychodzi wrogi gangster, Tito de Palermo (Wojciech Skibiński) – oferuje sojusz w zwalczeniu przeciwników należącej do Malavity rodziny Turich: rodu Santinich. Pragnie zemsty za krzywdę, jaką mężczyzna z owej familii wyrządził jego siostrze. Brat Tito, Pino (Rafał Sadowski), dostarcza Cicci list od męża, w którym ten żegna się z rodziną: warunkiem zwolnienia go z więzienia jest wyjawienie sekretów mafii. Nino łączy dane słowo, honor: widzi tylko jedno rozwiązanie… Zrozpaczona kobieta widzi w swym synu Antonio mściciela winnych śmierci ojca. 

Z więzienia ucieka brat don Aldo – signor Pietro (Krzysztof Jędrysek). Podejrzliwość ludzi z Malavity w stosunku do Tito znajduje swe potwierdzenie w słowach zbiega: zdradził go. Zapada wyrok śmierci. Mafia jest bezlitosna: wyrok ma wykonać Pino, który żarliwie deklaruje chęć przynależności do grupy – ma to być jego inicjacja. Więzy krwi biorą górę. Zaś na scenie zamiast jednego trupa mamy cztery. I to na samym końcu sztuki. Zawodzi stare mafijne porzekadło: "pochyl się trzcino, aż przejdzie fala", określające taktykę funkcjonowania tej „organizacji” (wstrzymanie działań, stworzenie nowego planu akcji, następnie wznowienie operacji z dużo większą siłą).

W tym ciemnym światku mamy jasną postać: ubranego w biały lniany komplet „Mistrza Ceremonii”. Przedstawia swoją wersję mafijnych opowieści, z nonszalancją prezentuje bohaterów, zakreśla tło akcji. Nadaje lekkość sztuce, wprowadza ożywienie. Choć obecny na scenie, stoi bardziej „z boku” niż siedzący poza punktem centralnym sceny mafijni muzycy. 

„Zemsta, wino, kobiety i śpiew” – słynne zdanie zdaje się być w sztuce powiększone o element, który jest jej głównym motywem. O zemście mówi z pasją kontrabas, agresywny akordeon i stanowcza mandolina. O zemście śpiewają mafiosi. W życiu tych ludzi to uczucie tak ważne, jak miłość, czy wiara, której pewne założenia są w nich silnie zakorzenione. 

Anna Burzyńska i Paweł Szumiec prezentują zaledwie wycinek z życia mafii. Sztuka pozostawia uczucie niedosytu pod względem akcji, jednak wykonywane przez aktorów pieśni mafijne przesuwają środek ciężkości na stronę muzyczną. O słynnych grupach, które początek swój wzięły we Włoszech, można opowiadać, śpiewać, nie uciekając się do pełnych „mięsa” efektów, które mieliśmy okazję poznać na szklanym ekranie. Czy na pewno „życie złe”? Na pewno krótkie, krótsze od strzału.

Maria Piękoś
Dziennik Teatralny Kraków
18 stycznia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia