Zespół to nie instytucja
zamieszanie wokół Teatru Ósmego DniaJeśli prezydent Hinc użyje "sprawy Palikota" jako pretekstu do konkretnych działań ograniczających działalność Teatru Ósmego Dnia - stanę w obronie artystów bez wahania. Oceniając obecny stan faktyczny uważam jednak, że każdy z nas osobiście, ewentualnie jako grupa osób, odpowiada za swoje słowa - pisze Marcin Kostaszuk w Polsce Głosie Wielkopolskim
Czasem słońce, czasem deszcz - taki był ten tydzień. Za to jak lunęło, to z grubej rury i nie chodzi tylko o niedzielną nawałnicę. Zawrzało bowiem na linii Teatr Ósmego Dnia - Urząd Miasta.
Odpowiedzialny za sprawy kultury zastępca prezydenta miasta Sławomir Hinc nakazał dyrektor Teatru Ósmego Dnia Ewie Wójciak sprostowanie podpisu pod listem poparcia dla Janusza Palikota, umieszczonym na blogu kontrowersyjnego polityka. Było: Teatr Ósmego Dnia, miało być: zespół artystów Teatru Ósmego Dnia. Prezydent uznał, że polityka nie powinna wspierać instytucja kulturalna finansowana z publicznych funduszy. Dodał jednak, że mają do tego prawo tworzący ją artyści, także jako "zespół teatru Ósmego Dnia", który to szyld zna każdy miłośnik teatru w Polsce.
Nikt zatem nie odmówił nikomu prawa do publicznego wyrażania politycznych poglądów i opinii. Tyle, że teraz już nikt nie będzie dochodził do szczegółów i intencji - wieszczy się powrót do cenzury i sankcje wobec niepokornych artystów, mnożą się też analogie do lat 80. kiedy to "Ósemki" na własnej skórze odczuły polityczny odwet.
Potrafię zrozumieć intencje mojego starszego kolegi redakcyjnego, pamiętającego tamte czasy. Tyle, że one się zmieniły - postawienie się urzędnikowi nie wymaga już wielkiej odwagi. Jakakolwiek uwaga skierowana do artystów jest za to traktowana jako zamach na ich wolność twórczą.
Jeśli prezydent Hinc użyje "sprawy Palikota" jako pretekstu do konkretnych działań ograniczających działalność Teatru Ósmego Dnia - stanę w obronie artystów bez wahania. oceniając obecny stan faktyczny uważam jednak, że każdy z nas osobiście, ewentualnie jako grupa osób, odpowiada za swoje słowa. Dlatego tego tekstu nie opatruję podpisem "Polska Głos Wielkopolski".