Zgubna pewność siebie

rozmowa z Krzysztofem Stelmaszykiem

Grana przeze mnie postać, to ojciec rodziny, któremu wydaje się, że jest panem świata i dysponentem szczęścia córki. Za tę pewność siebie płaci ośmieszeniem - mówi Krzysztof Stelmaszyk, który gra Karola w komedii "Next ex" Juliusza Machulskiego.

Z Krzysztofem Stelmaszykiem grającym Karola w spektaklu Juliusza Machulskiego „Next ex” rozmawia Krzysztof Lubczyński.

Krzysztof Lubczyński: Podobno gra Pan w tej komedii tyrana domowego?

Krzysztof Stelmaszyk: Kogoś w tym rodzaju. Gram inteligenta, humanistę, erudytę, który chciałby jak najlepiej dla swojej córki, ale robi to jednak trochę opacznie. Zniechęca każdego kolejnego jej chłopaka. Ma wysokie aspiracje co do statusu przyszłego męża córki. W końcu zaplątuje się w tej roli. Zapomina, że chodzi tu przede wszystkim nie o jego satysfakcję, ale o życie i szczęście dziecka, co prawda dorosłego, ale dziecka. Nie o to, żeby on sobie dobrał zięcia, ale córka męża. To także komedia o władzy w rodzinie. O tym, czy ona ma w dzisiejszych czasach jeszcze jakikolwiek sens.

Jak Pan myśli, czy to częsta postawa u ojców córek?

– Powiedziałbym, że to klasyka, zjawisko bardzo często występujące. Oczywiście zazwyczaj nie w tak jaskrawej formie jak u Karola, częściej w sposób ukryty, ale jednak. Poza tym Karol, to typ macho, samiec alfa, któremu się wydaje, że stworzony jest do rządzenia i kreowania innym życia. Ta pewność siebie jednak go gubi. Daje się wplątać w mistyfikację, wciągnąć w pułapkę, która go kompromituje. Wydawało mu się, że on – erudyta – jest najmądrzejszy ze wszystkich, a zostaje wystrychnięty na dudka. To taki oszukany mądrala.

Jak to się dokonuje?

– Tego nie zdradzę, bo to chyba najsmaczniejszy i najzabawniejszy wątek w tym przedstawieniu. Zachęcam widzów do obejrzenia spektaklu. Mogę zapewnić, że naprawdę będzie zabawnie.

Jakiej grupy społecznej dotyczy „Next ex”?

– Myślę, że tej, którą określa się często jako klasę średnią, a kiedyś nazywano ją mieszczaństwem. To specyficzna grupa. Charakteryzują ją wysokie aspiracje życiowe połączone z ograniczonymi możliwościami ich zaspokojenia. Towarzyszy temu lęk przed utratą statusu materialnego i społecznego, który ludzie z tej grupy osiągnęli.

Grał Pan już podobne role?

– Mało jest takich polskich tekstów. Nie ma u nas tradycji pisania fars, tak jak np. we Francji czy Anglii, albo w USA. Jeśli miałbym do czegoś porównać „Next ex”, to do utworów Woody\'ego Allena. Podobne problemy psychologiczne, nawet kulturowe, oczywiście przy wzięciu dużej poprawki na różnice między Manhattanem a Warszawą.

Czy praca przy realizacji przedstawienia polegała także na dyskusjach nad znaczeniami tekstu?

– Praca na planie w małym stopniu polega na naukowych dyskusjach. Reżyser Juliusz Machulski jest jednak tak inteligentnym człowiekiem i wnikliwym artystą, że zawsze przemyca jakieś swoje przemyślenia.

Dziękuję za rozmowę.

Krzysztof Stelmaszyk – ur. 1959, aktor Teatru Narodowego w Warszawie, gdzie aktualnie gra w „Mewie” A. Czechowa. Ma na swoim koncie wiele ról filmowych (m.in. Stavros w „Testosteronie”) i serialowych (m.in. „Złotopolscy”, „Czas honoru”, „Ojciec Mateusz”, „M jak miłość”).

Krzysztof Lubczyński
Materiały Teatru TV
28 maja 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia