Ziemia – planeta nie dla ludzi

"Ziemia, planeta ludzi" - reż. Daria Kopiec - Teatr J. Słowackiego w Krakowie

Słyszymy: Antoine de Saint-Exupéry – odpowiadamy: Mały Książę. Wyjście poza kanon najprostszych skojarzeń wymaga wysiłku i odpowiedniego doboru środków. W Teatrze im. Juliusza Słowackiego możemy przypomnieć sobie inne dzieło francuskiego pisarza: „Ziemię, planetę ludzi", które poprzedziło powstanie najbardziej znanej opowieści, właśnie „Małego Księcia". Adaptacji i reżyserii podjęła się Daria Kopiec. Sztuka powstała w ramach projektu „WYLĘGARNIA", umożliwiającego młodym, utalentowanym artystom pracę w profesjonalnych warunkach.

Scenariusz stanowi swobodna interpretacja książki de Saint-Exupéry'ego. Historia opowiedziana jest z punktu widzenia żony Antoine'a, Argentynki Consuelo Suncín Sandoval Zeceña. To ona (w tej roli Natalia Strzelecka) pojawia się na wyciemnionej scenie i – podchodząc do zwisających z sufitu mikrofonów – śpiewa. Pieśń jest nostalgiczna. Rozpoczyna się narracja. Kobieta wprowadza nas w swój związek z ambitnym, jednocześnie bardzo marzycielskim Antoine'm (Grzegorz Łukawski). Ich miłość zostaje wystawiona na ciężką próbę: gdy Consuelo dowiaduje się, że spodziewa się dziecka, mąż oznajmia z tryumfem delegację... międzyplanetarną. Goryczy dodaje świadomość, iż teściowa (Hanna Bieluszko), niepochwalająca od początku ich małżeństwa, nie zamierza stanąć po jej stronie. Mało tego, nieszczęśliwa Argentynka podstępem przekonuje wspólnego przyjaciela, Prevota (Rafał Dziwisz), aby towarzyszył jej mężowi w dwuletniej podróży w misji zasadzenia baobabu na Czerwonej Planecie. Pozorna nadzieja, jaką karmi się cała czwórka, okazuje się tak krucha, jak błysk światła.

Sposób potraktowania książki de Saint-Exupéry'ego jest wypełnieniem pewnej luki w historii o znanych lotnikach. Postać scenicznego Antoine jest postacią ambitną, ta ambicja przysłania cały świat i podporządkowuje go własnemu planu. Prometeizm jest tu pychą – przetransportowanie życia na inną planetę staje się spełnieniem oczekiwać co do własnego „ja". Aż nasuwa się porównanie do słynnego filmu „Interstellar": obaj główni bohaterowie chcą zagwarantować swoim dzieciom alternatywę do życia na Ziemi, możliwość przetrwania w innym świecie – dosłownie. Jednak Antoine, ten sam Antoine, którego możemy w pewien sposób utożsamić z Małym Księciem, w jego naiwności, nienasyconej dziecięcej ciekawości oraz naturalnym dla dzieci egoizmie, jest zdany tylko na tę ambicję, gdy misja staje pod znakiem zapytania. Bo zawiódł swoją ukochaną różę – Consuelo.

Na scenie nie ma zbyt wielu elementów, scenografia opiera się bardziej na na wydzieleniu pola do gry aktorów: w zależności od akcji pojawiają się przejścia – korytarze, wykorzystywane są drzwi, którymi wchodzi widownia, miejsce gry jest poszerzane lub zwężane, postaci korzystają również z zapadni. Znakomicie poprowadzony został ruch aktorski, dlatego pomimo surowego wyglądu sceny, odnosimy złudzenie, że pełna jest korytarzy, wejść i wyjść, balkonów, że postaci wznoszą się wysoko, w przestrzeń, albo iż bardzo się od nas oddalają (jesteśmy na Scenie Miniatura!). Fenomenalne. Dużą rolę w budowaniu przestrzeni ma reżyseria światła, na niej oparte są także „efekty specjalne" – jest to jeden z najsilniej oddziałujących bodźców spektaklu. Drugim, równie nacechowanym emocjami, jest muzyka: począwszy od śpiewu Consuelo, poprzez elektroniczne brzmienia, skończywszy na parodystycznych odtworzeniach ścieżki dźwiękowej z „Gwiezdnych wojen" w scenie lotu statku kosmicznego. Ten element był zdecydowanie jednym z najbardziej rozbudowanych i widowiskowych. Wpływ na to miały również kostiumy – kombinezony przypominające te, używane przez pilotów kosmicznych, a także dopracowana choreografia Grzegorza Łukawskiego i Rafała Dziwisza, przygotowana przez Jacka Owczarka.

Aktorom udało się zbudować napięcie pomiędzy postaciami – najbardziej wyraźny był chyba antagonizm Consuelo i Marie, jej teściowej, nie tylko psychiczny, ale też fizyczny: Hanna Bieluszko jest tu zdecydowana i marginalizuje wpływ scenicznej synowej, eleganckie kreacje podkreślają jej doświadczenie jako kobiety i matki. Bohaterka Natalii Strzeleckiej opiera się na południowym temperamencie, absolutnej autentyczności, także w jej ruchach: wiotka sylwetka aktorki, świadomość własnego ciała sprawia, że Consuelo prawie cały czas tańczy. To jest dopiero osiągnięcie, można by rzec: zamknąć wszechświat na małej scenie. Pokazać ziemię, na której nie da się już żyć i obcą planetę, na której jeszcze nie da się żyć, i miłość, w której mieści się aż czworo ludzi.

Maria Piękoś-Konopnicka
Dziennik Teatralny Kraków
5 marca 2016
Portrety
Daria Kopiec

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia