Zimne światło "Transkrypcji"
14. Międzynarodowe Spotkania Teatrów TańcaElektroniczno-eksperymentalny hołd złożony Fryderykowi Chopinowi zamknął tegoroczną edycję Spotkań. Szkoda, że ów hołd nie był powodem do owacji.
"Transkrypcje. Hommage pour Chopin”, które przywiózł Sopocki Teatr Tańca były chyba najchłodniejszym spektaklem całego pięciodniowego festiwalu. Jeśli organizatorzy chcieli wyciszyć publiczność, ostudzić, by bez problemu wróciła w poniedziałek do świata bez tańca – to się udało.
Sopoccy artyści przywieźli biały, przefiltrowany przez nowe technologie spektakl w którym najgorętszym i najbardziej ludzkim był dźwięk wiolonczeli (Karolina Rec). Reszta – czyli ubrani na biało tancerze-choreografowie (Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk), scenografia która była białymi płaszczyznami i blade, fosforyzujące światło multimedialnych projekcji – bliska była estetyce zer i jedynek. Chopinowskie motywy fortepianowe z trudem przebijały się przez elektroniczne skwierczenia (instrumenty elektroniczne Rafał Dętkoś).
W sumie, jako bardzo spójnie wymyślona całość, prowadzona w sferze estetycznej i tanecznej bardzo konsekwentnie – sopocka propozycja była bez zarzutu. Tylko chyba publiczność rozpieszczona emocjami emanującymi ze sceny w czasie innych spektakli – była rozczarowana.
A może już wypełniona po brzegi pięciodniowym oglądaniem i słuchaniem, dyskutowaniem i przeżywaniem. I nawet najbardziej precyzyjne, zimne światło "Transkrypcji” nie było już wstanie rzucić nikogo na kolana.
PS. Tu na koniec by należało wpisać osobistą listę upodobań. Ale ciągle się kiwam nad kolejnością zachwytów. Czy moim numerem jeden jest Dominika Knapik i "The Fork”? A może Organizm Twórczy ZOO/Thomas Hauert. No i w takim razie, co z urodą i dowcipem propozycji Companhii Paulo Ribeiro? Hmmmmmmm.