Złudzenia albo Pieśń o miłości

"Iluzje" - reż. Agnieszka Glińska - Teatr Na Woli w Warszawie

"Iluzje" Iwana Wyrypajewa w reżyserii Agnieszki Glińskiej na scenie Teatru na Woli to czysta pieśń o miłości, spektakl zaskakujący, skrzący się dowcipem, a przy tym dający do myślenia

To świetnie napisana sztuka. Poniekąd pułapka na widza, który może ulec wrażeniu (iluzji?), że ma do czynienia z ciągiem wspomnieniowych anegdot z życia umierających staruszków, dwóch zaprzyjaźnionych par, którzy na łożu śmierci dokonując bilansu swego życia, uzmysławiają sobie nagle, że to, co ich łączyło, w co wierzyli, było iluzją tylko, a nie prawdziwym życiem, czyli romantyczną miłością.

Rzecz w tym, że na scenie nie mamy do czynienia ze staruszkami, ale czworgiem aktorów, którzy nawet nie są postaciami, ale ponumerowanymi osobami: Pierwsza Kobieta (Dominika Ostałowska), Druga Kobieta (Dorota Landowska), Pierwszy Mężczyzna (Łukasz Lewandowski) i Drugi Mężczyzna (Krzysztof Stroiński). Są oni opowiadaczami, gawędziarzami albo – by sięgnąć wgłąb europejskich tradycji – pieśniarzami, który przedstawiają słuchaczom dawne dzieje. Jednak inaczej niż dawni pieśniarze, snujący opowieść w porządku przyczynowo-skutkowym, opowiadacze Wyrypajewa odtwarzają przeszłość trochę od końca, trochę od środka, trochę od początku. Ich opowieści składają się na fragmentaryczne iluzje uczuciowe bohaterów, o których opowiadają, choć pełne są luk, niedopowiedzeń i uświadomiony brak porządku – bo, jak powiada Pierwsza Kobieta, życie nie układa się w zaplanowaną spójną historię, ale jest zbiorem detali, wielu drobnych sytuacji.

Tradycyjną dramaturgię zastępuje w spektaklu więź budowana z widownią – na scenie wysuniętej jak ring w stronę publiczności zasiadają w fotelach aktorzy, mówią po kolei, czasem sobie przerywając albo coś dopowiadając, niekiedy opowieść komplikując podaniem jakiejś wersji wydarzeń w wątpliwość. Niekiedy zamieniają się miejscami, zbliżają do krawędzi sceny, aby zatrzymać się tuż przed widzami. Uśmiechają się, żartują, dystansują od siebie, ale od czasu do czasu niepostrzeżenie przeistaczają się – na moment tylko, ale znaczący – w bohaterów swych opowiadań. Nader to oryginalna forma, precyzyjnie zaplanowana i wykonana, subtelnie wycieniowana – słowem robota reżyserska i aktorska w najlepszym gatunku, wsparta nadto muzyką na żywo w wybornym wykonaniu tria w składzie: Piotr Domagalski, Ygor Przebindowski (kompozytor), Jakub Szydło.

Czysta pieśń o miłości, spektakl zaskakujący, skrzący się dowcipem, a przy tym dający do myślenia, nad tym, co w życiu prawdą jest a co zmyśleniem. Kolejna gra Wyrypajewa z dramaturgią lat 60 (kiedyś był to „Dzień Walentego”), która lubowała się w takich psychologicznych cienkościach.

Tomasz Miłkowski
AICT
15 września 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia