Zmarł Robert Stiller

Robert Stiller, tłumacz dzieł Nabokova, Burgessa, Carrolla i Fleminga

W sobotę 10 grudnia 2016 roku po ciężkiej chorobie zmarł Robert Stiller, wybitny językoznawca i tłumacz takich dzieł, jak „Lolita", „Mechaniczna pomarańcza" czy „Alicja w Krainie Czarów" . Miał 88 lat.

Urodzony 5 stycznia 1928 roku w rodzinie polskich Żydów Robert Stiller był prawdziwym człowiekiem renesansu. Studiował slawistykę, indologię i nordystykę, pisał prozę, poezję i eseistykę, propagował w naszym kraju egzotyczne kultury, szczególnie malajską. Najbardziej dał się jednak poznać jako wybitny tłumacz. Władał kilkudziesięcioma językami, a kilkunastoma na tyle biegle, aby tłumaczyć literaturę na język polski. Uważał wręcz, że zna za dużo języków i przyznał w jednym z wywiadów, że uczy się metod ich zapominania, bo mu „przeszkadzają".

To dzięki Stillerowi polscy czytelnicy mieli okazję poznać wybitne dzieła Vladimira Nabokova – „Lolitę" i „Blady ogień". To on dwukrotnie przełożył „Mechaniczną pomarańczę" Anthony'ego Burgessa, wykorzystując fakt, że oryginalny język bohaterów był gwarą angielską z licznymi wtrętami wywodzącymi się m.in. z rosyjskiego (miała ukazać się jeszcze trzecia wersja). Dokonał również tłumaczeń „Przygód Alicji w Krainie Czarów" i „Alicji po drugiej stronie lustra" Lewisa Carrolla, książek o Jamesie Bondzie Iana Fleminga, esejów Tolkiena, eposów o Beowulfie i Gilgameszu czy wyboru literatury malajskiej.

„Każdy przekład wymaga stworzenia pewnej rzeczywistości stylistycznej, rzecz by można: własnego dialektu. A następnie artystycznego posługiwania się nim, jak każdym idiolektem czy odmianą języka. Natomiast jeśli nie stworzono żadnej stylistyki lub nie używa się jej w sposób i w celach artystycznych, to zagadnienie przekładu artystycznego w ogóle nie będzie istnieć" – pisał w posłowiu do „Mechanicznej pomarańczy".

Stiller przyznawał, że najczęściej stosowanym wobec niego przymiotnikiem był „kontrowersyjny". „Z niego akurat jestem najbardziej dumny i sam najchętniej bym się tak określał" – przyznał przed laty w rozmowie z Robertem Puckiem. Stąd też w jego życiorysie zdarzały się epizody skrajnie odmienne: potrafił na przykład być w młodości piewcą Stalina, żeby na początku lat 80. stać się zaprzysięgłym antykomunistą. Cenił odwagę i bezkompromisowość. Taki był również jego pogląd na literaturę.

„Literatura przez duże L to coś wielkiego. Jedno z niezbyt licznych usprawiedliwień dla istnienia człowieka i świadectw, że istnieje też człowiek przez duże C. Oraz jedna ze spraw, którym warto poświęcać życie. Ale właśnie dlatego, że literatura bywa czymś wielkim, gorszące jest uprawianie jej na poziomie tak marniutkim, jak czyni to większość ludzi usiłujących żyć z literatury. Przeważnie zresztą wulgarnych cwaniaczków i półanalfabetów. Oni robią z literatury coś żenującego. Prawdziwy pisarz jest niemal bez wyjątku także czymś innym: lekarzem, naukowcem, filozofem, dziennikarzem, podróżnikiem lub językoznawcą, może być również mistrzem walki albo miłości, marynarzem jak Joseph Conrad, wszechstronnym myślicielem jak Goethe, człowiekiem teatru jak Shakespeare i Brecht, albo wieloma naraz lub na przemian. Tylko nie literatem" – mówił w rozmowie z Robertem Puckiem.

O śmierci Roberta Stillera poinformował wydawca jego książek, oficyna vis-a-vis/Etiuda.

(AM)
Booklips
24 grudnia 2016
Portrety
Robert Stiller

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia