Zmowa zbrodniarzy
8. Festiwal Dialogu Czterech KulturTeatralnym wydarzeniem łódzkiego festiwalu Dialog Czterech Kultur będzie najnowsza sztuka noblistki Elfriede Jelinek "Rechnitz" (Anioł zagłady) w reżyserii Jossi Wielera. To opowieść o przerażającym mordzie na dwustu żydowskich więźniach dokonanym pod koniec wojny w austriackim miasteczku.
Rechnitz jest spokojną miejscowością u stóp pięknie zalesionego wzgórza. Co roku odwiedzają ją tysiące turystów, znajdują tu wspaniałe warunki do jazdy na rowerze lub ćwiczenia hippiki. Wieczorami zapełniają się tawerny słynące ze znakomitego lokalnego wina. Miejscowi i turyści bawią się w tradycyjnej sali tanecznej. W Rechnitz działa kościelny chór, daje koncerty brass band. Nikt nie chce mącić zabawy opowieściami o dramatycznych zdarzeniach z 25 marca 1945 r., kiedy zamordowano bestialsko 200 węgierskich Żydów.
Mord był jednym z ostatnich tchnień nazizmu, który zrodził się właśnie w Austrii, a z powodu radzieckiej okupacji do połowy lat 50. nie został nigdy ostatecznie rozliczony. Mieszkańcy i goście Rechnitz dokonali zbrodni, kiedy już tylko dni dzieliły miasteczko od zajęcia go przez armię radziecką.
Egzekucja miała charakter niemal rytualny. Rozsądek podpowiadał troskę o życie Żydów. Nazizm był jednak nazbyt głęboko zakorzeniony w świadomości morderców, by brali oni pod uwagę jakiekolwiek racjonalne przesłanki. Nie zwątpili w rasową wyższość i "ostateczne rozwiązanie" nawet w obliczu zbliżającego się upadku III Rzeszy i perspektywy kary.
Ściana milczenia
Zbrodnia miała makabryczny przebieg. Na zarekwirowanym przez SS zamku, hrabia i hrabina Batthyány urządzili przyjęcie, gdzie oficerowie, naczelnicy Gestapo i ich lokalni poplecznicy świętowali "Gefolgschaftsfest" - "Święto drużyny". Gościem był również Franz Podezin, szef lokalnego NSDAP. To on właśnie podczas zabawy rzucił hasło wymordowania żydowskich więźniów. Wybrano tę grupę, która nie była przydatna do niewolniczej pracy. Austriacy wyposażeni w karabiny i broń myśliwską udali się do baraków, gdzie przebywali Żydzi i dokonali egzekucji. Ci, którzy przeżyli - kopali zbiorowy grób. Potem sami zginęli.
Gdy po wojnie wszczęto śledztwo, mieszkańcy Rechnitz nabrali wody w usta. Świadkowie, którzy chcieli zeznawać, padli ofiarą skrytobójstwa. Podezin najprawdopodobniej uciekł do RPA. Do dziś nie wiadomo, gdzie znajduje się grób ofiar. Jelinek w swojej sztuce nie stara się zrekonstruować wydarzeń: rekonstruuje stan świadomości mieszkańców Rechnitz, którzy mówią: "Żydzi mają ścianę płaczu, my mamy ścianę milczenia".
Sztuka miała premierę pod koniec zeszłego roku. W Münchner Kammerspiele wyreżyserował ją Jossi Wieler (ur. 1951). W latach 1972-1980 mieszkał w Tel Awiwie, tam studiował reżyserię. Pierwsze spektakle zrealizował w Teatrze Habima, w 1982 roku wrócił do Niemiec. Jest twórcą cenionych realizacji dramatów Jelinek. Sztuka będzie grana dwukrotnie 12 i 13 września w Teatrze Powszechnym w Łodzi.
Powieść Jelinek
A już w listopadzie, wydawnictwo WAB, wyda nową powieść austriackiej pisarski "Dzieci umarłych". W krajobrazie pięknej styryjskiej prowincji, w sielskim alpejskim pensjonacie, trudno dostrzec jakikolwiek ślad zbrodni. Jednak historia powraca w przerażających okolicznościach. Prawdy nie zdołają ukryć ani ziemia, ani czas. Duchy umarłych są stale obecne pośród żywych, nawet jeśli ci ostatni zdają się tego nie dostrzegać. Austria okazuje się w tej perspektywie wielkim cmentarzem, domem umarłych, krajem, który nigdy nie uporał się z nazistowską przeszłością. Jelinek w mistrzowski sposób porusza temat obecny stale w twórczości innych wybitnych współczesnych austriackich autorów: Martin Pollacka, Roberta Menassego, Roberta Schindla, Josepha Haslingera.
To oni piszą w imieniu wszystkich wymordowanych, a także ich dzieci, tytułowych dzieci umarłych, tych, którzy nie mogą już dać świadectwa.
Na zdjęciu: "Anioł zagłady".