Zmuszeni do refleksji

"W roli Boga" - reż. Tomasz Wiszniewski - Teatr Telewizji

Kobieta po próbie samobójczej, wieloletnia pielęgniarka, matka pięciorga dzieci czy młody chłopak, syn milionera wspierającego szpital, prawdopodobnie przyszły ojciec? A może niespełniony poeta, który dopiero w szpitalu zrozumiał, jak powinien był postępować? Kto bardziej zasługuje na nowe serce? Prace zespołu ekspertów do spraw przeszczepów (lekarzy, przedstawiciela opieki społecznej i księdza, będącego zarazem wysłannikiem zarządu szpitala) stały się tematem spektaklu "W roli Boga" przygotowanego przez Teatr Telewizji

Tytułowe porównanie – lekarzy i Stwórcy – to już niemal utarty związek frazeologiczny. Wydaje się ono tak oczywiste, że często nie zastanawiamy się na odpowiedzialnością, jaka spoczywa na medykach. Spektakl Teatru Telewizji nie jest prostym wykładem, mającym na celu uświadomienie nam tego ciężaru. Widz w pewnym momencie sam musi się zastanowić, którego z pacjentów wybrać – kogo obdarzyć nowym życiem, a kogo skazać na śmierć. 

Cechą charakterystyczną przedstawienia, a zarazem jego główną zaletą, jest szczególny rodzaj napięcia, które, wytworzone na scenie, niemal natychmiast udziela się widzom. Nie jest ono jedynie prostą pochodną faktu, że decyzja o wskazaniu odpowiedniego pacjenta jest trudna, lecz również efektem działania szczególnych środków, którymi ta atmosfera jest wywoływana. Mam tu na myśli odpowiednio dobrany sposób gry aktorskiej, ascetyczną scenografię czy sposób filmowania.

Akcja spektaklu dzieje się w jednym szpitalnym pomieszczeniu. Tu obradują eksperci, tu również toczą się prywatne rozmowy. Siłę przekazu wzmacnia właśnie ten ascetyzm, surowość dekoracji i zachowanie jedności miejsca. Jeśli dociera tu świat zewnętrzny, to w postaci odgłosów obchodów dnia Świętego Patryka (patrona szpitala)  czy dźwięku sygnału pojazdu wiozącego serce. Najważniejsze sprawy rozgrywają się nie w ruchu czy słowie, a w przemilczeniach. Spektakl Teatru Telewizji charakteryzuje znakomita obsada: Janusz Gajos, Dominika Ostałowska, Paweł Królikowski, Krzysztof Stroiński... Cechą wspólną ich gry jest rozciąganie jej w przestrzeni drobnych gestów, półpauz, niedopowiedzeń. Wszystko to sprawia, że „W roli Boga” jest przedstawieniem bardzo mocnym – w każdym tego słowa znaczeniu.

Żaden z pacjentów potrzebujących przeszczepu nie jest człowiekiem idealnym, każdy skrywa jakąś tajemnicę i każdy umrze, jeśli nie dostanie nowego serca. Chorzy zostają tu ukazani przez pryzmat kartoteki – są tylko zbiorem informacji, zdjęciem wyświetlanym na ekranie. W pewien sposób stają się anonimowi, pozbawieni człowieczeństwa. Jednak to właśnie „czynnik ludzki” może mieć największą wagę podczas dokonywania wyboru. Napięcie potęgowane jest poprzez pojawianie się nowych informacji na temat pacjentów. Są to wiadomości dotyczące leczenia, ich relacji z bliskimi, rokowań... Zmieniają one nie tylko sytuację chorych, ale również nasz punkt widzenia. W przypadku tego przedstawienia nie może być bowiem mowy o z góry ustalonych sympatiach czy pewnych sądach. Głosowania są powtarzane, raz odrzuceni chorzy rozpatrywani po raz kolejny. Te same problemy analizowane zostają kilkakrotnie. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że mamy do czynienia z sytuacją, w której z założenia nie może być happy-endu. 

Każda z postaci pojawiających się na scenie jest  bardziej wielowymiarowa, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Co prawda można zarzucić scenarzystom zbyt schematyczny podział charakterów – doświadczony, przystojny chirurg musi być cynicznym ateistą, a młoda lekarka powinna podchodzić do sytuacji w sposób emocjonalny i nieco naiwny – ale nie rzutuje to znacząco na odbiór spektaklu. Ważniejszy jest fakt, że są to ludzie z krwi i kości. Każdy z lekarzy ma swoją historię, każdy w inny sposób przeżywa obrady komisji. Wreszcie każdy ma inne marzenia, począwszy od prowadzącego spotkanie doktora Jacka Klee , który umierając na raka, pragnie pozostawić po sobie nowoczesny program transplantacji.

Przedstawienie w sposób niemal brutalny zmusza do refleksji i to refleksji nie stłamszonej tanim dydaktyzmem. Jest to spektakl nieustannie angażujący telewidza. W „W roli Boga” w roli Boga stawia się nie tylko bohaterów przedstawienia, lecz również jego odbiorców.

To wszystko wystarczy aby być zadowolonym z pierwszej w tym sezonie premiery Teatru Telewizji. Co prawda jego filmowa forma, według której został zrealizowany odbiega od standardów tego gatunku, do których przyzwyczajeni są szczególnie widzowie starsi, jednak  fakt, że teatr telewizji w ogóle jeszcze żyje, ma znaczenie podstawowe . Daje bowiem nadzieję, że u progu nieuniknionych zmian na jakie czeka Telewizja Polska, Teatr Telewizji przypomniał o swoim istnieniu i pozostanie nie tylko w archiwach i naszej pamięci ale, jak dawniej, regularnie, co poniedziałek będzie gromadził przed ekranami telewizorów największą teatralną publiczność świata.

Barbara Englender
Dziennik Teatralny
25 września 2010

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia