Zmysłowy kwiat, osobny taniec

"Desert Rose" - TO-EN Butoh Company w Gdańsku

Sekwencja intymnych obrazów tanecznych i projekcji wideo składa się na spektakl "Desert Rose". Przesycony zmysłowością taniec butoh w wykonaniu TO-EN stanowi ciekawe uzupełnienie trójmiejskiej sceny tanecznej.

 

Taniec butoh to sztuka dość młoda, bo stworzona w Japonii w latach pięćdziesiątych XX wieku przez Tatsumiego Hijikatę. Ten taniec ruchu skupiony jest na osobie tancerza, który powinien osiągnąć psychofizyczną jedność i doświadczać "ciała-umysłu" (podkreślając w ten sposób ścisłe połączenie sfery cielesnej i duchowej). Ekspresja i wyrażanie tych doświadczeń, które obserwują widzowie spektakli butoh, nie są głównym celem tego tańca, a zaledwie efektem dodatkowym pracy tancerza.

Trójmiejska tancerka ukrywająca się pod pseudonimem artystycznym TO-EN od kilku lat tańczy butoh w Trójmieście pod szyldem TO-EN Butoh Company. TO-EN oznacza po japońsku "Ziemia-Ogród", "Ogród - Ziemski". Spektakle TO-EN są afabularne, składają się z określonych sekwencji, zamkniętych tematycznie w obrębie pojedynczej sceny.

Tak też jest z "Desert Rose" najnowszą premierą TO-EN Butoh. Każdy widz "wchodząc" do ogrodu TO-EN (czyli do Malarni Teatru Wybrzeże) otrzymuje różową różę cukrową z napisem "Nowy efekt, nowe doznanie, intensywne i soczyste. Poczuj soczysty kolor. Tak gładko wtapia się w usta. Ucieleśnia w sobie wszystko to, czego pragniesz (...)".

Przedstawienie rozpoczyna wizualizacja ust tancerki a po niej kilkunastominutowy, majestatyczny przemarsz TO-EN przez scenę w długiej czarnej sukni ciągnącej się za nią po podłodze. Tancerka na głowie nosi zasuszony krzew (sugestia, że jej działanie jest pierwotne i inspirowane wprost energią Ziemi?). Scena w tym czasie dzięki grze świateł pokryta jest czerwienią (reżyserią światła zajął się Przemysław Kalemba) i wypełnią ją pogodna, ciekawa brzmieniowo muzyka Krzysztofa Pajki.

Jednak dopiero druga część, rozpoczęta uruchomieniem ułożonych na całej długości sceny w tyle sceny lamp, przypominających lampy stadionowe, robi wrażenie. Transowa, dynamiczna, wręcz drapieżna muzyka oparta na sekcji rytmicznej bardzo dobrze współgra z teatrem gestów, który TO-EN wykonuje przede wszystkim za pomocą dłoni. To wręcz osobny, piękny taniec dłoni, które w płynnych ruchach tancerki przypominają autonomiczne byty, na przykład niespokojne ptaki, co chwila podrywające się do lotu.

Po tej, zdecydowanie najciekawszej wizualnie i brzmieniowo scenie, uwaga widzów znów przenosi się na ekran zamykający przestrzeń spektaklu, gdzie prezentowane jest nagranie - wideo-performance poświęcony ustom tancerki. Obserwujemy umalowane, raz przymknięte, raz półotwarte, czasem pełne śliny lub wody, innym razem przygryzane usta, z których z czasem zaczyna sączyć się żółta ciecz. Wszystko to pokazywane jest na olbrzymim zbliżeniu. Performance świadomie prowadzony jest aż do pogranicza obsceny.

Potem ruch tancerki stanie się animalistyczny. Tancerka zacznie poruszać się na czworakach, szukając sobie miejsca, by wreszcie zacząć lizać swoje ręce niczym wylizująca się kotka. Zmysłowość i subtelny erotyzm towarzyszy TO-EN na scenie od początku do końca.

Nie jest to spektakl opowieści, więc nie należy oczekiwać na "Desert Rose" jakiejkolwiek zwartej historii czy myśli rozwijanych i kontynuowanych w kolejnych scenach. Spektakl jest ciekawy brzmieniowo (najmocniejsza strona przedstawienia) i stanowi interesującą odskocznię od propozycji innych trójmiejskich tancerzy. Choć zapowiadanego powabu i uwodzenia za wiele tu nie ma.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
4 grudnia 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia