Znaki zapytania stawiane przez wierzących
"Niewierni" - reż. Piotr Ratajczak - Teatr Łaźnia Nowa"Niewierni" to przykład teatru, za jakim nie przepadam. Wyraźnie publicystyczny, z jasno określoną tezą i upodobaniem do nie najlepszej (delikatnie mówiąc) literatury. Reżyserowi, Piotrowi Ratajczakowi, oraz autorowi scenariusza, Piotrowi Rowickiemu, udało się jednak wygrać z moimi uprzedzeniami.
Odstąpienie od Kościoła - apostazja, to stosunkowo nowe słowo, dla wielu wciąż brzmi tajemniczo. "Jawne i formalne odrzucenie wiary chrześcijańskiej" budzi zresztą sprzeczne emocje. Podanie o wypis z rejestru ksiąg parafialnych nawet dla wielu niepraktykujących katolików wydaje się przesadzoną demonstracją. Spektakl Ratajczaka jest próbą rozważnej odpowiedzi na pytanie - po co nam apostazja.
Pierwsze minuty zapowiadają prowokację. Przestrzeń nowohuckiej "Łaźni" wygląda jak opustoszała kaplica. Pustka wewnątrz i na zewnątrz, wierni są niewierni. Słyszymy katalog kościelnych występków przeciwko wolności obywatelskiej. Ci, którzy oczekiwali po przedstawieniu skandalu, będą jednak rozczarowani.
Siedmioro aktorów referuje zapis konkretnych doświadczeń, które doprowadziły do dokonania aktu apostazji. W tym czasie pozostali członkowie zespołu grają role protagonistów. Najpierw słyszymy opis "gier i zabaw dziecięcych" wywołujących pytania: co fascynuje nas w Kościele katolickim, kiedy mamy pięć albo siedem lat- zapach kadzidła, pieśni, rytuały związane z pasterką, a może nadzieja na stały lub czasowy pobyt w raju, pomiędzy aniołkami? Z czasem kwestia związków z Kościołem zaczyna się komplikować.
Ratajczak szuka powodów przystąpienia do apostazji, ale nie zadowala się komunałami w rodzaju "Boga nie ma" albo "księża to złodzieje". Drąży głębiej, rozgląda się we wszystkich kierunkach. W spektaklu znajdziemy zatem zarówno dosadne, kreślone grubą kreską historie zgubnego wpływu religii na naszą świadomość (księża wygadujący głupoty na temat dzieci poczętych metodą in vitro), jak i dużo subtelniejsze rejestry. Niektóre są wstrząsające - na przykład spowiedź lekarki pracującej na dziecięcym oddziale onkologicznym, pojawiają się również momenty humorystyczne, jak relacja artysty hochsztaplera, który z antyklerykalizmu uczynił sprytny sztandar, na którym buduje wątpliwą jakościowo karierę, albo spowiedź energicznego taksówkarza walczącego z Kościołem o apostazję jak niegdyś walczono o przyznawanie paszportu. Gra w kotka i myszkę.
Siłą spektaklu są naturalne, nieopatrzone aktorskie twarze. Przemysław Chojęta, Dariusz Fodczuk, Izabela Gwizdak, Joanna Król, Paweł Pabisiak, Tomasz Pisarek. Wszyscy świetni. Na wyrównanym tle kreację stworzyła natomiast związana do niedawna z Teatrem im. Słowackiego Barbara Kurzaj, która niczym tytułowa Kika z filmu Almodóvara z impetem kreuje rolę ofiary na użytek mediów. Jest celebrytką, zna swoje powinności - skandal ma we krwi. Poza tym apostazja jest trendy, ponieważ tak orzekł jej prywatny trener osobowości... Autor scenariusza, zbierając tę i inne historie, nie szukał anty-klerykalnego manifestu. Oszczędny, skromny spektakl Ratajczaka przypomina uważny dialog, w którym ważą się głosy za lub przeciw apostazji. Siła "Niewiernych" wynika ze znaków zapytania stawianych również przez osoby wierzące.