Znosząc podział na mistrzów i uczniów

25. Warsztaty dramatopisarskie w Obrzycku

W dniach 10-12 września 2016 roku w Obrzyckim Pałacu odbywały się 25. warsztaty dramatopisarskie organizowane przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Wzięli w nich udział uczestnicy 27. Konkursu na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży oraz 5. Konkursu na Miniaturę Teatralną.

Warsztaty były pretekstem nie tylko do spotkania dramatopisarzy, ale również do skonfrontowania ich z praktykami: reżyserami i dyrektorami teatrów. Uczestnicy warsztatów mieli możliwość dokładnego omówienia swoich sztuk z jurorami konkursów, a także usłyszenia owych tekstów podczas czytań performatywnych. Jest to o tyle ważne doświadczenie, że autorzy – często młodzi i początkujący – nie zostają z poczuciem pisania "w pustkę", ale z wiedzą, dla kogo piszą, do kogo ich teksty trafiają, i co powinny zawierać, żeby dobrze wypadły na scenie.

Warsztaty rozpoczęły się od podsumowania obu konkursów dramatopisarskich i wręczenia laureatom nagród wraz z pięknymi pamiątkowymi obiektami artystycznymi autorstwa Krzysztofa Wosika. Nagrody wręczało jury w składzie: Lidia Amejko, Paweł Aigner, Piotr Cieplak, Tadeusz Pajdała, Maciej Wojtyszko i Zbigniew Rudziński.
Laureatami 27. Konkursu na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży zostali:

I nagroda:
Marta Guśniowska za sztukę Marvin
Szymon Jachimek za sztukę Jeremi się ogarnia. LOL
II nagroda:
Beniamin Maria Bukowski za sztukę Sztuka bez babci
III nagroda
Malina Prześluga za sztukę Pan Lampa
Nagroda Specjalna
Karolina Jefmańska za sztukę Gary Rondel
Wyróżnienia
Karolina I. Kaleta za sztukę Torba
Katarzyna Mazur-Lejman za sztukę Tutu.
Natomiast Jury V Konkursu na Miniaturę Teatralną w składzie: Lidia Amejko, Robert Jarosz oraz Zbigniew Rudziński postanowiło przyznać wyróżnienie Oldze Cybichowskiej za tekst F40.1

Podczas wręczania nagród czytane były obszerne fragmenty wszystkich nagrodzonych sztuk, a tekst miniatury Olgi Cybichowskiej został przedstawiony przez młodzież w formie czytania performatywnego. Jak już wspominałam, jest to fantastyczna okazja dla młodych autorów, by sprawdzić, jak brzmi ich tekst przetworzony przez wrażliwość innego człowieka, jak sprawdza się na scenie, jak reagują na niego słuchacze, czy też widzowie. Podobne odczucia miałam podczas czytania zwycięskiej sztuki Marvin zaprezentowanej przez aktorów Teatru Nowego w Poznaniu: Michała Grudzińskiego, Pawła Hadyńskiego, Andrzeja Lajborka oraz Pawła Aignera i Martę Guśniowską. Marvin opowiada historię pewnego dinozaura cierpiącego na hipochondrię, który niespodziewanie dowiaduje się, że ma wyginąć. Marvin jest bardzo samotny i właściwie czuje, że nie przeżył jeszcze nic istotnego, dlatego jest bardzo rozczarowany i przestraszony na myśl o własnym wyginięciu. Daje więc ogłoszenie do gazety, że szuka przyjaciela na dobre i na złe. Na anons odpowiada Żółw Finn. Obaj przyjaciele postanawiają spędzić dzień w wesołym miasteczku, czyli zrobić wszystko to, co zawsze chcieli zrobić, ale nie mieli czasu albo odwagi, a następnie poszukać lekarstwa przeciw wyginięciu. W trakcie swoich frapujących przygód poznają pewnego Motyla, który staje się ich kompanem. Marta Guśniowska napisała przepiękną, uroczą i ciepłą sztukę o strachu przed śmiercią, przed samotnością i starością – czyli o strachach, które często dręczą dzieci, ale które trudno nazwać. Oswojone i zaklęte w zabawne perypetie Marvina, Finna i Ulissesa, nie wydają się już takie straszne. Po mistrzowskim czytaniu Krzysztof Cicheński poprowadził spotkanie z autorką i dyskusję, która krążyła wokół sposobów rozpoznania widza, do którego kieruje się sztukę: czy jest to możliwe już na etapie pisania? Czy są jakieś specjalne sposoby, które pozwalałyby określić wiek widzów? Czy wskazówki zawarte są w języku i jeśli tak, to jakiego języka używać dla widzów w poszczególnym wieku? I wreszcie: komizm. Czy sztuki dla dzieci powinny być zabawne?

W ten sposób nastąpiło płynne przejście do wykładu prof. Dobrochny Ratajczak pt. Krótki przewodnik po labiryncie form komizmu i związanych z tym kłopotach. Zarówno wykład, jak i dyskusja po nim, sprowadziły się do jednego mianownika: że nie da się naukowo określić komizmu, że jest on tak indywidualny i zależny od tak wielu czynników, że nie sposób precyzyjnie stwierdzić, co rozbawi widzów.

Wieczorem pan Andrzej Bartnikowski, dyrektor Olsztyńskiego Teatru Lalek, opowiedział o linii repertuarowej swojego teatru i o tym, jakich tekstów poszukuje. Z jego wypowiedzi wynikało, że o ile istnieją ciekawe propozycje dla małych widzów, o tyle młodzież gimnazjalna i licealna skazana jest na lekturowe ramoty, że dla tego przedziału wiekowego się nie pisze i nie robi spektakli. Że tutaj właśnie jest luka, którą należałoby zapełnić. Z jego wystąpienia dało się wyczytać również ogólny nurt w kierunku adaptacji książek dla dzieci, zamiast sięgania po oryginalne teksty. Słuchając fragmentów znakomitych sztuk laureatów 27. Konkursu, zadawałam sobie pytanie, z czego to wynika. Dyskusje na ten temat toczyły się jeszcze długo w noc, mimo zmiany formuły na mniej oficjalną: przy ognisku następowały autoprezentacje autorów i refleksje na temat ogólnej kondycji teatru dla dzieci.

Przez cały czas trwania warsztatów, w przerwach pomiędzy zaplanowanymi panelami, autorzy wyróżnionych tekstów mieli możliwość przeprowadzenia indywidualnych rozmów z jurorami Konkursu i dowiedzenia się, jakie silne, a jakie słabe strony mają ich teksty.

Następnego dnia rano zajęcia rozpoczął warsztat reżyserski Krzysztofa Cicheńskiego, który wypowiadał się jako autor i reżyser sztuk, a także twórca oryginalnej metody pracy teatralnej. Dzięki temu dramatopisarze mogli osiągnąć szerszy ogląd sytuacji, co może się dziać z ich tekstami przefiltrowanymi przez człowieka o zupełnie innym poglądzie na sztukę, a także przekonać się naocznie, że wolno im eksperymentować. Że są różni twórcy i różni odbiorcy, i nie ma jednego, właściwego kierunku sztuki. Później odbyła się rozmowa z Lidią Amejko – prozaiczką i dramatopisarką, która opowiedziała o lękach autora związanych z wystawieniem jego sztuki. Była to ciekawa lekcja dla młodych autorów, często jeszcze przed debiutem teatralnym, którzy w tej chwili marzą, by ich sztuka pojawiła się na scenie, nie zdając sobie sprawy ze związanych z tym zagrożeń. Reżyserzy bowiem mają prawo zmienić wymowę sztuki, wyciąć najważniejsze sceny, lub dodać swoje teksty, z którymi sztuki niekoniecznie może się zgadzać. Wycofanie swojego nazwiska z produkcji niesie za sobą daleko idące konsekwencje. Każdorazowo konieczne jest wzajemne zaufanie twórców i otwarte dyskusje na temat adaptacji. Ta rozmowa, jak również te prowadzone przy ognisku poprzedniego dnia, powróciły w czasie dyskusji Dramat z dramatem na scenie? na temat inscenizacji sztuk dla dzieci i młodzieży. Poprowadził ją pan Zbigniew Rudziński, a udział w niej wzięli: Lidia Amejko, Magda Dehr, Irena Dudzińska, Marta Guśniowska, Aleksander Machalica, Malina Prześluga i Robert Jarosz. Dotyczyła ona głównych grzechów inscenizacyjnych popełnianych przez teatry dla dzieci.

Później mieliśmy okazję wysłuchać czytania sztuki Maliny Prześlugi "Pan Lampa" przez aktorów scen poznańskich: Irenę Dudzińską, Magdalenę Dehr, Aleksandra Machalicę oraz Waldemara Raźniaka z Warszawy. "Pan Lampa" jest sztuką dla dzieci w wieku 5-7 lat i stanowi zbiór luźnych, pozornie niezwiązanych ze sobą miniaturek, opowiadających o pewnej nietypowej rodzinie: Panu Lampie, jego wiernej Piesy i różnych stworzeniach, które szukają schronienia w ich domu. To pełna ciepła i łagodnego smutku opowieść o starości i śmierci, dotykająca tematów ostatecznych, ale w sposób delikatny i pełen empatycznej uwagi. Po czytaniu nastąpiła rozmowa z autorką o przyczynach sięgnięcia po taką tematykę, i znów o środkach zastosowanych, by dopasować wypowiedź do wieku widzów. Rozmowa ta przeszła płynnie w dyskusję nad rolą czytanej prezentacji sztuk teatralnych w popularyzacji najnowszej dramaturgii. Wzięli w niej udział: Krzysztof Cicheński, Waldemar Raźniak i Joanna Żygowska. Wniosek był zaskakujący: dziś czytanie performatywne jest nie tylko źródłem zapoznania się ze sztuką, czy jej popularyzowaniem, ale odrębną formą artystyczną. Często reżyser wypowiada się wyczerpująco podczas czytania sztuki i nie ma potrzeby, by zrobić pełnokrwisty spektakl. Czasem czytanie performatywne nie jest studium do spektaklu, ale czymś spektaklowi równym. Być może jest to spowodowane specyficzną formułą funkcjonowania teatrów lalkowych, które mają niewielkie budżety i mało czasu na próby, a być może potrzebujemy innej formy wypowiedzi teatralnej.

Kolejnym punktem programu był warsztat reżyserski Waldemara Raźniaka, który dopiero od niedawna reżyseruje spektakle lalkowe dla dzieci – zdradził on uczestnikom warsztatu, dlaczego sięgnął po inną formę, czym ona się różni od teatru dramatycznego i w jaki spopsób wpłynęła na jego postrzeganie sztuki reżyserskiej. Następnie podobny warsztat poprowadził Robert Jarosz, który jest nie tylko reżyserem sztuk dla dzieci i kierownikiem artystycznym Teatru Guliwer w Warszawie, ale także sam pisze. Tuż przed ogniskiem Michał Tramer – dyrektor Teatru Lalek Tęcza w Słupsku – opowiedział o linii repertuarowej swojego teatru i o trudnościach, z jakimi się boryka teatr lalkowy w niedużym mieście. Ognisko przyniosło kolejną porcję autoprezentacji i szczerych rozmów, a także rad bardziej doświadczonych kolegów i przykładów rozwiązywania spornych kwestii.

Ostatni dzień warsztatów rozpoczął się od spotkania seminaryjnego z udziałem prof. Dobrochny Ratajczak i Pawła Aignera, prowadzonego przez Jerzego Moszkowicza i Zbigniewa Rudzińskiego, a dotyczącego elementów komizmu w sztukach i spektaklach dla dzieci i młodzieży. Jerzy Moszkowicz odniósł się o naukowych rozważań prof. Ratajczakowej, podkreślając jednocześnie ich praktyczny wymiar: humor wywołuje w odbiorcy mądry i pozytywny stosunek do otaczającej rzeczywistości. Tymczasem w teatrach dla dzieci (również w filmach, i nie tylko dla dzieci) istnieje tendencja do wywoływania "bezmyślnego rechotu" widza, który daje złudzenie komunikacji pomiędzy twórcami a publicznością, lub też do kreowania nadmiernie ponurej wizji świata, w której nie ma miejsca na śmiech.

Spotkanie przeszło w dyskusję o tym, czy współczesna dramaturgia jest motorem rozwoju teatrów. Wokół tego tematu toczyły się rozmowy właściwie przez cały czas, a wynikały z nich rzeczy, z którymi nie do końca wiadomo co zrobić: powstaje mnóstwo bardzo dobrych sztuk dla dzieci, a jednak w repertuarach teatrów widzi się wciąż te same nazwiska. Dyrektorzy stawiają bardziej na adpatacje książek niż oryginalne teksty. Nie istnieje w zasadzie teatr dla młodzieży, który nie byłby lekturową ramotką, ani zinfantylizowaniem problemów dorastania – a jednak w teatrach nie powstają sceny młodego widza. Dlaczego? Jak to zmienić? Co zrobić, żeby było inaczej? Pozostawiam te pytania do kolejnych warsztatów dramatopisarskich, na których mam wielką nadzieję znowu być. Takie inicjatywy jak ta są bowiem niezwykle potrzebne: służą nie tylko nauce i rozwijaniu umiejętności i pasji, ale także integracji środowiska i popularyzowaniu nowych sztuk. Za ich szczególną wartość uważam zderzenie różnych perspektyw umożliwiające uczestnikom uczenie się od siebie nawzajem – i to nie tylko w płaszczyźnie poziomej, ale także pionowej, znosząc podział na mistrzów i uczniów. Bardzo bym chciała w najbliższym sezonie zobaczyć na scenie wszystkie teksty moich koleżanek i kolegów z tegorocznego Obrzycka. Trzymam za to kciuki!

Maja Margasińska
Dziennik Teatralny
27 września 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia