Zorro i śmigus dyngus

„Zorro" - reż. Arkadiusz Klucznik - Teatr Maska w Rzeszowie

W spektaklu nie ma lalek. A byłyby idealnym wsparciem żywego planu. Zwłaszcza w rękach aktorów lalkarzy o mistrzowskich umiejętnościach. Brak groteskowości i niezbyt czytelna dla widzów najmłodszych jest fabuła. Klucznik także wyraźnie się gubi kiedy ma oko przymrużyć, a kiedy być serio.

Jest oczywiste, że w teatrze z istoty lalkowym bardzo ważne bywa subtelnie wyważone godzenie planu lalek z planem żywym. W Masce świetnie robiło to wielu reżyserów, w tym znakomici, na czele z Olegiem Żiugżdą. Równie oczywiste jest i to, że lalka dla aktora lalkarza to ważne wsparcie i niezwykle istotny komponent środków wyrazu. Klucznik dostał w Masce ścisłą czołówkę aktorów, którzy świetnie animują lalki. Ale tych ich umiejętności nie wykorzystał każąc biegać, skakać i pokrzykiwać na scenie i widowni. Biegają, skaczą, pokrzykują, co daje najmłodszym widzom radość, lecz nie uczy dobrego teatru, nie zapoznaje z magiczną jednością sceny i widowni.

Bieganina, fikołki, szum, rwetes i lanie wodą publiczności, która płochliwie wbija się w fotele narzucają się mimo woli jako znak spektaklu Klucznika. Zorro, który władał wyobraźnią ojców i dziadków dzisiejszej dziatwy, czyli najważniejszych widzów Maski, trochę siłą inercji dla tej publiczności nadal jest atrakcyjny jeśli podany dynamicznie i kolorowo, z aktorskim kunsztem, w formie swobodnej zabawy.

Klucznik pomysłowo już w pierwszej scenie wprowadza postać małego Zorro, równolatka najmłodszych widzów, który w chwili pojawienia zyskuje dla spektaklu akceptację i życzliwą sympatię. To małemu Zorro stara niania Donia Teresa - Małgorzata Szczyrek, opowiada baśń o rozbójniku dobroczyńcy ubogich i naświetla obyczajowe tło naznaczone walką dobra ze złem. Obsadzony w roli Don Diega di Aguilera, dorosłego Zorro, Maciej Owczarek stara się nie grać zgodnie z kanonem zuchwałego amanta, raczej jest kimś zwyczajnym, komu w pierwszej roli brak pewności siebie, co w drugiej przełamuje niespożytą energią i żywotnością tak przekonywującymi, że czyni z Zorro postać pełnokrwistą dynamicznie prowadząc widza do świata scenicznej iluzji i świetnie utrzymując kontakt z całą widownią. Natalia Zduń, Donia Rosita de Diaz, ukochana Zorra, obdarza swą postać udanie skomponowanymi liryzmem i subtelnością złączonymi ze stanowczością i siłą charakteru. Nieco statycznie i bezwyrazowo gra „czarny charakter", kapitana Don Garcię, Robert Luszowski. Tomasz Kuliberda mógłby z sierżanta Rodriquesa uczynić postać bardziej pełnokrwistą z odcieniem komizmu zgodnie z kanonem baśni o Zorro. Bogusław Michałek, jako namiestnik Don Hernan de Diaz i Anna Kukułowicz, w roli jego żony Donii Conchity de Diaz, obdarzają swe postacie swobodą i poczuciem ciepłego w sumie dystansu, nie przerysowując, i robią to, tak w wymiarze zamysłu postaci, jak gry scenicznej. Podobnie sytuuje swą postać Juana di Aguilery, ojca Zorro, Andrzej Piecuch. Na drugim planie wyraziście osobowościowo sytuują się Ewa Mrówczyńska - Donia Dolores di Aquilera, Kamila Olszewska, Malwina Kajetańczyk i Jadwiga Domka - wieśniaczki, Kamil Dobrowolski - wieśniak i wysłannik króla oraz Henryk Hryniewicki - ksiądz.

Ozdobą spektaklu są częste i choreograficznie ciekawie zróżnicowane pojedynki w układzie Macieja Piotrowskiego, barwne stroje Katarzyny Sankowskiej, ładnie skomponowane układy taneczne Marty Bury do muzyki opracowanej przez Katarzynę Dziewiątkowską i utrzymana w ciepłym brązie sięgająca proscenium bryła hacjendy z poszerzanym i zwężanym polem widzenia w głąb meksykańskiej prerii, czyli sceny właściwej - scenografa Mariusza Napierały.

Co dla widza dorosłego zdawać się może infantylne, bywa strawne dla młodocianego i często zyskuje status baśniowego autentyzmu. W sumie każdy widz lubi posłuchać o tym, że wszędzie gdzie czai się zło i próbuje zatriumfować nad dobrem, może pojawić się zamaskowany mściciel, który upomni się o pokrzywdzonych. Tajemnicza postać w czarnej masce obudzi strach wśród niegodziwców świadomych, że spotkanie z kimś jak Zorro oznacza, że ich niecne plany legną w gruzach. Zorro szybki jak wiatr, przebiegły jak lis, bywa bowiem niepokonany i nieuchwytny.

...Znacie? No to posłuchajcie...!

 

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
3 marca 2018

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia