Zostaje po nas ślad

"Skrzypek na dachu" - reż. Artur Hofman - Teatr im. Sewruka w Elblągu

Wszystko w życiu się zmienia, wszystko przemija - młodość, uroda, bogactwo, sława, władza, tradycja. Jedyne, co trwa niezmiennie, to miłość. Bo najważniejsze to kochać i być szczęśliwym, a przy okazji zostawić po sobie jakiś ślad

Takie jest mniej więcej jedno z przesłań spektaklu "Skrzypek na dachu" według libretta Josepha Steina, w reżyserii Artura Hofmana, którego premiera odbyła się w minioną sobotę na Dużej Scenie Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Mogłoby się wydawać, że opowiedziana w tym spektaklu historia jest już trochę przestarzała i nikogo dzisiaj nie zainteresuje. Tymczasem okazuje się, że nic bardziej mylnego. To opowieść bardzo uniwersalna. Poruszane w sztuce problemy, takie jak przywiązanie do tradycji, borykanie się z biedą, z pracodawcami, relacje rodziców z dziećmi, poszukiwanie swego miejsca na ziemi, pragnienie miłości i szczęścia są takie same w każdej szerokości geograficznej, bez względu na kulturę czy religię danego kraju.

Metafora ludzkiego losu


"Skrzypek na dachu" to spektakl, który z jednej strony przybliża nam żydowskie tradycje i kulturę, opowiada historię pełną bliskich nam problemów, a z drugiej strony skłania do refleksji, do chwili zadumy, choćby nad tym, co byśmy zrobili, gdybyśmy byli bogaci... Sztuka mówi nam o tym, że tradycja jest oczywiście ważna, ale to ona powinna być dla ludzi, a nie ludzie dla tradycji. Zawsze bowiem najważniejsi są ludzie. Żadne zwyczaje, tradycje, kultura, język czy religia nie powinny być ważniejsze od szczęścia naszych dzieci, naszych najbliższych.

"Skrzypek na dachu" jest metaforą ludzkiego losu, bo przecież każdy z nas balansuje gdzieś tam na krawędzi. Tak jak Tewje ciągnie swój wózek mleczarza, tak każdy z nas ciągnie swój własny wózek, pełen trosk, zmartwień i problemów dnia codziennego.

Wszystkojest w życiu ważne - Bóg, rodzina, tradycja, lecz - jak mówią nam autorzy i realizatorzy spektaklu - najważniejsza jest w życiu miłość. Bez miłości nie ma szczęścia ani radości. A jeśli człowiek kocha i jest kochany, to wspólnie można pokonać wszelkie przeciwności losu, bo życie ma wtedy jakiś sens i chce się coś po sobie zostawić. I pewnie dlatego jedno z przesłań tego spektaklu, zawarte w piosence "To świt, to zmrok" brzmi: "Coś rodzi się i coś przemija, ale zostaje po nas ślad".

Świat, którego już nie ma

"Skrzypek na dachu" to roztańczony i pełen wzruszających pieśni musical, opowiadający historię żydowskiego mleczarza Tewjego, którego zrzędliwa, acz kochająca żona obdarowała pięcioma córkami. Rodzina wiedzie ubogie życie w małej Anatewce w carskiej Rosji, do której nieubłaganie zaczyna wkraczać tak zwana wielka historia, przynosząc kolejne represje wobec żydowskich obywateli. Na tle tych wielkich wydarzeń Tewje boryka się z codziennymi kłopotami i z wyborem między poszanowaniem żydowskiej wiary a szczęściem córek, które miłość przedkładają nad nakazy tradycji.

Ze sceny słyszymy nie tylko piękne piosenki, ale i proste prawdy o życiu, które raz nas bawią, raz wzruszają, to znowu skłaniają do zadumy.

"Skrzypka na dachu" wyreżyserował w elbląskim teatrze Artur Hofman. Autorem libretta jest Joseph Stein, muzyki - Jerry Bock, tekstów piosenek - Sheldon Harnick, a scenografii i kostiumów - Mariusz Napierała. Choreografia jest dziełem Violetty Suskiej, a za kierownictwo muzyczne i przygotowanie wokalne aktorów odpowiedzialny jest Dariusz Łapkowski.

Elbląski spektakl zrealizowany został z ogromnym rozmachem, z bogatą scenografią, z pięćdziesięcioma artystami na scenie, z ciekawymi, dynamicznymi układami choreograficznymi, z zastosowaniem najnowszych rozwiązań technicznych, z wykorzystaniem mechanizmu obrotowego sceny, zapadni i innych walorów zmodernizowanej Dużej Sceny.

Twórcom spektaklu udało się stworzyć klimat i koloryt malej żydowskiej wioski z początku XX wieku. Elbląski widz przenosi się w tamte czasy, do świata, którego już nie ma.

Świetna rola Krzysztofa Kolby

Świetną rolę Tewjego w elbląskiej inscenizacji "Skrzypka na dachu" stworzył Krzysztof Kolba, który w Teatrze im. A. Sewruka pracuje dopiero od tego sezonu. Na szczególne słowa uznania zasługują także tacy aktorzy, jak: Teresa Suchodolska (Gołda), Marta Masłowska (Hudel), Anna Suchowiecka (Chawa), Marcin Tomasik (Motel Kamzoil), Lesław Ostaszkiewicz (Lejzor Wolf), Beata Przewłocka (Jenta/Fruma-Sara), Małgorzata Jakubiec-Hauke (Cajtla) czy Leszek Andrzej Czerwiński (Perczyk).

W spektaklu występują również: Małgorzata Rydzyńska (Szprynca), Tomasz Czajka (Mordka), Jerzy Przewłocki (Rabin), Wojciech Rydzio (Mendel), Jacek Gudejko (Abram), Maria Makowska-Franceson (Babcia Cajtla), Krzysztof Bartoszewicz (Policjant), Jerzy Michalski (Fiedka - gościnnie) i Dorota Sulich (Skrzypek - gościnnie) oraz jako mieszkańcy Anatewki: Irena Adamiak, Mariusz Michalski, Krzysztof Grabowski, Artur Hauke. Ponadto na scenie oglądamy tancerzy i statystów z grup teatralnych.


Dziennik Elbląski
21 listopada 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...