Zostaną silne wrażenia. Podsumowanie

23. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta

Emocje festiwalowe zakończyły się. Po spektaklach nieustannie dyskutowaliśmy o tym, dla kogo jest Malta. Na przedstawieniach można było spotkać niemal te same osoby, co oznaczałoby, że festiwal ma swojego odbiorcę, który świadomie wybiera to, co go interesuje.

A było w czym wybierać. Mimo że idiom "Oh man, och machine" dominował, zdarzało się, że również poza nim można było się natknąć na spektakle, które wchodziły z nim w dialog. Na pewno można to powiedzieć o premierze Teatru Ósmego Dnia "Ceglorz".

Oglądając spektakle, instalacje, przyglądając się występowi zespołu Kraftwerk, zastanawiałem się, na ile teatr może pomóc zrozumieć relacje człowiek - maszyna?

Na pozór wydawać by się mogło, że instalacja Cycloid-E barci Décostred to bezduszna maszyna, które niewiele może powiedzieć o relacjach człowiek maszyna.

Jej twórcy odwołują się w towarzyszącym instalacji manifeście do Pitagorejskiej muzyki sfer (maszyna obracając się, wydaje dźwięki) i "Harmonii świata" Keplera. A ja patrząc na to dziesięciometrowe wahadło, zobaczyłem choreografię, w której niewidzialny sprawca, wsłuchując się w muzykę maszyny, tworzy abstrakcyjny ruch, powtarzalny, tak jak w choreografii stworzonej przez człowieka dla człowieka. Absolutne piękno.

I na przeciwnym biegunie spektakl Kurta Hentschlägera "Feed". Po nudnej projekcji filmowej wszyscy obecni w zamkniętej sali zostali zadymieni. Trudno było zobaczyć własną dłoń. Na te mgły nakładały się ostre stroboskopowe światła i zewsząd dochodziła dołująca mechaniczna muzyka. Co autor tego zdarzenia chciał osiągnąć? Przekonać odbiorcę, że jest bezsilny wobec maszyn produkujących dymy, światło, nieprzyjemną muzykę?, że żyjemy w świecie lęku? Publiczność weszła na ten spektakl świadomie, każdy musiał podpisać oświadczenie, ze nie cierpi na padaczkę, klaustrofobię Po zakończeniu i wyjściu na świeże powietrze, chciało się powiedzieć "pusty gest artysty" lub "król jest nagi".

Między tymi skrajnymi doświadczeniami, można było zobaczyć sporo odcieni relacji "człowiek - maszyna".

Co zapamiętam z 23.Malty? Chóry Marty Górnickiej, bo są dość osobliwe, bo reżyserka potrafi bawić się formą, nie zapominając o treści. Nie zapomnę "Ceglorza", spektaklu, w którym sztuka ma zapach pracy. Nie zapomnę "Marketplace 76" Needcompany, ponieważ Jan Lauwers ze swoimi artystami potrafi tak opowiadać proste, ludzkie historie, że urastają do rangi minitraktatów filozoficznych o życiu, łączy powagę ze śmiechem, który więźnie w gardle. I jeszcze spektakl kuratora Malty Romeo Castellucciego "The Four Seasons Restaurant [na zdjęciu], który podczas oglądania mnie zmęczył, ale do którego ciągle wracam myślami. To taka zadra, która będzie się we mnie odzywać, ilekroć stanę w obliczu wyboru To pytanie o granice, których nie wolno przekroczyć.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
1 lipca 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia