Życie codzienne pod Baranami

książka Janusza R. Kowalczyka "Wracając do moich baranów"

Piwnica pod Baranami obserwowana dyskretnym okiem jej szczerego entuzjasty i współpracownika. W księgarniach pojawiła się książka Janusza R. Kowalczyka "Wracając do moich baranów".

Tytuł "Wracając do moich Baranów" mógłby sugerować, że to monografia krakowskiego kabaretu napisana przez jego guru Piotra Skrzyneckiego. Prawda jest inna. Autor książki Janusz Kowalczyk, wieloletni recenzent teatralny "Rz", użył słowa "moich", by podkreślić subiektywność spojrzenia.

Piwnica była dla niego zjawiskiem niezwykłym. Uwiódł go - jak pisze - autentyzm estetyki i ekspresja artystów, którzy naśmiewali się z absurdów ówczesnej nierzeczywistości, ostentacyjnie lekceważąc cenzurę.

Można oczywiście zapytać, dlaczego Janusza Kowalczyka w przeciwieństwie do choćby Leszka Długosza mało kto kojarzy z Piwnicą pod Baranami. Odpowiedź jest prosta, Janusz był tam krótkoż, a Leszek - długoż.

Kiedy wspominał mi o napisaniu tej książki, byłem przekonany, że powstanie coś podobnego do pamiętników Rzeckiego, a w roli ubóstwianego Wokulskiego wystąpi Piotr Skrzynecki.

Tymczasem Kowalczyk bardziej niż Rzeckiego przypomina Jana Piszczyka. Nie ukrywa swego "zezowatego szczęścia", pisząc o wrodzonej nieśmiałości, "permanentnej mutacji", latach harcerstwa, przygodach z cenzurą i tzw. drugim obiegiem. Pisze też dość szczerze o wielu własnych perypetiach życiowych. Wspomina zwłaszcza o pierwszej żonie, dla której wstąpił do Piwnicy. Chciał, by odkryła w nim artystę, a nie nudnego filologa.

W Piwnicy pod Baranami pojawiał się w latach 1978 - 1987. Prezentował swe skecze i dialogi. Jako wykonawca trafił do tego kabaretu pod koniec życia Wiesława Dymnego i w czasie, gdy nie było już w zespole Ewy Demarczyk. Takie spojrzenie człowieka, który jest poza głównym nurtem, daje ciekawe pole obserwacji. Autor ze swadą gawędziarza opisuje atmosferę premier, wspólne wyjazdy, dodaje zabawne anegdoty o wielu piwnicznych artystach.

Nie ogranicza się zresztą do zaprezentowania samej Piwnicy. Pokazuje życie codzienne Krakowa tamtych lat, zatrzymuje w pamięci wiele zjawisk z najnowszej historii. Prezentuje panoramę kulturalną i polityczną czasu, w którym kabaret zaistniał. Bez wątpienia jest tej książki głównym bohaterem, czego nie ukrywa.

Powiedzenie, że w tej książce autor "wyszedł z Piwnicy" można więc rozumieć jako "wyszedł z cienia".

Tym, którzy nie mieli okazji zapoznać się z jego twórczością satyryczną, przypomina niektóre fraszki, satyry i bajki. Są też złote myśli, które do dziś nie straciły z aktualności np. "Komu najłatwiej zachować twarz?. Błaznom pod makijażem". A także taka: "Niegdyś błędy życiowe popełniał człowiek sam, teraz ma do pomocy komputer". I na koniec do zapisania w kalendarzyku: Bądź Kowalczykiem swego losiku.

Jan Bończa-Szabłowski
Rzeczpospolita
17 marca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...