Życie jest jak... chomik

"SAM czyli przygotowanie do życia w rodzinie" - reż. Jakub Krofta - Wrocławski Teatr Lalek

„Sam", spektakl w reżyserii Jakuba Krofty, łączy w sobie co najmniej kilka paradoksów. Choć jego podtytuł brzmi: „przygotowanie do życie w rodzinie", opowiada o rozpadzie rodziny, braku komunikacji, samotności. Choć porusza kwestie bardzo poważne, osadza je w komediowym kontekście. I choć skierowany jest do młodego widza (gimnazjalisty lub licealisty) można odnieść wrażenie, że jego właściwy przekaz odbiorą raczej dorośli.

Tytułowy bohater, Sam (a właściwie Samuel Twardowski, który otrzymał imię od barokowego poety - „rodzice są intelektualistami") nazywa siebie „typem Allenowskim" (w tej roli rewelacyjny Grzegorz Mazoń, odpowiedzialny również za świetną muzykę do spektaklu). Chłopak z niego inteligentny, dowcipny i uzdolniony muzycznie, choć nieco zagubiony w świecie swoich rodzicieli, którzy zamiast sprzątać, wolą chodzić na pikiety w obronie praw do aborcji i zapłodnienia in vitro. Sam jest nieco wycofany; w szkole prześladowany przez agresywnego Grześka (Marek Koziarczyk), skrycie podkochuje się w nowej koleżance, Wioli (Agata Kucińska). Za najbliższego przyjaciela uznaje zaś ...chomika, który na domiar złego cierpi na rozdwojenie jaźni (postaci złego i dobrego chomika są zresztą kreskówkowym odpowiednikiem szatańskich i anielskich podszeptów sumienia).

To Sam wprowadza widza w swój świat, patrzy mu w oczy, dopuszcza go do swoich prywatnych rozmów z chomikiem i twórczych prób (marzy bowiem o pisaniu piosenek). Spełnia rolę nie tylko bohatera, ale i komentatora otaczającej go rzeczywistości, narratora, a po trosze i reżysera. Kilkakrotnie opowiadając o epizodach z życia, najpierw przedstawia nam ich zakończenie upragnione, wyobrażone, po którym następuje radykalna „stop-klatka" - i prezentacja rzeczywistości bardziej bolesnej, nie spełniającej oczekiwań bohatera.

Przestrzeń sceniczna stanowi wyobrażenie świata, w którym porusza się Sam: od bezpiecznego kosmosu pokoju, przez podzielone mieszkanie rozwodzących się rodziców, po szkolną klasę. Proste rozwiązania (kilkoro drzwi w ścianach zamykających scenę z trzech stron; ustawienie ruchomego pianina z przodu) ułatwiają przeskoki wyobraźni w pokazywaniu rozmaitych miejsc i czasów. Rytm przedstawienia wyznacza muzyka: piosenki śpiewane przez bohatera (niekiedy z towarzyszeniem innych postaci) są przerywnikami w akcji, ironicznymi komentarzami Sama do rzeczywistości.

Spektakl jest niezwykle dynamiczny: składa się z wielu krótkich epizodów, z których każdy da się traktować jako mini-scenkę kabaretową. Bardzo dobry, sarkastyczny tekst Marii Wojtyszko, przefiltrowany przez talenty młodych aktorów, sprawia, że przedstawienie przede wszystkim bawi: mariaż komizmu słownego i sytuacyjnego zasługuje na najwyższe uznanie.

Treść spektaklu, choć jednak pozornie lekka, ma drugie dno. Sytuacje z życia bohaterów obnażają największe bolączki współczesnego świata: samotność i brak zwykłej, międzyludzkiej komunikacji. Po rozwodzie rodziców Sam staje się pośrednikiem w ich rozmowach (zniekształcając, rzecz jasna, istotę przekazu); na urodziny dostaje rower (choć rodzice zapomnieli wcześniej nauczyć go na nim jeździć), a kiedy pyta matkę, czym jest miłość, w odpowiedzi dostaje do przeczytania arcypoważne książki z dziedziny psychologii. Historia Sama i jego kolegów sugeruje, że problem samotności i niezrozumienia tkwi głębiej: młodzież bezradna wobec trudnych sytuacji w swoich domach, reaguje agresją (jak Grzesiek) czy po prostu nie potrafi mówić o swoich uczuciach (czemu się dziwić, gdy dorośli nie wiedzą nic o swych dzieciach, a dialog z nimi sprowadzają do banalnej wymiany zdań: „Jak się masz?-Dobrze.-To świetnie"). Trudno jednak orzec, czy ów podskórny przekaz będzie czytelny dla samej młodzieży, do której z założenia spektakl jest skierowany.

Z punktu widzenia dorosłego widza przedstawienie ogląda się jednak rewelacyjnie. Ogromna w tym zasługa aktorów: począwszy od odtwórcy tytułowej roli, Grzegorza Mazonia, przez szalonych rodziców (przezabawni Kamila Chruściel i Radosław Kasiukiewicz), nieśmiałą Wiolę (Agata Kucińska), ironicznego Dragana (Igor Kujawski) po mistrzowskie postaci drugoplanowe (Marta Kwiek jako nauczycielka, babcia-alkoholiczka czy matka Wioli – w każdej z ról równie świetna!).

„Sam", choć ma przygotowywać do życia w rodzinie, nie definiuje jej jednoznacznie. Miłość, małżeństwo i rodzina funkcjonują w spektaklu raczej jako niedoścignione ideały, za którymi młody człowiek tęskni. Szara rzeczywistość rozwodów i zdrad każe mu jednak podważyć te wartości. Finałowe przesłanie, że zawsze można zacząć od nowa, bo „życie jest jak chomik, czasem dobre, a czasem złe", brzmi w tym kontekście gorzko. Mimo musicalowej euforii.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
17 marca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...