Życie twarde jak diament i kruche jak kreda

"Kreda / Czarny diament" - chor. - Tim Rushton - Dansk Danseteater

Zespół baletowy „Dansk Danseteater" z Dani podniósł zdecydowanie temperaturę na festiwalowej scenie. Światowej sławy choreograf, Tim Rushton zaprezentował w obu spektaklach swoją wykładnię współczesnego tańca, czyli dbałość o każdy szczegół oraz fuzję tańca klasycznego z nowoczesnym. Zaprezentowany w futurystycznej konwencji „Czarny diament" jest opowieścią, w której Biel walczy z Czernią, Mężczyzna z Kobietą, Ziemianie z Obcymi, a Siła zamierza pokonać Delikatność.

Ta mroczna opowieść science-fiction, mająca swą premierę cztery lata temu, pełna jest tajemnic, niedopowiedzeń. Tancerze w ciemnych kostiumach, jak do rytualnych tańców plemiennych, zaprojektowanych przez Charlotte Østergaard, ożywiają ręce i ciało w takt pulsujących metalicznych dźwięków kojarzących się z przepływem prądu elektrycznego. A może z rytmem bijącego serca... Ich ruchy harmonizują się z muzyką elektroniczną duńskiego kompozytora Trentemøllera, to znów z klasyczną melodią Balanescu Quartet i Philipa Glassa. Tancerze i tancerki raz to tworzyli grupki, innym razem rozpraszali się po scenie. Trochę w tej choreografii było hip-hopu, dyktującego szaloną wręcz momentami dynamikę i żywiołowość.

Włoski tancerz Luca Marazia w partiach solowych imponował nie tylko fantastyczną budową ciała, ale przede wszystkim nieograniczonymi wprost możliwościami technicznymi. Chwilami jakby nie dotyczyło go przyciąganie ziemskie. Nieskoordynowane ruchy tancerek i tancerzy jakby rzucanych silną wichurą w świetle reflektorów, które przygotował Jacob Bjerregaard, i na tle ściany skonstruowanej z błyszczących trójkątów, autorstwa Johana Kolkjaer'a, kojarzą się z łowcami goniącymi w przestrzeni kosmicznej za zdobyczą. Demonstrują przy tym dziki taniec współczesny, na granicy z techno, by za chwilę do fragmentów „Koncertu skrzypcowego Nr 2" Glassa prezentować układy taneczne z klasyki baletu.
Ciekawe taneczne kreacje tworzy również niezwykle dynamiczna Emily Nicolaou, szczególnie porywająca w układach grupowych. Z kolei Jessica Lyall w partiach solowych łączy w sobie techniczną perfekcję z ogromnymi pokładami wewnętrznej subtelności.

Na scenie pojawiają się również dwie postaci, mężczyzna i kobieta, w białych kostiumach, maskujących także głowy, przypominający humanoidalne roboty. Są ustawiani, sterowani przez postaci w ciemnych strojach, które chcą nauczyć ich sztuki przytulania i dawania sobie ciepła, jaka została dana na Ziemi ludziom. Bez rezultatu. Pojawia się też świecąca blaskiem kula, odwołująca się do baśniowych magicznych fetyszy. Podawana z rąk do rąk swym blaskiem „otacza" postaci. Tim Rushton prowadzi technicznie układ choreograficzny „Czarnego diamentu" do pełnego refleksji finału. Biały kostium, zdejmowany z ciała tancerki, odsłania jej ciało. Ta naga kobiecość ucieleśniona przez tancerkę Maxime-Jo Beck Mc Gosh jest znakiem pierwotnego piękna. Czarny diament, czyli karbonado, znajduje się na Ziemi tylko w dwóch miejscach w Afryce i w Brazylii. A to, według badaczy, jest pozostałością po upadku meteorytu. I podpowiada nasz związek z Wszechświatem, a także i to, o czym mówi nauka, że człowiek pochodzi z kontynentu afrykańskiego. Ale to tylko jedna z interpretacji i metafor tego spektaklu. A może przedstawienie to było tylko baśniową fantastyczną podróżą dającą każdemu widzowi szansę do jej przeżycia i przemyślenia.

Podobne pytania wiążą się z drugim spektaklem, do którego choreografia została zainspirowana przez starotestamentową „Księgę Koheleta" oraz utwór „Musica Adventus" skomponowany przez Łotysza, Peterisa Vasks'a.

Pochodzący z Księgi znany cytat o marności nad marnościami, Tim Rushton oraz Didy Veldman przenoszą w podobne obszary ludzkiej egzystencji. – Wszystko ma w życiu swój czas pod niebem – miłość, nienawiść, pomoc, zabijanie, walkę o pokój – słychać głos zza kulis. A ktoś zapisuje kredą te słowa na murze w tyle sceny. Od niej rozpoczyna się kilkunastominutowy spektakl. W zupełnie innym klimacie od poprzedniego. Leżący człowiek wstaje i poddaje się Przeznaczeniu, zapisanemu na ścianie. Zanim odejdzie, na murze zostanie zaznaczony kredą kontur jego postaci. Tancerze razem z dźwiękami instrumentów smyczkowych utworu Vasks'a płyną poprzez meandry ludzkich dusz, poprzez czas. W końcowej scenie, człowiek powraca do miejsca, z którego powstał, kładzie się w snopie światła, sączącego się razem z piaskiem z góry-nieba. Wszystko ma swój czas...

Ale czy tylko w spektaklu chodzi o to, by udzielić odpowiedzi na te pytania? Czy też o refleksję? Czy można znaleźć wspólną cechę dla istoty kredy i marności nad marnościami, jaką jest kruchość naszego życia. Te biblijne pasaże, pełne refleksji, wypełnione duchowością wchodzą w rezonans z ludzkim ciałem, ilustrującym ich treści. Tancerze poddają się dźwiękowi instrumentów smyczkowych, a narracja choreograficzna jest czytelna.

Warto dodać, że klimat tego wyjątkowego spektaklu tworzyła reżyseria światła. Światło tworzyło na scenie perspektywę, zamieniało ciała tancerzy raz to w nieziemskie istoty, innym znów razem tworzyło wokół nich wielobarwne aury. Gra światła z cieniem wyostrzała, tonowała, ukrywała, konstruowała klimat zróżnicowanych emocji. Nadawała tancerzom demoniczny wygląd, wyostrzała ich gesty. Wprawdzie szkoda, że tak wybitnym tancerzom światowego formatu, nie towarzyszyła orkiestra, ale nagłośnienie miało wyjątkowy dobry format przestrzenny. Wszystko to było możliwe dzięki super-nowoczesnemu sprzętowi, w jaki Opera Nova została niedawno wyposażona ( i wyposażana jest nadal) w ramach jej modernizacji.

Kreda / Czarny Diament, Dansk Danseteater (Dania)

Kreda:
Choreografia: Tim Rushton
Muzyka: Musica Adventus Peterisa Vasksa (1996)
Scenografia: Tim Rushton
Kostiumy: Charlotte Østergaard
Inspiracją dla Tima Rushtona były: Biblia (Księga Koheleta) i „Musica Adventus", suita na skrzypce łotewskiego kompozytora Peterisa Vasksa.

Czarny diament:

Pomysł i choreografia: Tim Rushton
Muzyka: Anders Trentemøller, Alexander Bălănescu, Philip Glass
Scenografia: Johan Kølkjær
Kostiumy: Charlotte Østergaard

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
5 maja 2018
Portrety
Tim Rushton

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...