Żyjemy dla innych, tracąc siebie po drodze?

"Reset" - aut. Alma De Groen - reż. Anna Gryszkówna - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Reset - to słowo, które może przywołać wiele skojarzeń. Jednym z nich jest bez wątpienia pojęcie "zresetować się". Istnieje wiele sposobów na resetowanie, ale to, co najczęściej kojarzymy z tym terminem w naszej kulturze, to resetowanie poprzez alkohol. To właśnie czynią bohaterki spektaklu "Reset", wyreżyserowanego przez Annę Gryszkównę, którego miałam przyjemność obejrzeć 10 grudnia 2023 roku.

Mimo że alkohol towarzyszy bohaterkom przez całą sztukę, nie jest on głównym bohaterem. Stanowi jedynie narzędzie prowadzące postacie do pewnych wniosków – jednak nie o tym teraz. Na razie chciałabym przybliżyć Państwu kobiety, które stworzyły całe to zamieszanie: Ewę Jędrzejewską (Judith More), Annę Kociarz (Hester Sherwood), Joannę Kreft-Bakę (Meridee Hobbes) oraz Małgorzatę Oracz (Lydia Renfrew).

Te cztery przyjaciółki z dawnych lat postanawiają spotkać się, by podzielić się swoimi doświadczeniami. Każda z nich jest zupełnie inna i ma swoją unikatową historię. Wszystkie łączy jednak ból, który wynika z dotychczasowych relacji z mężczyznami. To właśnie ta wspólna więź przynosi im ulgę, gdy pod wpływem magicznej esencji zaczynają się nawzajem zwierzać ze swoich największych lęków. Choć niektóre momenty były dość mroczne, humor przeplatany między dialogami bohaterek doskonale to równoważył.

Na początku bałem się trochę tego humoru, gdyż kilka pierwszych żartów wydawało mi się nieco sztucznych, ale im dalej, tym lepiej. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że dowcip w tym przedstawieniu jest naprawdę udany.

Jeśli chodzi o światło i scenografię (Anna Skupień, Katarzyna Szczurowska), to doskonale oddawały one nastrój sceny, a w połączeniu z muzyką Piotra Łabonarskiego pozwoliły przenieść się widzom do mentalnej przestrzeni, w której znajdowały się bohaterki.

Jeśli chodzi o postacie i fabułę, uważam, że aktorki doskonale odzwierciedliły swoje role. Chciałabym jednak szczególnie podkreślić grę Małgorzaty Oracz. Jej postać była niestety zbudowana w sposób stereotypowy, ale dzięki jej talentowi oraz całej kreacji, którą stworzyła, Lydia stała się moją ulubioną postacią. Osobiście nie przepadam za szablonowymi postaciami, takimi jaką miała być Lydia... Grubsza kobieta, której zadaniem jest rzucać dowcipy i bawić publiczność – to wydaje się zbyt płytkie. Na szczęście, jak już wspomniałam, Oracz nadała tej postaci głębię. Bardzo udanymi zabiegami komediowymi zachwyciła nas również Anna Kociarz, wcielająca się w postać Hester. Momentami zachowując nadmierną powagę, a innym razem rzucając sarkastyczne komentarze w konfrontacji z resztą pań, Hester wydawała się bardzo wyrazista i pełna charakteru.

Dotychczas nie wspomniałam o Aleku, pomimo że jego imię wielokrotnie pojawiało się w spektaklu, a rozmowy bohaterek często zbaczały w jego stronę. Jednak nie uważam, aby był on istotną postacią. Choć być może odegrał istotną rolę, ponieważ to dzięki niemu osiągnęliśmy punkt kulminacyjny. Nie sądzę jednak, aby ta sztuka była opowieścią o Aleku. To dzięki niemu albo może przez niego, bohaterki stały się tym, kim się stały, ale historia nie skupiała się na nim. Najważniejsze było to, jak kobiety czuły się w kontekście jego istnienia. Duch przybrany w formę tajemniczego komputera uniemożliwił im pójście naprzód. Alek zakorzenił się tak głęboko w każdej z nich, że można by spekulować, czy nie był on najważniejszym powodem, dla którego te kobiety w ogóle się spotkały.

Często zdarza się, że żyjemy dla kogoś innego, wtapiając się w tę drugą osobę tak bardzo, że przestajemy dostrzegać jej wady i błędy. To bardzo naturalne, gdy darzymy kogoś intensywnymi uczuciami. Czasem zapominamy wówczas o naszych własnych potrzebach i cierpieniu. O tym właśnie jest ten spektakl. Prosty w przekazie, ale zawierający głęboką prawdę o życiu.

"Reset" w genialny sposób ukazał, jak bardzo często żyjemy dla innych, tracąc siebie po drodze. Bohaterki sztuki odkrywają, że uwikłanie w czyjeś życie może prowadzić do zapomnienia o sobie. Alek, choć pozornie był tylko tajemniczą postacią, był kluczem do przebudzenia ich świadomości. To, co wydawało się opowieścią o nim, tak naprawdę było historią o kobietach i ich drodze do odzyskania siebie.

Izabela Kleinszmidt
Dziennik Teatralny Trójmiasto
6 stycznia 2024

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...