Żywe interpretacje scenicznego świata

rozmowa z Jackiem Sieradzkim

Z Jackiem Sieradzkim, dyrektorem artystycznym Interpretacji rozmawia Henryka Wach-Malicka:

Na tegorocznych "Interpretacjach" przeważają spektakle, których reżyserzy sięgają (w różny sposób) do tekstów klasycznych. Czy komisja kwalifikacyjna tak budowała repertuar, by pokazać ten trend we współczesnym polskim teatrze, czy jest on po prostu wyraźniejszy niż inne? 

- Ja tej przewagi nie widzę. Jest raczej pół na pół. Wśród sześciu pozycji konkursowych mamy tylko jedną sztukę z odwiecznego klasycznego repertuaru - "Rewizor" Gogola. Poza tym z tekstów "wiekowych" jest adaptacja uchodzącego za nieteatralne opowiadania Iwaszkiewicza, oraz komedia Bohomolca, tak zapomniana, że będzie dla widzów jak nowa. Do tego dochodzi próba żenienia w jednym spektaklu klasycznego Czechowa z postmodernistycznym Pielewinem oraz dwa scenariusze na wskroś współczesne. Każdy z uczestników konkursu sięga po inny rodzaj literatury, inną formę i inny stawia sobie cel. Jeśli coś chcieliśmy pokazać, to raczej tę rozbieżność i różnorodność artystycznych strategii twórców. 

Co do uczestników konkursu, owszem, zgoda. Ale jako spektakle mistrzowskie zaprosił pan tylko klasykę. Agnieszka Glińska zrealizowała "Płatonowa" Czechowa, a Mikołaj Grabowski III część "Opisu obyczajów"... 

- ... z której to prozy osiemnastowiecznego księdza Kitowicza Grabowski zrobi, jak znam życie, tak śmieszne i okrutne oskarżenie współczesności, że nam w pięty pójdzie.

Zdaniem redaktora Łukasza Drewniaka, który wraz z panem wybierał przedstawienia do tegorocznego konkursu, interesujących spektakli było przynajmniej tyle, że startować mogłaby nie szóstka, a dziesiątka potencjalnych zdobywców Lauru Konrada. Pan też tak ocenia stan młodej polskiej reżyserii? 

- No, nie tak entuzjastycznie, musimy się przecież o coś spierać. Łukasz jako młodszy, jest dużo bardziej przychylnie nastawiony do rozmaitych poszukiwań i eksperymentów; do mnie należy pokwękanie sobie na dzisiejszą reżyserską młodzież. Kłócę się z nią w swojej publicystyce, a to o uleganie łatwiznom i uproszczeniom, a to o narcyzm i zakochanie w sobie. Ale to nie dotyczy, rzecz jasna, wybranych tu spektakli. W kwestii, którą pani zacytowała, podpisuję się pod zdaniem Drewniaka: w rezerwie mieliśmy dobrych kilka przedstawień, które bez żadnego uszczerbku mogłyby wejść do konkursowej stawki.

Jest pan autorem koncepcji programowej Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje". Spotykamy się na tym festiwalu już dwunasty raz, warto więc zapytać - spełnił pańskie oczekiwania? 

- To nie do mnie pytanie. Trzeba o to pytać raczej społeczność miasta Katowice, które 12 lat temu zaakceptowało tę koncepcję: czy się sprawdziła, czy wciąż zaciekawia? Dla mnie to, o co toczy się ten "wyścig", jest sednem teatru. Nie liczą się w nim ani gwiazdy, ani skandale, wcale nie szalone eksperymenty, ale też nie zamierzchła i zmurszała już tradycja. Liczą się żywe interpretacje sceniczne świata, który nas otacza.

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
15 marca 2010
Portrety
Jacek Sieradzki

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia