Żywe słowo ma moc uwrażliwiania człowieka

rozmowa ze Stanisławem Więckiem

Rozmowa ze Stanisławem Więckiem, prezesem firmy "Energoinstal" SA, która jest jednym ze sponsorów Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach

Ryszard Klimczak: Wśród tych, którzy decydują się na współpracę biznesu z instytucjami kultury funkcjonują różne motywacje. Czym dla Pana, jako darczyńcy na rzecz Teatru Śląskiego w Katowicach jest wspomaganie sektora kultury i sztuki. Co to dla Pana znaczy i dlaczego decyduje się Pan pomagać? 

Stanisław Więcek: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Nigdy się nad tą kwestią specjalnie nie zastanawiałem. Zawsze uważałem, że ten, kto ma dużo albo więcej niż inni, powinien się podzielić swoimi pieniędzmi. Sądzę również, że wszelkie dotacje, i dofinansowania lepiej kierować bezpośrednio w ręce instytucji obdarowywanej, bo jeżeli owe pieniądze przejdą przez machinę państwową, to urzędnicy zawsze tę sumę trochę okroją. I tak, suma, która miała dopłynąć do właściwego miejsca, zawsze zostaje znacznie obniżona – tak samo dzieje się z naszymi podatkami albo ZUSem. Gdybyśmy bezpośrednio finansowali miejscowe kasy chorych, to prawdopodobnie byłoby w nich dużo więcej pieniędzy.

Wracając do pytania: dlaczego i po co finansuję działania kulturalne? Ponieważ bardzo chętnie sponsoruję wszelkiego rodzaju talenty – czy to w sferze kultury, czy nauki i biznesu. Uważam, że tak po prostu trzeba robić. W swojej firmie również inaczej traktuję uzdolnionych pracowników – są oni lepiej wynagradzani od tych przeciętnych. Dostają bonusy – w ten sposób staram się rozwijać ich pasję. Pomagam tym zdolnym, nie tym przeciętnym. Jak ktoś jest przeciętny, to jego sprawa. Poza tym, chętnie sponsoruję również wszelkie działania nowatorskie i innowacyjne, sporo badań naukowych. Robię to, aby się nasza firma rozwijała.

R.K: Sponsorowanie działań innowacyjnych jest uzasadnione, gdyż przyczynia się ono do rozwoju pańskiej firmy, ale dlaczego wspiera Pan finansowo Teatr Śląski?

S.W.: Tę instytucję wspomagam przede wszystkim dlatego, że kieruje nim przesympatyczna dyrektor naczelna Krystyna Szaraniec, która we wspaniały sposób zdobywa sponsorów dla swojego Teatru. Pani Dyrektor potrafi zorganizować sponsoring Teatru, nie zbiera tzw. „datków”. Nawet powiem, że jest zdolna ów sponsoring tak zorganizować, że to my, właściciele firm, chętnie dajemy pieniądze na działalność! Bardzo lubię sposób bycia dyrektor Szaraniec i to dzięki jej działaniom nie sposób zapomnieć ten Teatr i nie sposób go finansowo nie wspierać!
Dlaczego wspieram właśnie działalność teatralną? Otóż nie każdy może być aktorem. Muszą to być ludzie utalentowani, a tak jak powiedziałem, talenty należy wspierać, bo jeżeli ktoś jest uzdolniony w jednym kierunku, to nie musi być utalentowany w innym. I zwykle bywa tak, że jeżeli ktoś jest utalentowany w sztuce – jest dobrym aktorem, malarzem, artystą – to z pewnością jest kiepskim biznesmenem. Uważam więc, że trzeba doceniać artystów i wspierać ich finansowo. Gdyby byli dobrymi biznesmenami, to z pewnością bym ich nie sponsorował! 
Sponsorowanie kultury jest moim obowiązkiem. Kto ma, ten powinien dawać. Jeżeli aktor swój talent prezentuje na scenie i ja mogę się świetnie nie tylko bawić, ale również świetnie czuć korzystając z jego aktorskiego kunsztu, to dlaczego mam tego jego talentu nie wspierać? Wiadomo – każdy człowiek - im jest w swojej profesji lepszy, tym powinien żyć lepiej. Jeżeli chce się rozwijać, to tym bardziej musi mieć ku temu lepsze warunki bytowe. Wiadomo przecież, że czasy, kiedy zdolny i utalentowany aktor był biedny już minęły.

Marta Odziomek: Czy jest coś jeszcze, co motywuje Pana do wspierania kultury?

S.W.: Wspieranie utalentowanych aktorów – to jest jeden z motywów moich działań i teraz muszę wspomnieć o drugim. Otóż, są w Polsce teatry komercyjne i teatry prywatne, które zarabiają na siebie i powinny na siebie zarabiać i tego rodzaju działalności raczej bym nie sponsorował (chociaż, gdyby się okazało, że jest to coś wartego i interesującego pod względem kulturalnym, to pewnie bym sponsorował). Natomiast Teatr Śląski w Katowicach jest teatrem instytucjonalnym, spełnia więc zadanie kulturotwórcze i oświatowe. Jest prawie naszym teatrem narodowym. Musimy mieć jakąś tożsamość narodową, swoją kulturę, nawet po to, by się odróżniać od innych, musimy mieć swoje tradycje, chwalić się nimi przed innymi ludźmi, przed obcokrajowcami. Spotykając się z biznesmenem zza granicy chciałbym podczas rozmowy pochwalić się przed min dobrym polskim pisarzem, malarzem, aktorem, sztuką czy filmem. Powiem Wajda – już jestem w tym towarzystwie ważniejszy, a jak wspomnę jakiegoś naszego ministra, to wzbudzę tylko zażenowanie. 
Wracając do kwestii związanych z teatrem – Teatr Śląski nie może być komercyjny, nie może produkować tylko i wyłącznie fajnych kasowych komedii. Ten teatr musi spełniać po części rolę teatru narodowego, powszechnego, czyli dbać o zróżnicowany repertuar. No i skąd ten teatr ma czerpać pieniądze? Na pewno państwo nie da tyle pieniędzy, ile trzeba na sztukę, bo nawet za bardzo nie wie, ile należałoby dać. Sam, będąc na przykład premierem, nie wiedziałbym, ile pieniędzy przeznaczyć na zdrowie, ile na edukację, a ile na sztukę. Więc niech na kulturę łożą ci, którzy mają pieniądze. Teatr Śląski powstał dlatego, żeby miasto Katowice nie było tylko i wyłącznie ośrodkiem robotniczym. W takim Krakowie na przykład z pewnością teatry również są sponsorowane, ale sponsorom zależy, aby sztuka teatru była jeszcze bardziej elitarna niż jest. Natomiast w Teatrze Śląskim jest zupełnie inna sytuacja – on musi podtrzymać naszą śląską tradycję (chociaż ja akurat nie pochodzę ze Śląska), a także musi dbać o to, by Katowice nie były jedynie osiedlem robotniczym przy kopalni. Musi się troszczyć, aby kultura nie „zeszła na psy”, żeby się nie powtarzały takie sytuacje jak niedawna i głośna ostatnio sprawa kradzieży zabytkowego napisu w obozie w Oświęcimiu. Uważam bowiem, że idealnym miejscem do podnoszenia poziomu kultury i oświaty mieszkańców jest teatr. Gdyby nie było teatru, Katowice byłyby normalnym osiedlem robotniczym – nie miastem, czyli miejscem, w którym istnieje kultura. Ponadto teatr, ze względu na swój publiczny charakter uczy bywać, rozmawiać i zachowywać się kulturalnie.
Podsumowując, osobiście uważam, że ci, którzy mają możliwość powinni łożenie na kulturę uważać za obowiązek. Ja, oprócz finansowania Teatru Śląskiego, kupuję prace młodych i początkujących artystów malarzy i rzeźbiarzy. Staram się w ten sposób promować artystów biedniejszych, zwłaszcza studentów poprzez kupowanie ich dzieł. Gdyż dać artyście pieniądze, a zakupić od niego dzieło to dwie różne sprawy. Jeśli artysta początkujący sprzeda dzieło – dowartościowuje się faktem, że je sprzedał.

M.O.: Jakie konkretne działania podejmujecie Państwo aby sponsorować Teatr Śląski?

S.W.: Wykupujemy całe seanse dla pracowników firmy, organizujemy wspólne wyjścia do Teatru Śląskiego. Również spotkania opłatkowe zawsze organizujemy w pomieszczeniach Teatru. Odbywają się one z należną temu pompą. Ważny jest fakt, że takie spotkanie odbywa się w teatrze. Ludzie inaczej się ubiorą i inaczej toczą rozmowy, gdyż takie miejsce jak Teatr Śląski wymaga od nich innego zachowania. Ponadto, podczas takiej uroczystości firma odznacza swoich zasłużonych pracowników oryginalnymi nagrodami – statuetkami, odznaczeniami, innymi, cennymi upominkami.
Wykonujemy również na potrzeby Teatru Śląskiego różnego rodzaju konstrukcje scenograficzne i dekoracje teatralne. Przygotowujemy na potrzeby, praktycznie każdej nowej sztuki, różne instalacje. To jest o tyle interesujące, że ci pracownicy, którzy owe konstrukcje wykonują, chcą je potem zobaczyć na scenie. Chcą widzieć, jak one tam wyglądają, jak funkcjonują, jak się sprawdzają na scenie teatralnej - przychodzą więc na spektakl do teatru. Zatem nawet takie działanie sponsorskie ma swoje oczywiste plusy.

R.K.: Niejeden z pracowników do teatru pewnie nigdy by nie poszedł, gdyby nie to, że dostał bilet od pracodawcy.

S.W.: Tak, wielu moich pracowników później w tym nawet zasmakowało. Bo jak się nie bywa to się nie wie, że czas można spędzać w taki sposób. Natomiast, jeśli do tego teatru zostało się zaprowadzonym, to się potem do niego chodzi. Mam takie przykłady wśród moich pracowników – nauczyli się chodzić do teatru dzięki firmie i teraz często brakuje miejsc podczas spektakli wykupionych przez firmę. Żywe słowo, to żywe słowo, które ma moc uwrażliwiania człowieka.

M.O.: Czy wspomaganie Teatru w jakiś sposób procentuje i jest korzystne dla firmy?

S.W.: Raczej nigdy nie myślałem o korzyściach płynących ze sponsorowania Teatru Śląskiego. Z pewnością takie działanie nie przekłada się na realne korzyści. Jest to za to związane z poznawaniem nowych ludzi, innych właścicieli firm, którzy razem ze mną tworzą Radę Mecenasów Teatru Śląskiego. Nowe przyjaźnie, integracja zespołu pracowników – to są korzyści ze współpracy z Teatrem Śląskim. Natomiast, żeby taki sponsoring miał bezpośrednie przełożenie na działalność firmy? Nie sądzę.

M.O.: Jak długo już Pańska firma wspiera Teatr Śląski?

S.W.: Nie pamiętam dokładnie, ale myślę, że uzbierało się już chyba tej współpracy prawie 10 lat. Zaczynałem sponsorować Teatr Śląski na przełomie 1999/2000 roku, kiedy po kilkunastoletnim pobycie w Berlinie wróciłem do Katowic. 

R.K.: A Pan, jaki teatr lubi najbardziej?

S.W.: Bawię się na ambitnych sztukach. Na przykład bardzo podobał mi się spektakl Rudolfa Zioły „Trzy po trzy” według Aleksandra Fredry. Powiem tak: moim zajęciem jest biznes i prowadzenie firmy, zaś w teatrze chcę odpocząć. Dobrze się tam czuję. Cieszą mnie wszystkie sztuki, które mnie odprężają.
Podoba mi się ambitny repertuar, jaki wprowadził dyrektor artystyczny Tadeusz Bradecki, ale nie wszyscy są tym zachwyceni i opinia ogólna jest taka, że jest w nim za mało komedii. Lepiej by się wiodło Teatrowi Śląskiemu, gdyby w repertuarze było więcej takiego typu spektakli. Jest to problem – teatr ten nie jest od wystawiania komedii, ale z drugiej strony – jakiś jej procent powinien w repertuarze zaistnieć.

M.O.: Skąd się u Pana wzięło zamiłowania do sztuki?

S.W.: Nie wiem…. Myślę, że to się zaczyna już w latach szkolnych. Bardzo dużo zależy od nauczycieli, którzy powinni wpajać uczniom zamiłowanie do kultury. Czasem należy tego po prostu uczyć „na siłę”, bo wiadomo, że dzieci raczej wolą iść do piaskownicy lub pograć w piłkę. Ja jako dziecko byłem prowadzony między innymi na poranki symfoniczne dzięki temu jak dorosłem, to sam zacząłem bywać w teatrze i filharmonii. To przede wszystkim w szkole i w rodzinie powinna odbywać się edukacja kulturalna przyszłych bywalców teatrów, muzeów, filharmonii. Z teatrem jest jak z dobrym winem: kto raz go posmakował, ten już chce smakować dalej.

R.K.:  Jaki - pańskim zdaniem – jest stosunek władz Katowic do teatru i do kultury w ogóle?

S.W.: Uważam że Katowice mają idealne miejsce, w którym znajduje się Teatr Śląski, ale miasto tego faktu w ogóle nie wykorzystuje. Jako mieszkaniec regionu mam pretensje do władz miasta Katowice – chętnie odlałbym pomnik prezydenta Katowic, Piotra Uszoka, gdyby ten zajął się teatrem. Bo jest rolą miasta wspierać kulturę teatralną regionu! To nie teatr powinien walczyć o pieniądze z Urzędu Miasta, ale to miasto powinno walczyć o przychylność teatru, gdyż to on „zrobi” mu centrum, którego Katowice, niestety, nie posiadają! Proszę zwrócić uwagę: tramwaje jeżdżą po rynku, a dawno powinny być stamtąd wyrzucone; zaś koło Teatru Śląskiego i Urzędu Miasta, który jest w pobliżu (trudno o lepszą harmonię!) powinny znaleźć się kawiarnie i restauracje oraz miejsca przeznaczone na rozrywkę. Z tyłu Teatru Śląskiego jest zaś świetne zaplecze w postaci studentów Uniwersytetu Śląskiego jako odbiorców. Wokół Teatru Śląskiego powinno zatem kwitnąć życie towarzyskie, rozrywkowe, a jak jest w rzeczywistości wiemy wszyscy.

Dziękujemy za rozmowę. 

Stanisław Więcek - prezes zarządu ENERGOINSTAL S.A. w Katowicach - uhonorowany w styczniu 2010 roku prestiżową nagrodą w postaci Kryształowego Lauru Umiejętności i Kompetencji.
Kryształowy Laur przyznawany jest wybitnym osobom charakteryzującym się ponadczasowymi wartościami, których uniwersalna działalność pozostawia trwały ślad w dziedzictwie człowieka.

Marta Odziomek, Ryszard Klimczak
Dziennik Teatralny
6 lutego 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...