Góra lodowa
autor:
gatunek:
dramat
liczba postaci:
4
opis:
Młody chłopak rzuca studia prawnicze i wraca do rodzinnego domu. Niestety nikt tam na niego nie czeka. Ojciec (wiecznie zapracowany prawnik) jest wściekły, bo liczył, że syn pójdzie w jego ślady. Młoda macocha nie znosi niewiele młodszego od siebie pasierba.
Syn ma żal zarówno do ojca, jak i do jego nowej żony. Nie jest w stanie pogodzić się ze śmiercią matki i z tym, że inna kobieta zajęła jej miejsce. Czuje się opuszczony i nieszczęśliwy, uważa że macocha odebrała mu dzieciństwo. Wzbiera w nim coraz większa złość, z której kiełkuje pomysł zemsty. Postanawia uwieść własną macochę i w ten sposób zemścić się na niej i na ojcu.
fragment tekstu:
SYN: Cześć tato!
OJCIEC: Nie było słychać dzwonka.
SYN: Sam wszedłem, przecież mam klucz.
OJCIEC: Co ty tu robisz? Jest środek semestru.
SYN: Nie przywitasz się?
OJCIEC: Coś się stało.
SYN: Przyjechałem do domu. Co w tym dziwnego?
OJCIEC: Co się stało?
SYN: Nic się nie stało. Nie cieszysz się?
OJCIEC: Wyrzucili cię z uczelni?
SYN: Nie.
OJCIEC: No ja myślę.
SYN: Sam zrezygnowałem.
OJCIEC: Co?
SYN: Miałem dość…
OJCIEC: Pojutrze mam rozprawę, muszę się przygotować, nie mam
czasu na głupie żarty.
SYN: Nie chcę być prawnikiem. To nie dla mnie.
OJCIEC: Wystarczy tej dyskusji. Jutro odwiozę cię na pociąg.
SYN: Nie wrócę tam.
OJCIEC: Zadzwonię, pogadam z rektorem. Mam nadzieję, że nie skreślili
cię z listy studentów.
SYN: Kurwa, czy ja mówię po chińsku? Nie wrócę tam.
OJCIEC: Po pierwsze nie klnij! Jak się wyrażasz? Matka cię nie
nauczyła? I co ty sobie w ogóle wyobrażasz, gówniarzu? Wiesz,
ile kosztowały mnie te twoje studia? W ogóle masz pojęcie?!
ŻONA: Uspokójcie się.
OJCIEC: Nie wtrącaj się. To nie twoja sprawa.
OJCIEC: Nie było słychać dzwonka.
SYN: Sam wszedłem, przecież mam klucz.
OJCIEC: Co ty tu robisz? Jest środek semestru.
SYN: Nie przywitasz się?
OJCIEC: Coś się stało.
SYN: Przyjechałem do domu. Co w tym dziwnego?
OJCIEC: Co się stało?
SYN: Nic się nie stało. Nie cieszysz się?
OJCIEC: Wyrzucili cię z uczelni?
SYN: Nie.
OJCIEC: No ja myślę.
SYN: Sam zrezygnowałem.
OJCIEC: Co?
SYN: Miałem dość…
OJCIEC: Pojutrze mam rozprawę, muszę się przygotować, nie mam
czasu na głupie żarty.
SYN: Nie chcę być prawnikiem. To nie dla mnie.
OJCIEC: Wystarczy tej dyskusji. Jutro odwiozę cię na pociąg.
SYN: Nie wrócę tam.
OJCIEC: Zadzwonię, pogadam z rektorem. Mam nadzieję, że nie skreślili
cię z listy studentów.
SYN: Kurwa, czy ja mówię po chińsku? Nie wrócę tam.
OJCIEC: Po pierwsze nie klnij! Jak się wyrażasz? Matka cię nie
nauczyła? I co ty sobie w ogóle wyobrażasz, gówniarzu? Wiesz,
ile kosztowały mnie te twoje studia? W ogóle masz pojęcie?!
ŻONA: Uspokójcie się.
OJCIEC: Nie wtrącaj się. To nie twoja sprawa.
