40 lat na scenie

Jeden z najbardziej charakterystycznych polskich aktorów, utalentowany artysta, wybitny aktor teatralny, filmowy, radiowy i dubbingowy, Wiktor Zborowski, obchodził ostatnio jubileusz swojej pracy artystycznej.

Z tej okazji w Studiu Muzycznym Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej spotkali się przyjaciele, znajomi i sympatycy aktora, by wspólnie podziękować jubilatowi za 40 lat jego pracy twórczej. Miejsce wybrane nieprzypadkowo, nie tylko ze względu na długą tradycję organizowania przez Program Trzeci tego typu imprez, ale też z tego względu, że radio bliskie jest samemu zainteresowanemu, który znany jest m.in. z Teatru Polskiego Radia.

Uroczystość poprowadził Wojciech Mann wraz z córką Zborowskiego, również aktorką, Zofią. Pierwszym z gości zaproszonych na benefis była artystka młodego pokolenia (zresztą koleżanka Zosi Zborowskiej z Akademii Teatralnej), Natalia Sikora. Po występie zrozumiałe stały się słowa Zborowskiego o głosie Sikory, która jest jedną z jego ulubionych piosenkarek. Młoda artystka bardzo oryginalnie wykonała dwa ulubione utwory aktora (m.in. z repertuaru Deep Purpule).Dużym, a jednocześnie niezwykle miłym zaskoczeniem dla Wiktora Zborowskiego okazał się drugi gość –wieloletni przyjaciel Andrzej Strzelecki. Zastrzegał, by nie pozwolono aktorowi mówić o jednej z jego ulubionych dyscyplin, którą jest golf, gdyż potrafi o nim opowiadać wyjątkowo długo i wyjątkowo nudno. Sam odniósł się do czasów wczesnej młodości przyjaciela, jego romansu (prawie zawodowego) z koszykówką, przywołał też czasy Akademii Teatralnej, co wprowadziło nastrój łagodnej melancholii wywołanej przez miłe wspomnienia. Jednak klimat ten znikł szybko za sprawą kolejnego gościa, którym był reżyser Jerzy Gruza. Wracają pamięcią do czasów pracy z Wiktorem Zborowskim, reżyser zwrócił uwagę na to, że najwybitniejszą rolą jubilata była kreacja w „Człowieku z La Manchy". Wyraził jednocześnie przekonanie, że aktor swoją najlepszą rolę ma jeszcze przed sobą. Następnie przyszedł czas na prześmieszne anegdotki z planu „Ogniem i Mieczem", które przytaczał kolejny gość, Zbigniew Zamachowski. Pośród ogólnej wesołości na scenę wkroczył Artur Barciś, który nie poprzestał na kolejnej porcji śmiesznych anegdotek i zaśpiewał jubilatowi piosenkę o tym, że wdzięki i szyk lepszy jest niż protekcji blichtr. W podobnym tonie wystąpił Piotr Gąsowski. Nie zabrakło też poetyckich akcentów, a to za sprawą Magdy Umer, która zaśpiewała specjalnie dla swojego kolegi. Jednym z ostatnich gości był Janusz Englert, który w przeciwieństwie do swoich przedmówców, sam zaczął przepytywać Wiktora Zborowskiego z jego życia artystycznego. Zwieńczeniem benefisu była lekka, pogodna piosenka o psach (Zborowski jest ich miłośnikiem) wykonana przez Katarzynę Gombrowską.

Wiktor Zborowski jest bez wątpienia jednym z najlepszych aktorów w Polsce. Poza bardzo dobrym warsztatem, wyczuciem każdej swej roli, jest człowiekiem skromnym i wrażliwym. Nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć mu kolejnych lat wspaniałej pracy artystycznej.



Paulina Aleksandra Grubek
Dziennik Teatralny Warszawa
11 września 2013
Portrety
Wiktor Zborowski