‘Monopol na scenie\' już za nami!

43. WROSTJA zakończona. Wyniki dawno już ogłoszone, wszystkie spektakle obejrzane, jury wypocone. Aktorzy mogą teraz odetchnąć spokojnie i wyglądać ewentualnych ofert, realizować kolejne pomysły, być otwartym na to, co przyniesie los. Anusz któryś z nich, upatrzony przez zagranicznych gości festiwalowych, zrobi międzynarodową karierę?

Ostatni dzień WORSTJI minął, jak to zwykle w Polsce bywa, w rytmie festiwalowego opóźnienia, z corocznym zamieszaniem. Upchane spektakle, w normalnych warunkach wymagające przynajmniej 5 dni, ściśnięte i zrealizowane kryzysowo w trzy doby, dały się we znaki. 

Znowu przyszedł czas na prezentacje naszych, rodzimych zarówno profesjonalnych, jak i tych dopiero zdobywających doświadczenie artystów. Dzień rozpoczął się „Medeą” Jolanty Góralczyk i „Calineczką” Anny Kramarczyk. Po południu przedstawiano 8 minutowe etiudy studenckie. W pokazach wzięła udział również trójka gości z Niemiec i Słowacji. Zaskakujący okazał się poziom wykonawców krótkich fragmentów sztuk teatralnych, którzy z pewnością przeskoczyliby wysoko podniesioną poprzeczkę tegorocznej OFTJI. 

Następnie na scenę ze swoim spektaklem „Dziewictwo” wkroczyła Katarzyna Gorczyca, laureatka 54. Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego Turnieju Teatrów Jednego Aktora w Słupsku. Jej monodram został również doceniony w Pułtusku podczas Festiwalu Teatrów Studenckich za „ironiczne i oryginalne podejście do problemu intymności i konsumpcjonizmu oraz świetne wykorzystanie przestrzeni oraz ruch sceniczny”. Pochwały zasłużone, spektakl okazał się bowiem błyskotliwy i zabawny, a kontakt aktorki z publicznością, tak ważny w przedstawieniach interaktywnych, bardzo dobry i naturalny. Sztuka „Dziewictwo” według tekstu Ruty Kavalkanti przyprawia bohaterkę o problemy cnotliwe, a ta, kreując swoją przyszłość i karierę, postanawia się czym prędzej utrapienia pozbyć. Oczywiście najlepiej z zyskiem.  

Kolejny punkt programu stanowił spektakl Joanny Kołtyś „Fuck You Eu.Ro.Pa!”. Monodram powstał podczas warsztatów dla młodzieży w Teatrze Dramatycznym im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Na mające formę rozmowy z ojcem przedstawienie składają się stare ZSRR-owe propagandowe piosenki, mołdawskie pocztówki dźwiękowe. Jest to próba powrotu do dzieciństwa i odtworzenia wspomnień z wyjazdu do wymarzonej Europy. Europa, która pod swoją nazwą początkowo kryła tylko włoskie gumy do żucia i niemieckie czekoladki okazała się dla bohaterki ‘automatem taniego gówna’. Temat ciekawy i dający wiele możliwości. Niestety młodziutka aktorka nie poradziła sobie z tekstem Nicolety Esinencu. Zabrakło jej warsztatu aktorskiego i obycia ze sceną. Joanna Kołtyś grała z przesadą, każdy gest w dwukrotnym natężeniu, każdą emocję niepotrzebnie spotęgowaną. 

Po dwóch ‘amatorskich’ pokazach zaprezentował się Janusz Stolarski z monodramem pt. „Kod”. Spektakl powstał na skutek zetknięcia się aktora nietańczącego z choreografką Ewą Wycichowską. Inspiracją były również teksty Mateusza Marczewskiego i muzyka Zbigniewa Łowżyła i Krzysztofa Nowikowa. „Kod” jest spektaklem mistycznym, jak sam aktor przyznaje w dużej części intymnym. Wszystkie emocje i uczucia wyrażone są w nieprzerwanym działaniu. Kanciasty, pozbawiony wszelkich ozdobników ruch nasycony jest metaforami. Aktor przez ponad 30 minut zmaga się z materią, z uwięzieniem we własnym ciele. Dramatyzm kalekiego tańca jest bardzo wymowny. Jednakże każdy odczytać go może na swój sposób- jako obraz kondycji człowieka w XXI wieku lub jako dramat konkretnej jednostki. Mi spektakl nasuwa skojarzenie z nieprzespaną nocą, uczuciami zagubienia, bólu i rozpaczy, koszmarnym snem, z porannym odrętwieniem w karku i mokrymi włosami od kropel potu. Przedstawienie ma w sobie dużo powietrza i przestrzeni. Muzyka przechodzi z arii operowych, przez grę skrzypiec, aż do kościelnych dźwięków i gregoriańskich chórów. Czasem w głośnej muzyce czuć tętent koni apokaliptycznych jeźdźców.

W ten sposób 43. Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora dobiegły końca. Wyniki OFTJI dawno już ogłoszone, wszystkie spektakle obejrzane, jury wypocone. Teraz aktorzy mogą odetchnąć spokojnie i wyglądać ewentualnych ofert, realizować kolejne pomysły, być otwartym na to, co przyniesie los. Anusz któryś z nich, upatrzonych przez zagranicznych gości festiwalowych, zrobi międzynarodową karierę?



Joanna Bolechowska
Dziennik Teatralny Wrocław
28 listopada 2009