"Szeherezada" - reż. A. Wujkowska

Autorzy utworów przeznaczonych dla dzieci wyznają sprawdzoną zasadę, że dla tych odbiorców należy opracowywać je równie dobrze, jak dla dorosłych, tylko jeszcze lepiej

W Teatrze Ateneum najmłodsi widzowie mieli okazję spotkać się z ulubionymi bohaterami swoich bajek i baśni, które zostały spisane w ogromnej księdze. Jej właścicielką była równie piękna i mądra księżniczka. „Szeherezada” – jej imię to zarówno tytuł zbioru baśni, których narratorką jest sama księżniczka, snująca opowieści z różnych zakątków świata. Nic dziwnego, że w czerwcowy wieczór na scenie Teatru Ateneum zaroiło się od baśniowych bohaterów, tych z bajek, jak i zapamiętanych przez dzieci z takich filmów, jak choćby „Piraci z Karaibów”. Co prawda, dzieci usłyszały jedynie piosenkę z tego chętnie oglądanego filmu, ale frajda była niesamowita, zabawa również.

Szeherezada królowała na scenie z wielką księgą baśni, która wkrótce, za sprawą Ali Baby i czterdziestu rozbójników, zniknęła ze sceny. Księga została bezczelnie skradziona! Młody widz został wprowadzony w ten sposób w konwencję teatralnego święta, w którym klasyczna baśń jest pretekstem do wielkiej, teatralnej zabawy z muzyką, tańcem i pieśnią na ustach.

Do Ateneum przybyły całe rodziny towarzyszące małym brzdącom, ale zjawiły się także w teatrze nastolatki. Rozpiętość wiekowa na widowni była więc naprawdę spora, ale któż nie lubi bajek i baśni? Dzień Dziecka nie jest jedyną okazją do prezentacji tak efektownych przedstawień, jakim jest „Szecherezada”. To wielkie kostiumowe widowisko stało się jednocześnie wspaniałym pretekstem do wprowadzenia młodych osób w tajemniczą atmosferę teatru i zbliżenia ich do jego magii. Nie wykluczone, że w gronie widzów znajdowali się przyszli reżyserzy i aktorzy, których będą oklaskiwać ich rówieśnicy. Teatr Ateneum w ten oryginalny sposób dba o swoją przyszłą widownię i nowe kadry. Dzisiaj trzeba z wyprzedzeniem przewidywać, planować i podtrzymywać międzypokoleniową więź wszystkich uczestników życia kulturalnego. Ona niebywale mocno łączy ludzi, jak żadna inna dyscyplina, bowiem bazuje na emocjach i tradycji z ogromnym dziedzictwem wiedzy. Zdobywamy ją, słuchając czytającej bajki przy kominku babci, czy sędziwego dziadka. Utrwalamy je w późniejszej lekturze książek i obcując z adaptacjami scenicznymi utworów literackich.

Z taką swobodną adaptacją mieliśmy właśnie do czynienia w czerwcowy wieczór na scenie w warszawskim teatrze Ateneum. Gros audytorium na teatralnej sali stanowili milusińscy w wieku od kilku do kilkunastu lat, oraz ich rodzice i dziadkowie. Trzeba było widzieć, w jaki bezpośredni sposób reagują dzieci na to, co dzieje się na scenie. Nie ma to żadnego porównania z wyważoną, kulturalnie wstrzemięźliwą reakcją widzów odwiedzających ten sam teatr w czasie premier sztuk dla dorosłych widzów.

Jak pamiętamy Szeherezada, musi co noc przygotować nową, interesującą opowieść dla sułtana. Inaczej znudzony władca oddali ją i kat utnie jej głowę. Być może dlatego w końcu Ali Baba i czterdziestu rozbójników litościwie zwrócili księżniczce drogocenną księgę z zapisanymi na jej kartach historiami nie z tej ziemi. Poruszały one wyobraźnię pokoleń od wielu lat, przekazujących sobie te niesamowite opowieści.

„Szeherezada” doczekała się wielu ekranizacji i adaptacji teatralnych. Tym razem posłużyła inscenizatorom jako kanwa świetnej, dziecięcej zabawy. Na sali wrzało od głosów rozemocjonowanej dzieciarni, a na scenie pojawiały się coraz to nowe, baśniowe postaci bohaterów ze znanych historii i tych zupełnie dla nich nowych. Baśnie z tysiąca i jednej nocy stały się klasycznym dziedzictwem pokoleń ludzi na całym świecie. Przez wieki dopisano do nich tysiące komentarzy, a każda z nich znalazła swoich czytelników i nowych inscenizatorów. Warszawska inscenizacja na motywach „Szeherezady” jest właściwie muzyczną inspiracją do widowiska pełnego radosnego tańca i śpiewu. W naszej smutnawej rzeczywistości jest to optymistyczny zwiastun powolnego przełamywania starych kompleksów i ograniczeń na rzecz otwartości. Dialog występujących na scenie artystów z młodą publicznością pozwala na nawiązywanie intensywnego kontaktu emocjonalnego, który niebawem procentuje w postaci rodzących się pasji teatralnych.

Ten krótki tekst poświęcam nie tyle sztuce, która jest ulotna i nietrwała, lecz ludziom z nią związanym jako twórcy i aktywni odbiorcy. Warto walczyć o to, aby ich krąg poszerzał się nieustannie, bo jest wtedy nadzieja, że w tym narodzie i w naszej Ojczyźnie, sztuka, nauka i kultura nie będą się kojarzyły wyłącznie z instytucjami muzeów i archiwum. Inscenizacja „Szecherezady” skierowana do młodych widzów jest jednym z tych niezwykle ważnych przedsięwzięć, które jest ożywczą próbą podtrzymywania chlubnych tradycji z wizją sięgającą daleko w świetlaną przyszłość.



Zbigniew Kowalewski
Książe i Żebrak
14 lipca 2011