A więc lalki szepczą gestem…

W minioną niedzielę w sali jastrzębskiego Domu Zdrojowego odbyła się premiera spektaklu „O czym szepczą lalki”. Teatr Monitoring zaskoczył swoich widzów. Reżyser, Mariusz Cholajda i aktorzy widownię przenieśli na scenę, a scenę na widownię.

Odważne kostiumy i przyciągające wzrok widza do aktora światła reflektorów podkreślały szczegółowo dopracowane ruchy artystów. Mogliśmy podziwiać każdy powabnie ruszający się nadgarstek, który wykonywał gest jakby całkowicie zgodny ze ściśle określonym planem i przenosił gości Domu Zdrojowego do krainy wyobraźni. Ta lekkość ruchów przeplatała się nieustannie z ich mechaniczną gwałtownością charakterystyczną dla ruchów zabawek.

Obserwowane lalki miały swoje humory i namiętności. W jednym momencie tańczyły jak szalone, by chwilę później wyłączyć się i utkwić w bezruchu w atmosferze nudy narzuconej przez dziecko grające na skrzypcach rzewną melodię „Na Wojtusia z popielnika". Nieustannie przenoszone przez innych bywały też nieszczęśliwe w swojej bezwładności.

Miś, grająca pozytywka, duży drewniany robot z odczepianymi kończynami oraz nieproporcjonalnie duże względem aktorów biurko. Te kilka rekwizytów miało - jak sądzę - przywołać wspomnienia z dzieciństwa. Białe pióra rozsypane między postaciami, zwiewne kostiumy podtrzymywane na delikatnych drucianych stelażach oraz uszy królika na głowie jednej z postaci obudziły natomiast skojarzenia z krainą czarów wykreowaną przez Charlesa Lutwidge'a Dodgsona.
Spektakl bez słów, z którego wyszliśmy bez słowa, jak zaczarowani. Spektakl, który najlepiej oddaje komentarz małej, zaklętej obejrzanym widowiskiem dziewczynki z widowni wypowiedziany z właściwą dla dzieci spontanicznością: „To było piękne, naprawdę piękne!".



Aleksandra Osiak
Dziennik Teatralny Katowice
10 kwietnia 2013